Krzysztof Drzazga nowym Kubą Błaszczykowskim? „Ma wszelkie predyspozycje”

Krzysztof Drzazga fot. wisla.krakow.pl

– Pamiętam taki mecz w Żmigrodzie. Dostał piłkę w polu karnym, wymanewrował czterech obrońców, a zanim trafił, to jeszcze bramkarza posadził na tyłek – mówi o nowym zawodniku Wisły Kraków jego trener z KS-u Polkowice. Inni, których spotkał na swojej drodze, mówią o nim w samych superlatywach: „ułożony, tytan pracy, utalentowany”. Wisła znalazła nowego Jakuba Błaszczykowskiego? Boisko pokaże.

Z niższych lig do ekstraklasy

Przy Reymonta takiego transferu nie było od lat. Nie, nie chodzi o wielkie pieniądze i znane nazwisko. Wisła ściągnęła zawodnika z niższych lig po raz pierwszy od 2012 roku. Ostatnim był Damian Buras. Jemu nie wyszło, nawet nie zadebiutował w ekstraklasie.

Inaczej było dziesięć lat temu. Do dziś pod Wawelem wspomina się transfer Jakuba Błaszczykowiego, reprezentanta Polski i jej byłego kapitana. Do Wisły trafił z IV-ligowego Rakowa Częstochowa. Wisła zapłaciła za niego 70 tysięcy złotych. Szybko okazało się, że to talent czystej wody, że polska liga szybko zacznie być za niego za ciasna. Już w 2007 roku 29-letni dziś zawodnik został wytransferowany do Borussi Dortmund za ponad trzy miliony euro. Teraz gra we Fiorentinie, ale zapowiada, że na koniec kariery wróci na Reymonta 22.

Właśnie 2,5-letni kontrakt z Białą Gwiazdą podpisał Krzysztof Drzazga. Od zawsze był bombardierem. Gdy trafił do Polkowic również strzelał jak na zawołanie. Dla rezerw klubu z Dolnego Śląska zdobył w sezonie 36 bramek. W ostatnim sezonie trafił do siatki 22 razy. Tylko w rundzie jesiennej bieżących rozgrywek w III lidze strzelił 21 bramek. – A nie grał w każdym meczu, czasem opuścił z powodu jakiegoś małego urazu – mówi trener seniorów z Polkowic, Krzysztof Perdyc.

Czesi kusili, Zagłębie bez ruchu

Jego atutem może być również to, że nie jest przywiązany do jednej pozycji. – Miałem trudną sytuację kadrową i czasem wystawiałem go na skrzydle, jako podwieszonego napastnika, a nawet defensywnym pomocniku. Nie był z tego do końca zadowolony, ale mówiłem mu, że to zaprocentuje w przyszłości.

Przyszły napastnik Wisły przerastał poziom III ligi. – Zainteresowanie jego osobą było ogromne. Jeździli za nim menedżerowi z Czech, którzy chcieli ulokować go w tamtejszej ekstraklasie. Mówili, że zdolniejszego chłopaka na tym poziomie nie widzieli – podkreśla Krzysztof Perdyć.

Zasadne zadaje się pytanie, że młody talent trafił do Wisły Kraków, a nie większych klubów z Dolnego Śląska – Zagłębia Lubin czy Śląska Wrocław. Wrocławianie obudzili się w momencie, gdy Krzyszof Drzazga był już dogadany z Wisłą. – A w Lubinie chyba liczyli, że sam przyjdzie i poprosi o testy. Nie zrobili żadnego ruchu – dziwi się szkoleniowiec z Polkowic.

Pracuś z mocną psychiką

Krzysztofa Drzazgę do Polkowic ściągnął do dziś tam pracujący z młodzieżą Waldemar Jedynak. Pod koniec 2010 roku zaproponował 15-latkowi, by zrobił kolejny krok. Młokos szybko się zgodził, było widać, że bardzo chce. – Działacze z Przemkowa, gdzie grał, fajnie się zachowali. Nie robili problemów z przejściem, wiedzieli, że to duży talent – wspomina trener.

Młody napastnik przechodzi z małego klubu do nieco podupadłej Wisły. Wciąż jednak jest to klub z marką i ogromnymi tradycjami. Zacznie zarabiać większe pieniądze. 20-tysięczne Polkowice zamieni na dużą aglomerację. Jego byli trenerzy są przekonani, że sodówka mu nie odbije.

Jarosław Perdyc: – Jest bardzo poukładany, nie powinno z nim być żadnych problemów wychowawczych. Treningu nigdy nie olewał, zawsze był zaangażowany na sto procent. Z każdym rokiem robił postępy. Nie tylko wykorzystuje piłki od kolegów, ale sam potrafi stworzyć sytuację. – Pamiętam taki mecz w Żmigrodzie. Dostał piłkę w polu karnym, wymanewrował czterech obrońców, a zanim trafił, to jeszcze bramkarza posadził na tyłek. Głową też gra bardzo dobrze.

Waldemar Jedynak: Ma cechy charakteru, które charakteryzują wielkich piłkarzy. Nie boi się pracy, ma wielkie serce. Dobrze wygląda pod względem motorycznym, jest wszechstronny.

Krzysztof Drzazga pożegnał się z polkowickimi kibicami oraz kolegami z drużyny 28 listopada. Oczywiście strzelił gola. Nie dało się ukryć emocji, u niektórych pojawiła się łezka w oku. – Życzę mu wszystkiego najlepszego i wierzę, że wykorzysta szansę i zrobi karierę. Oby był jak Kuba Błaszczykowski – zawiesza głos Jarosław Perdyc.

 

News will be here