Pożar w archiwum. Biegli potrzebują więcej czasu

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Biegli poprosili prokuraturę o przedłużenie terminu przedstawienia opinii w sprawie pożaru, który rok temu strawił dokumenty krakowskiego archiwum.

Pożar w niedawno zbudowanym budynku przy ul. Na Załęczu, gdzie przetrzymywane były dokumenty miejskie, wybuchł 6 lutego 2021 roku. Aż do 11 lutego strażacy walczyli z ogniem. Następnie zaczęła się akcja ratowania tego, co ominął ogień i zupełnie nie zniszczyła woda.

Nowohucka prokuratura rejonowa wszczęła w tej sprawie śledztwo jeszcze w czasie, gdy z budynków unosił się dym. Śledczy przesłuchali pracowników urzędu miasta i zapoznali się z nagraniami z monitoringu, udało im się również zajrzeć do wnętrza zniszczonych budynków za pomocą robotów.

Do końca grudnia 2021 roku prokuratura planowała mieć opinie sześciu ekspertów z dziedziny pożarnictwa i elektroniki. – Na podstawie kompleksowej opinii będziemy mogli stwierdzić, w jakim momencie powstał pożar, dlaczego i ewentualnie kto jest za to odpowiedzialny – powiedział Radiu Zet Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Nadal jednak opina nie wpłynęła. W piątek wieczorem dostaliśmy informacje, że biegli poprosili o przedłużenie czasu na oddanie dokumentu.

– Biegli wystąpili o przedłużenie terminu do przedstawienia opinii do końca stycznia 2022 roku. Po uzyskaniu opinii i jej analizie będą prowadzone dalsze czynności w tej sprawie – informuje przedstawiciel krakowskiej prokuratury.

Niewiele ocalało

Mimo zapewnień władz miasta, że udało się ocalić dużą cześć archiwów, ostatecznie niewiele ocalało. W pierwszym magazynie przechowywane było ponad 5,1 tys. metrów bieżących akt, w tym ponad 600 archiwalnych (kat. A). Mowa tu o książkach meldunkowych, kartach rejestru mieszkańców czy kopertach dowodów osobistych.  Pożar przetrwało jedynie 5,4 metra bieżącego dokumentacji.

W drugiej hali przechowywane były dokumenty wydziału architektury i urbanistyki UMK – w sumie blisko 6 tys. mb. Do tej pory udało się wydobyć nieco ponad 10% całości. Miasto jednak zaznacza, że ilość może się zwiększyć po zakończonym procesie odratowywania archiwaliów.

Z trzeciej hali, gdzie leżały dokumenty niearchiwalne z krótkim czasem przechowywania, nie dało się nic uratować. W sumie z dymem lub pleśnią poszło ponad 4,7 tys. mb. akt.

Czwarty magazyn krył w sobie 4,5 tys. mb. dokumentów, w tym ponad 3,1 tys. archiwalnych (kat. A). Odzyskano 196 metrów bieżących. Były tam archiwa wydziału skarbu, geodezji, rady narodowej (m.in. dotyczące wywłaszczeń), urzędów dzielnicowych czy budżetu miasta.