Poszukiwany, poszukiwana. W Krakowie znikają setki osób

Poszukiwania często kończą się w Wiśle fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Pojawiające się nawet dwa-trzy razy dziennie komunikaty policji w sprawie pomocy w odnalezieniu osób zaginionych wytwarzają wrażenie, iż co roku tylko w samym Krakowie giną setki ludzi. Zdecydowana większość odnajduje się, nawet już po kilku lub kilkunastu godzinach.

W zeszłym roku krakowska policja otrzymała informacje o 329 zaginięciach. Przeważająca większość – bo aż 314 osób – zostało odnalezionych. Niestety w pozostałych 14 przypadkach policjanci znaleźli zwłoki. Do tej pory nie wiadomo, co z ostatnim zaginionym. Do tego czasu w 2018 roku zaginęło 141 ludzi, z czego znalazło się 136. Funkcjonariusze odnaleźli trzy ciała osób poszukiwanych.

Jeśli chodzi o średni czas poszukiwań, to większość osób odnajduje się w ciągu kilkunastu godzin, bądź dni – informuje Barbara Szczerba z krakowskiej policji. Jednak upływ nawet kilku lat od zaginięcia nie oznacza, że dana osoba nie żyje. – Po dłuższym czasie, czyli powyżej pięciu lat, odnalezione zostały trzy osoby żywe, jedno ciało, natomiast dwie osoby zostały uznane przez sąd za zmarłe – mówi st. asp. Szczerba.

„Chcieli pobyć sami, pomyśleć”

– Jeśli chodzi o zaginięcia nastolatków, to często są to jakieś parodniowe wyjazdy na imprezę lub chęć urwania się z domu – opowiada mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji. Jednak gdy dotrze do nich komunikat prasowy, najczęściej udostępniany na Facebooku przez dziesiątki osób, robi się im wstyd i chcą wszystko odkręcić. – Wtedy meldują się u rodziców i poszukiwania są odwołane. Właśnie takie osoby odnajdują się po kilku dniach – mówi Gleń.

Inaczej jest z dorosłymi. Policjant przywołuje z pamięci kilku mężczyzn, którzy zniknęli bez słowa, ponieważ chcieli być chwilę sami i przemyśleć pewne rzecz. – A z drugiej strony może być to pokazanie np. żonie jakby to było bez niego. To takie granie na emocjach bliskich, bo wiadomo, że się martwią. Czasem jest to czyste wyrachowanie – stwierdza policjant. Zdarzają się też ludzie, którzy mieli ciężką sytuację, zniknęli, jednak po przemyśleniu sprawy, wrócili.

Bywa również tak, że zakrojone na szeroką skalę poszukiwania są bezsensowne, bo okazuje się, iż „zaginiony” ma się bardzo dobrze. Zapomniał tylko powiedzieć, gdzie jest i co się z nim dzieje. – Ostatnio znalazł się pan, którego samochód znaleźliśmy przy Wiśle. Dlatego postanowiliśmy o użyciu nurków, bo pomyśleliśmy, że się utopił. Oprócz tego penetracja terenu, sprawdzenie szpitali, telefonów… Okazało się, że jest cały i zdrowy. Tu wychodzi zwykła nieodpowiedzialność – uważa Sebastian Gleń.

Oficer jednak zastrzega, że policjanci nigdy nie bagatelizują zgłoszeń. – Nie mamy do nikogo pretensji. Jak się ktoś znalazł, to dobrze. Nie rozliczamy, nie przesłuchujemy, choć czasem dobrze by było uświadomić, jakie działania zostały podjęte – mówi przedstawiciel Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Co robić, gdy ktoś zaginie?

Przede wszystkim mitem jest obiegowa opinia, według której od czasu domniemanego zaginięcia musi minąć doba. Fundacja ITAKA radzi, aby bezzwłocznie zawiadomić służby o takim podejrzeniu, a policja musi bezzwłocznie przyjąć takie zgłoszenie. W tym czasie podawane są szczegóły dotyczące zaginionego człowieka. Należy też mieć przy sobie zdjęcie tej osoby.

Policjanci dzielą zaginionych na trzy kategorie. W pierwszej znajdują się osoby, które nagle opuściły swoje mieszkanie lub dom, a istnieją podejrzenia, iż mogą popełnić samobójstwo. Takich osób nie jest mało. Z danych krakowskiej policji wynika, że od początku 2017 roku policjanci udaremnili 25 prób targnięcia się na swoje życie.

W pierwszej kategorii znajdują się również osoby małoletnie albo takie, które z powodu choroby lub niepełnosprawności nie są w stanie kierować swoim postępowaniem. W drugiej grupie znajdują się takie osoby, które np. wyrażały niezadowolenie ze swojej sytuacji życiowej i zamierzały ją zmienić, a odchodząc z domu, wzięły ze sobą rzeczy osobiste.

Trzecia kategoria to np. małoletni, którzy uciekli z domu czy placówki, w której przebywali. Osoby dorosłe, które np. przebywały na przymusowym leczeniu psychiatrycznym. Do tej grupy zaliczone są również dzieci w związku z porwaniem rodzicielskim.

Jak działa policja?

Najbardziej wzmożone działania dotyczą zaginionych z kategorii pierwszej. Z informacji pochodzących od Fundacji Itaka wynika, że funkcjonariusze powinni sprawdzić teren wokół ostatniego miejsca pobytu poszukiwanej osoby, rozpytać osoby mające z nią kontakt, sprawdzić m.in. szpitale czy izby wytrzeźwień, utrwalić materiał DNA, linie papilarne czy próbki pisma i opublikować informacje o takim fakcie w mediach.

– W ramach czynności możliwa jest też współpraca z operatorami telefonii komórkowych, aby namierzyć telefon osoby zaginionej i podać listę połączeń wykonywanych z tego telefonu. Policjanci w niektórych sytuacjach mogą również próbować ustalić miejsce pobytu zaginionego, jeśli korzysta on z komputera – czytamy na stronie Itaki.