Pierwszy taki gol Błaszczykowskiego od ponad roku i izolacja

fot. KP
Gol kapitana dał Wiśle punkt w wyjazdowym spotkaniu z Jagiellonią. Była to pierwsza bramka Jakuba Błaszczykowskiego z gry od 13 kwietnia ubiegłego roku. Po spotkaniu piłkarz został odizolowany od drużyny. Powód? Nieplanowany kontakt z kibicem na murawie.

TVP Sport jako pierwsza poinformowała, że po ostatnim gwizdku sędziego Tomasza Kwiatkowskiego na murawę stadionu przy ulicy Słonecznej niespodziewanie wszedł – łamiąc regulamin obiektu i imprezy masowej – kibic Jagiellonii z dziećmi. Mężczyzna podszedł do Błaszczykowskiego z pociechami i zrobił im zdjęcie z piłkarzem. Sam również postanowił wykorzystać okazję i wykonać selfie. Wówczas zainterweniował kierownik drużyny Jagiellonii i rzeczniczka Wisły.

Karolina Biedrzycka poinformowała, że po tej sytuacji Błaszczykowski został odizolowany od drużyny i nie wracał z kolegami autokarem do Krakowa. Dodała, że po konsultacji medycznej zostanie podjęta decyzja o przeprowadzeniu testu na koronawirusa. Wszystko po to, by lider Białej Gwiazdy teoretycznie nie zarażał innych osób.

Po spotkaniu z dziennikarzem izolacja nie była konieczna

Warto dmuchać na zimne, ale gdy zestawi się sytuację z Białegostoku z innymi, widać ogromną niekonsekwencję. Błaszczykowski został odizolowany, bo przez kilka minut miał kontakt z osobą spoza drużyny, która teoretycznie mogła być chora. W rzeczywistości kilka dni przed meczem kapitan Wisły miał prawo pójść do fryzjera lub na zakupy, gdzie spotyka się wiele osób. Nikt tego piłkarzom nie zabrania.

Nikt nie postanowił też izolować zawodnika tuż po tym, jak po przyjeździe do Białegostoku spotkał się z dziennikarzem "Przeglądu Sportowego". Piotr Wołosik zamieścił na Twitterze zdjęcie (poniżej), na którym obejmuje Kubę pozując do wspólnej fotografii. 

Przepisy wprowadzone przez PZPN i Ekstraklasę SA ocierają się więc o absurd. Warto przy okazji dodać, że inkubacja wirusa (okres wylęgania od momentu zarażenia do objawów) może trwać nawet dwa tygodnie, a najczęściej pięć dni. 


Żródło: Twitter Piotra Wołosika


Wracając do spraw czysto sportowych, widać, że Błaszczykowski wciąż jest dla Wisły bezcenny. Jego gol, przy wyraźnej pomocy Błażeja Augustyna, dał Wiśle punkt. Na więcej krakowianie nie zasługiwali, choć trener Artur Skowronek stwierdził, że mogli się pokusić o zdobycie pełej puli.

Była to pierwsza bramka z gry autorstwa Błaszczykowskiego od wyjazdowego meczu z Zagłębiem Lubin, który odbył się 13 kwietnia ubiegłego roku. W poprzednim sezonie pomocnik trafił siemdmiokrotnie, ale za każdym razem ze stojącej piłki. Wykorzystał sześć rzutów karnych i pokonał bramkarza Korony Kielce bezpośrednio z wolnego.

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej