Idą łeb w łeb

fot. Cracovia.pl
W czwartym meczu półfinału o hokejowe mistrzostwo Polski Comarch Cracovia pokonała GKS Tychy 3:1 i wyrównała stan rywalizacji. W piątek drużyny znów zagrają na Śląsku.
Oba mecze na lodowisku przy ulicy Siedleckiego były bardzo wyrównane. W poniedziałek tyszanie zwyciężyli 3:2 po golu Bartłomieja Jeziorskiego na sześć sekund przed końcem trzeciej tercji. Bramka stracona w takich okolicznościach mogła podłamać krakowian, którzy musieli wygrać, by nie wracać do Tychów z nożem na gardle. Nic takiego się nie stało i Cracovia zrewanżowała się rywalom doprowadzając do remisu w tej rywalizacji. Gospodarze zaczęli mecz od straty gola (trafił Jean Dupuy), ale trzy kolejne padły ich łupem.

Wynik przypieczętował na dziewięć sekund przed końcem Jiri Gula, który trafił do pustej bramki. GKS gonił wynik i wycofał bramkarza. Nadzieją dla gości była też kara dla Jewgienija Sołowjowa, jednak nie dali rady skruszyć krakowskiego muru nawet sześciu na czterech.

– Drużyna pokazała charakter, postawiła twarde warunki. Graliśmy dobrze z przodu i z tytułu, bramkarz również nam pomógł. Do Tychów jedziemy po zwycięstwo – zapowiedział trener Rudolf Rohaczek.

GKS Katowice zatrzymał jastrzębian

Przed drużynami trzy dni przerwy na regenerację. Piątkowe spotkanie na lodowisku wciąż aktualnych mistrzów Polski rozpocznie się o godzinie 19. Drużyny na pewno wrócą do Krakowa na mecz numer sześć.

W drugiej parze 1/2 finału było dotąd mniej emocji, ale GKS Katowice nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W czwartym spotkaniu wygrał u siebie 3:2 i pozostał w grze. W szeregach JKH GKS-u Jastrzębie nie ma jeszcze mowy o panice, bo do awansu potrzebują tylko jednego zwycięstwa.



Comarch Cracovia – GKS Tychy 3:1 (0:1, 1:0, 2:0)

Bramki: Ignatowicz (40.), Csamango (49), Gula (60.) – Dupuy (7.).

W rywalizacji do czterech zwycięstw: 2:2.

Kolejne spotkanie: 19 marca o godzinie 19 w Tychach. 



News will be here