Jesienią rozpoczął się 18. rok pracy Rudolfa Rohaczka w Comarch Cracovii. W tym czasie zdobył worek medali mistrzostw Polski we wszystkich kolorach, wywalczył Puchar Polski i Superpuchar, a także prowadził drużynę w europejskich rozgrywkach. Wyjazd do Aalborg na finał Pucharu Kontynentalnego sam w sobie był sukcesem, ale to, co Pasy zrobiły w Danii, przerosło najśmielsze oczekiwania.
W piątek hokeiści pokonali wyżej notowaną Saryarkę Karaganda z Kazachstanu (2:1), a w niedzielę rozbili gospodarzy – drużynę Piratów – 4:0.
– Graliśmy fantastycznie i byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną od Duńczyków. Od bramkarza, przez formację obronną, aż po napastników. Prezentowaliśmy się korzystniej zarówno w tyłach, jak i z przodu – ocenił drugie spotkanie czeski trener.
Sukces osiągnięty w takim stylu robi wrażenie – tym bardziej, że krakowianie mieli problemy zdrowotne i grali na trzy pary obrońców.
Kapitan: Jestem w kosmosie!
– Wielu zawodników zmagało się z dolegliwościami, dlatego tym bardziej cieszy to, że moi podopieczni pokazali charakter i udowodnili, że możemy tu wygrać – mówił Rohaczek.
Cracovia napisała historię klubowego hokeja w Polsce, bo wcześniej nikomu znad Wisły nie udało się wygrać europejskich rozgrywek. Jest sukces – jest nagroda. W przyszłym sezonie Pasy wystąpią w Lidze Mistrzów.
– Jestem w kosmosie! Jestem przeszczęśliwy, wygraliśmy! – cieszy się na lodzie w Aalborg kapitan zespołu Martin Dudas. Podkreślił, że przepisem na tryumf była po prostu dobrze wykonana drużynowa praca.
Lekcja od profesora Podolskiego
Szampańskie nastroje zepsuli kibicom piłkarze Cracovii. Drużyna Jacka Zielińskiego w niedzielę przegrała drugi mecz z rzędu. W Zabrzu gole strzelał tylko Górnik i zwyciężył 3:0. Krakowianie oddali cztery strzały, z czego tylko jeden celny.
– Musimy przełknąć gorzką pigułkę po zdecydowanej porażce, która bardzo boli. Jak najszybciej trzeba wyciągnąć wnioski, ponieważ zagraliśmy źle pod każdym względem – nie owija w bawełnę Jacek Zieliński.
Szkoleniowiec podkreśla, że drużyna źle zaczęła mecz, a potem nie potrafiła odpowiedzieć. Stwarzała mało sytuacji, niewiele się jej udawało.
– Mecz pokazał, ile w polskiej lidze znaczy taki zawodnik, jak Lukas Podolski. Wypracował dwie bramki, cały czas nas nękał, a na koniec sam strzelił pięknego gola. Pan profesor Podolski dał nam mocną lekcję – przyznaje Zieliński.
Pasy zaczęły rok z wysokiego C – najpierw po szalonej gonitwie wyrwały punkt Lechowi Poznań, a potem pewnie wygrali z Lechią Gdańsk. W trzech ostatnich meczach piłkarze strzelili tylko dwa gole i wywalczyli zaledwie punkt. Wynik 0:3 to najwyższa porażka w tym sezonie – powtórzony rezultat z Gdańska.
W zespole zadebiutował nowy środkowy obrońca Virgil Ghita. Rumun rozegrał całe spotkanie.