Chorwacki napastnik strzelił gola Cracovii, pokonał też bramkarza Legii.– Forma wraca, zagraliśmy perfekcyjnie – mówił piłkarz Wisły.
Krakowianie wygrali trzy mecze z rzędu i wrócili do grupy mistrzowskiej. Aktualnie zajmują siódme miejsce i o punkt wyprzedzają Lecha Poznań i Koronę Kielce.
– Dobrze zaczęliśmy i dobrze skończyliśmy – uśmiechał się po meczu z mistrzem Polski Marko Kolar. – Trener powiedział nam, że zagraliśmy perfekcyjnie, ale musimy to udowadniać w kolejnych spotkaniach – podkreślał 24-latek.
Kolara cieszą nie tylko zwycięstwa drużyny, ale jego prywatne statystyki. Początek rundy miał niemrawy, ale w dwóch ostatnich meczach zdobył po bramce. Z Legią strzelił z woleja na 4:0 po długim podaniu od Macieja Sadloka.
– Cieszę się, że forma wraca. Mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej. Jako drużyna też potrzebowaliśmy czasu. Po golu wyściskałem się z prezesem, bo mamy dobry kontakt – mówił Chorwat.
Kibice ponieśli
Mecz oglądało 33 tysiące kibiców gospodarzy. Choć nie udało się uniknąć incydentów takich jak na przykład odpalone race, doping niósł piłkarzy Macieja Stolarczyka.
– Momentami sam siebie nie słyszałem. Dzięki dla kibiców, bo niesamowicie nas wspierali – cieszył się Kolar.
Napastnik ma kłopoty ze zdrowiem. Przyznał, że otrzymał od jednego z rywala mocne uderzenie. – W poniedziałek idę do doktora – zapowiedział.
Już w środę Wisła zagra kolejny mecz. O godzinie 20.30 zmierzy się w Sosnowcu z Zagłębiem.