Wisła odwróciła losy meczu i wróciła na zwycięską ścieżkę

fot. Krzysztof Porębski

Wisła Kraków pokonała na własnym stadionie Stal Mielec 3:1. Goście jako pierwsi umieścili piłkę w siatce, ale krakowianie zagrali do końca. Odrabianie strat rozpoczęli dopiero w ostatnim kwadransie, ale opłaciło się, bo trzy punkty zostały przy Reymonta.

Stal Mielec długo okupywała ostanie miejsce w ligowej tabeli, ale zwycięstwo z Podbeskidziem Bielsko-Biała pozwoliło ekipie z Podkarpacia na chwilę wydostać się z miejsca zagrożonego spadkiem. Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego nie mieli więc nic do stracenia jak tylko walczyć o punkty, które pozwoliłyby mielczanom na dłużej niż jeden sezon zagościć w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Już pierwsze minuty pokazały, że przy Reymonta wynik pozostawał kwestią otwartą. Goście mocno przycisnęli krakowian, ale ich entuzjazm mógł szybko zgasić gol Patryka Plewki. Sędzia trafienia młodzieżowca nie uznał z uwagi na spalonego. Odpowiedź mielczan przyszła natychmiastowo. Bozidar Corbadzijski uderzył z bliska na dalszy słupek, ale kapitalnie w bramce wyciągnął się Mateusz Lis, chroniąc Wisłę przed utratą gola.

Podwójnie zmotywowani

Przed niedzielnym pojedynkiem opiekun Białej Gwiazdy Peter Hyballa nie ukrywał, że jego zespół jest pod presją. Jesienią w Mielcu Wisła urządziła sobie trening strzelecki i wygrała aż 6:0, ale powtórka tego wyniku była mało prawdopodobna. Krakowska drużyna od dwóch meczów nie wygrała i od tylu też spotkań nie strzeliła gola. Zwycięstwo z beniaminkiem pozwoliłoby jednak wiślakom mocno przybliżyć się do utrzymania w lidze, stąd też porażka nie wchodziła w grę.

Rywalizacja na boisku była wyrównana ze wskazaniem na gospodarzy. David Mawutor w 36. minucie zdecydował się na uderzenie z dystansu. Pomylił się nieznacznie, gdyż piłka po jego strzale obiła poprzeczkę. Po zmianie stron Wisła próbowała podejść pod pole karne mielczan, ale defensywa Stali była bardzo zdyscyplinowana i regularnie łapała zawodników gospodarzy na ofsajdzie.

Walka do końca

Po godzinie gry nastąpiło przełamanie. Goście ruszyli z kontratakiem. Lis próbował interweniować, ale minął się z piłką. Zabrakło asekuracji. Grzegorz Tomasiewicz dość łatwo zgubił krycie i z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Błędy przydarzyły się również przyjezdnym. Niespełna kwadrans później obrońcy mielczan nieco się pogubili i Felicio Brown Forbes w końcu mógł oddać strzał. Gracz z Kostaryki pewnym uderzeniem pokonał Rafała Strączka.

Na pięć minut przed końcem sędzia Paweł Raczkowski zdecydował się podbiec do monitorów i obejrzeć powtórkę sytuacji, w której jeden z zawodników z Mielca zagrał piłkę ręką w polu karnym. Gospodarze mocno naciskali na sędziego, aby wskazał na jedenasty metr i tak się stało. Do stałego fragmentu podszedł Michal Frydrych i po jego golu Wisła objęła porwadzenie. Zwycięstwo przypieczętował w doliczonym czasie gry Stefan Savić.

Wisła Kraków – Stal Mielec 3:1 (0:0)

Bramki: Forbes (75.), Frydrych (88. k), Savić (90.) – Tomasiewicz (61.)

Wisła: Lis – Burliga (46. Szot), Radaković, Frydrych, Sadlok – Silva (68. Starzyński), Mawutor (68. Kuveljić), Plewka (46. Żukow), Savić, Yeboah – Forbes.

Stal: Strączek – Granlund, de Amo (64. Jankowski), Corbadzijski, Flis – Getinger, Domański (64. Prokić), Matras, Forsell, Tomasiewicz – Kolev (73. Zjawiński).

Żółte kartki: Forbes, Radaković, Mawutor, Lis – de Amo, Granlund.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).