Cracovia. Notowania 18-latka rosną. Kacper Śmiglewski: Celem jest gra od pierwszej minuty

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

- Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Z jednej strony kibice, z drugiej ławka, która zaczęła do mnie biec. Rzuciłem się, ale sędzia popsuł naszą radość – opisuje Kacper Śmiglewski, który mógł zostać bohaterem Cracovii. W małopolskich derbach z Puszczą VAR anulował aż trzy trafienia, a drużyny podzieliły się punktami.

Pasy, które długo przegrywały 0:1 po kiepskiej pierwszej połowie, w pogoń za rywalami rzuciły się w samej końcówce. Mogły odwrócić losy meczu, ale z przebiegu gry i szans obu drużyn remis jest sprawiedliwy.

Po 90 minutach piłkarzom towarzyszył niedosyt, ale nikt nie miał pretensji za nieuznane gole, bo wszystkie decyzje były słuszne. Na wozie VAR zasiadał Szymon Marciniak, który po meczu tłumaczył, dlaczego gol nie został uznany.

Przedwczesna radość

– Można powiedzieć, że rozruszaliśmy grę. Były akcje, nasza gra zaczęła nabierać tempa – nie ukrywa Śmiglewski, który na boisku pojawił się w 60. minucie, zmieniając Benjamina Kallmana.

W 89. minucie huknął pod poprzeczkę i utonął w objęciach kolegów całego zespołu i ławki rezerwowych, celebrując trafienie ślizgiem po murawie. Okazało się jednak, że walczący w powietrzu z obrońcą Patryk Makuch nie dotknął piłki, a w momencie dośrodkowania Takuto Oshimy z głębi pola rosły napastnik był minimalnie wysunięty za obrońcę.

– Za wcześnie zaczęliśmy się cieszyć. Teraz czujemy niedosyt, bo mogliśmy wycisnąć więcej z tego meczu – przyznaje 18-latek z Cracovii.

Przedwczesna radość Cracovii w meczu z Puszczą. Fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Przedwczesna radość Cracovii w meczu z Puszczą. Fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Cracovia. Śmiglewski puka do składu

Ostatnie tygodnie są dla Kacpra Śmiglewskiego nie tylko bardzo udane, ale też bardzo intensywne.

– Natłok był bardzo duży. Mecze, podróże, kilometry – przyznaje napastnik, który w meczu reprezentacji Polski do lat 19 strzelił dwa gole przeciwko Kazachstanowi i zanotował asystę (3:0), a przeciwko Niemcom (3:3) miał dwa kluczowe podania.

– Dla napastnika są potrzebne bramki. One budują pewność siebie, a te w reprezentacji dały mi dużo. Może dlatego wszedłem tak dobrze w mecz z Puszczą – zastanawia się. Nie ukrywa, że jego celem jest gra od pierwszej minuty.

– Walczę, staram się na treningach, pokazuję trenerowi. Myślę, że zostanie to w końcu docenione – przyznaje.

Śmiglewski: Czuję, że moje notowania rosną

18-latek nie ma też problemu, aby w razie potrzeby zejść do zespołu U-19, w którym występował jeszcze w poprzednim sezonie, a który w Centralnej Lidze Juniorów radzi sobie w kratkę i jest w strefie spadkowej. W tym sezonie Śmiglewski strzelił w CLJ dwa gole.

Mówiąc o przeskoku z juniorów do seniorów wskazuje przede wszystkim szybsze tempo gry i szybkość podejmowania decyzji i myślenia na boisku. – To duża przepaść. Także względy fizyczne, ja miałem tutaj duży przeskok – zauważa.

– Nie jestem jeszcze ogranym zawodnikiem, ale kiedy zaczynałem, to te treningi z doświadczonymi zawodnikami były naprawdę trudne. Powoli się wdrażałem, poznawałem kolegów – dodaje.

– Czuję, że moje notowania rosną – przyznaje Śmiglewski, który od pierwszej minuty zagrał w tym sezonie tylko raz przeciwko ŁKS-owi Łódź i wywalczył w tym meczu karnego. Potem dał dobre wejście z Jagiellonią i Puszczą. Liczy, że przełamie passę napastników Cracovii, którzy na gola czekają od sierpnia.

Uczy się od kolegów

Śmiglewski ma dobre warunki fizyczne i swoją grą przypomina trochę Patryka Makucha. – On ma grę głową opanowaną do perfekcji – przyznaje. Na treningach uczy się od starszych kolegów.

– To bardzo dobrzy zawodnicy. Ta konkurencja w ataku jest duża, bo jest nas trzech, a jedno miejsce w ataku. Jest zdrowa rywalizacja – przyznaje. Liczy, że w następnym meczu przeciwko Lechowi Poznań już naprawdę wpisze się na listę strzelców.

Aktualności

Pokaż więcej