Czy warto kupić mieszkanie „przed wbiciem łopaty”?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Kuszą ceną i szeroką możliwością wyboru, odstraszają blokadą środków finansowych na długi czas i niepewnością wobec tego, co otrzymamy. Na zakup mieszkania „przed wbiciem łopaty” decyduje się jedynie około 20% nabywców lokali, jednak to rozwiązanie staje się coraz bardziej popularne.

Sprzedaż mieszkań przed rozpoczęciem budowy oferują wszyscy deweloperzy korzystający z kredytu, czyli ponad 90% firm działających na rynku. Wynika to z warunków, jakie wyznaczają banki w momencie ubiegania się o pożyczkę. Oczekują od deweloperów przedsprzedaży średnio na poziomie około 10%. Tendencja szybkiej sprzedaży mieszkań jest szczególnie widoczna w największych polskich miastach takich jak: Kraków, Warszawa czy Wrocław.

Można sporo zaoszczędzić

Klienci, którzy decydują się na zakup mieszkania na samym początku inwestycji mogą liczyć na spore rabaty. Mowa o 100-200 zł/mkw. przy tańszych inwestycjach i nawet kilkuset zł/mkw. przy lokalach z najwyższej półki cenowej. Zdaniem Jacka Farona, eksperta biura nieruchomości NowodworskiEstates, cena jest głównym czynnikiem., dla którego warto zdecydować się na zakup inwestycji w początkowej fazie realizacji projektu. Dostrzega również inne korzyści.

– Kupując „dziurę w ziemi” mamy większy wybór mieszkań, dostępne są bardziej atrakcyjne metraże, istnieje możliwość dowolnej aranżacji przestrzeni, wydzielenia dodatkowych pokoi czy łączenia mieszkań. Kupowanie mieszkania w gotowej inwestycji wiąże się z ryzykiem, że nie będzie już dostępnych metraży, które mogą nas zainteresować, ponieważ one znikają z oferty jako pierwsze – mówi Jacek Faron.

Są i minusy

Niestety, dla kupującego szybkie nabycie mieszkania wiąże się z blokadą środków nawet na dwa lata, kiedy inwestycja jest realizowana. Klient może jednak liczyć na zabezpieczenie swoich środków.

– Wiele osób obawia się utraty wpłaconych pieniędzy, jednak obawy te nie są uzasadnione, jeśli kwota znajduje się na zamkniętym rachunku powierniczym. Stąd jako minus takiego układu można raczej uznać większy stres związany z transakcją niż samo ryzyko finansowe – tłumaczy Artur Olejniczak, ekspert biura nieruchomości NowodworskiEstates.

Jak ocenia Piotr Krochmal, prezes Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości, mimo iż czas oczekiwania jest długi, nie brakuje chętnych na zakup mieszkań w przedsprzedaży, ponieważ te lokale często traktowane są jako inwestycje.

– Kupują je osoby, które mają gdzie mieszkać, wyciągnęły pieniądze ze słabo oprocentowanych lokat bankowych i chcą skorzystać z rabatu, jaki daje deweloper. To bezpieczne rozwiązanie satysfakcjonujące obydwie strony transakcji. Deweloper może się wykazać przed bankiem przedsprzedażą, przez co otwiera mu się możliwość uzyskania kredytu, a klient dużo nie ryzykuje, gdyż początkowe wpłaty rezerwacyjne są niewielkie – wyjaśnia Piotr Krochmal.