Co z gmachem PKO? Właściciel: Pozwolenia nie ma, budynek niszczeje

fot. Krzysztof Kalinowski

Zabytkowy gmach PKO przy ul. Wielopole od pięciu lat stoi pusty. Według spółki J.W. Construction, czas działa na niekorzyść obiektu, w którym chciałby stworzyć hotel. Przebudowę uniemożliwia brak decyzji wojewódzkiego konserwatora zabytków.

O problemach związanych z przebudową gmachu i przywróceniem do niego życia, poinformował nas Józef Wojciechowski, właściciel J.W. Construction. Jak twierdzi, obecny stan obiektu przy ul. Wielopole jest gorszy niż wtedy, gdy go kupował. Budynek przez kilka ostatnich lat był nieogrzewany, wentylacja jest niedrożna, a okna są w coraz gorszym stanie.

W obiekcie należy zrobić nową kotłownię, ale również na to potrzebna jest zgoda. – Aby pozbyć się całej nagromadzonej w ścianach, a zwłaszcza w piwnicach wilgoci, będą potrzebne dwa-trzy sezony grzewcze. Im dłużej obiekt będzie stał nieogrzewany i bez sprawnej wentylacji, tym dla niego gorzej – wyjaśnia architekt Piotr Knez, który od 2021 roku zajmuj się projektem i formalnościami związanymi z przebudową gmachu przy ul. Wielopole.

Budynek otwarty

Plan inwestora zakłada stworzenie tam pięciogwiazdkowego hotelu. W toku negocjacji z poprzednim wojewódzkim konserwatorem zabytków ustalono, że dostęp do najbardziej cennych pod względem architektonicznym i historycznym miejsc, będzie otwarty.

– Mieszkańcy będą mogli przychodzić do sali operacyjnej na pierwszym piętrze, gdzie były kasy oraz do skarbca. Dostęp do tych miejsc spowoduje, że część budynku będzie miała funkcję kulturotwórczą, co jest ważne z uwagi na to, gdzie jest on usytuowany – stwierdza Piotr Knez.

W zamyśle w otwartych przestrzeniach będzie można organizować różnego rodzaju wydarzenia kulturalne: odczyty, wystawy czy premiery książek. Jeśli chodzi o podziemia, gdzie w przeszłości trzymana była waluta, powstanie tam kawiarnia. W hotelu będzie również funkcjonować otwarta restauracja.

Czas ucieka

I tego typu koncepcja została zaproponowana już w 2021 roku, ale pomimo upływu ponad dwóch lat, nadal inwestor nadal nie dostał pozwolenie na budowę. Piotr Knez przedstawił krótkie kalendarium tego procesu.

Pierwszy raz wniosek o opinię koncepcji architektoniczno-budowlanej trafił do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków (funkcję konserwatora pełniła wtedy Monika Bogdanowska) na początku kwietnia 2021 roku. Pomysł został negatywnie oceniony w sierpniu, a poprawiona wersja uzyskała akceptację wraz z końcem listopada.

Na początku 2022 roku do urzędu trafił wniosek o pozwolenie na badania konserwatorskie. Na to biuro architektoniczne czekało sześć tygodni, a w między czasie konserwatorem na jeden dzień została Dominika Długosz, którą zastąpił i po dzień dzisiejszt pełni tę funkcję Piotr Turkiewicz.

Kolejnymi krokami było przeprowadzenie badań, opracowanie projektu wnętrz, przeprowadzenie konsultacji z WOUZ i wprowadzenie wypracowanych zmian do projektu. W lipcu 2022 roku projekt budowlany był gotowy. Miesiąc później architekt złożył wniosek o pozwolenie konserwatorskie wraz z wielobranżowym projektem budowlanym. W październiku otrzymał pozwolenie na przeprowadzenie prac konserwatorskich i restauracyjnych.

21 grudnia 2022 roku konserwator wysłał pismo z informacjami o brakach w projekcie budowlanym. Nakazał również wykonanie dodatkowych badań wszystkich fragmentów ścian, które podlegają przebudowie. Chodziło o sprawdzenie, czy nie zawierają innych warstw, ale budynek ten nigdy nie był przebudowywany. Na te działania również potrzebne było pozwolenie, które uzyskano 27 stycznia tego roku. Ich wyniki trafiły z uzupełnionym projektem do urzędu 14 lutego w wersji elektronicznej. Jak wynika z informacji architekta, konserwator poprosił o wydruki. Te zostały przekazane urzędowi pod koniec marca 2023 roku.

Ostatnie spotkanie z konserwatorem odbyło się przy innej okazji na początku maja. Od tego czasu Piotr Knez nie dostał żadnych informacji związanych z kwestią dodatkowych, „kosmetycznych” zmian w projekcie, choć próbuje kontaktować się z urzędem co kilka dni.

Co dalej? Zarówno projektant jak i inwestor uważają, że konserwator nie chce podjąć żadnej decyzji. Świadczyć ma o tym korespondencja między projektantem a jednym z inspektorów z WOUZ.

– Mała być już wydane pozwolenie, ale osoba prowadząca naszą sprawę przekonuje, że nie jest w stanie skontaktować się z osobą decyzyjną. Minęło półtora miesiąca i na razie cisza, sprawa stanęła w martwym punkcie, a my słyszymy, że w urzędzie mają być znowu zmiany – mówi Wojciech Rajchert, członek zarządu J.W. Construction.

Zwróciliśmy się do Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o stanowisko w tej sprawie. Gdy tylko je uzyskamy, przedstawimy je na naszych łamach.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto
News will be here