Czy Kraków powinien trzymać kciuki za Marka Koźmińskiego? [KOMENTARZ]

Marek Koźmiński fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wychowanek Hutnika jesienią może zastąpić Zbigniewa Bońka na stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Patrząc na relacje Koźmińskiego z krakowskim środowiskiem, krakowianie powinni trzymać za niego kciuki. Szef polskiej piłki ma jednak wiele innych zadań. Czy „Koza" będzie potrafił wyjść z cienia Bońka?

W środę dotychczasowy wiceprezes PZPN rozwiał wątpliwości. Powiedział, że dojrzał do decyzji, by wystartować w wyścigu o fotel szefa polskiej piłki. Rzeczywiście, długo się wahał. Marek Koźmiński w przeszłości skutecznie zatrzymywał rywali jako obrońca, a po karierze został sprawnym biznesmenem w branży deweloperskiej. Jeżeli wygra październikowe wybory, prywatne obowiązki będzie musiał w części zawiesić lub przekazać komu innemu.

Kto stanie w szranki ze srebrnym medalistą olimpijskim z Barcelony? Rywale jeszcze się nie ujawnili. Nie jest jednak tajemnicą, że wystartować chce Cezary Kulesza. Prezes Jagielloni Białystok, nazywany na Podlasiu „królem disco-polo” (zbił majątek na płytach i klubach z tą muzyką), zabiega o poparcie w regionach i na razie po cichu zbiera sojuszników.

Dyplomata

Czy Marek Koźmiński byłby dobrem prezesem? Nie jest tajemnicą, że jego rządy byłyby kontynuacją polityki odchodzącego po dwóch kadencjach Zbigniewa Bońka. Pojawia się pytanie, czy nowohucianin będzie potrafił być samodzielny i odporny na wpływy Bońka, czy też „Zibi" będzie mógł rządzić z tylnego siedzenia.

Boniek jest bardzo medialny i na jego tle Koźmiński wypada blado. Z drugiej strony 49-latek może być bardziej przewidywalny i mniej kontrowersyjny. Od czasu do czasu obecny prezes PZPN lubi powiedzieć lub napisać na Twitterze coś głupiego. Podam tu dwa z wielu przykładów. W 2017 roku odpisał dziennikarce Karolinie Hytrek-Prosieckiej, że nie potrzebuje baby, gdy rozmawia o piłce. Pod koniec roku rzucił pomysłem, by wiślacką wojnę między Towarzystwem Sportowym a spółką skończyć… rozwiązaniem TS-u, który jest największym klubem wielosekcyjnym w kraju.

Z Koźmińskim rozmawiałem wiele razy, jeszcze częściej go słuchałem i nie pamiętam, by palnął coś głupiego. Zawsze był merytoryczny, z kolei Boniek bywa populistą i lubi zasiać ferment.

Temat rzeka: szkolenie

W pierwszej kadencji Bońka 45-krotny reprezentant Polski był wiceprezesem do spraw zagranicznych. Od 2016 roku przejął działkę szkoleniową. W Polsce od lat toczy się zagorzała dyskusja o szkoleniu młodzieży i przyszłości polskiej piłki. Wielu ekspertów, a także czołowych dziennikarzy podkreśla, że po bardzo słabej, często kompromitującej kadencji Grzegorza Laty PZPN stał się mistrzem zarabiania pieniędzy i świetnie dba o swój wizerunek. Jeżeli chodzi o szkolenie, nie jest tak dobrze. Wciąż brakuje nam spójnej strategii, choć związkowa centrala odpiera zarzuty i wylicza szereg inicjatyw. Koźmiński będzie musiał się zmierzyć z zarzutami i przedstawić swoje pomysły.

Nasz człowiek

Czy Kraków powinien trzymać kciuki za wychowanka Hutnika? Kandydat ma świetne relacje z ludźmi Jacka Majchrowskiego, co widać na każdym kroku. Koźmiński wiele razy pomagał miastu. Dzięki jego wpływom w 2017 roku pod Wawelem odbyły się najważniejsze spotkania mistrzostw Europy do lat 21.

Od Koźmińskiego wyszła także inicjatywa budowy pod Wawelem centrum szkoleniowego reprezentacji (mówiło się o terenach przy ul. Kolnej i Przylasku Rusieckim). O pomyśle na razie jest cicho, ale po ewentualnej wygranej „Kozy” temat może wrócić.

W czerwcu miną cztery lata od ostatniej wizyty pierwszej reprezentacji w Krakowie. Od czasu meczu Polska–Litwa na stadionie Wisły, który został rozegrany dzięki uparciu Adama Nawałki, nasze miasto jest omijane przy okazji spotkań orłów. Nie ma się co dziwić, bo stadion przy Reymonta nie jest zbyt funkcjonalny, a do tego może pomieścić o kilka tysięcy mniej widzów od obiektów w Chorzowie, Wrocławiu, Poznaniu czy Gdańsku. Piłka to biznes, a zainteresowanie kadrą Brzęczka wciąż jest ogromne. PZPN z prezesem Koźmińskim mógłby jednak od czasu do czasu spojrzeć na kolebkę polskiej piłki przychylniejszym okiem.

Jeżeli komuś zależy na Krakowie, Koźmińskiego może popierać w ciemno i trzymać kciuki, by został zastępcą Bońka. Koźmiński pamięta, skąd pochodzi, i potrafi się odwdzięczyć. Czy jego wybór byłby najlepszym rozwiązaniem, patrząc na przyszłość polskiej piłki? Tu mam już wątpliwości. PZPN potrafił zmienić swój PR zatrudniając fachowców i skorzystał na niezłym czasie kadry pod wodzą Nawałki i Brzęczka. Polska piłka to jednak nie tylko kadra, ale również epizody w europejskich pucharach, po których przeważnie chowamy twarze w dłoniach. Nowy prezes, razem z klubami, w końcu powinien zadbać o naszą przyszłość i wizerunek dzięki systemowi szkolenia. Zrobić to, czego nie zrobili Boniek i Koźmiński jako jego prawa ręka.

Aktualności

Pokaż więcej