Czy w razie zagrożenia Twierdza Kraków obroni miasto? Po co gmina pompuje miliony złotych w jej remonty? Czy nie można było zastopować wyprzedaży miejskich lokali? I czy w ZBK dochodziło do łapówkarstwa? Marcin Paradyż, który jest pełniącym obowiązki dyrektora Zarządu Budynków Komunalnych w ogniu naszych pytań.
Bartosz Dybała, LoveKraków.pl: Panie dyrektorze, komu jest dziś potrzebna Twierdza Kraków i w jakim celu miasto pompuje w jej remonty miliony złotych?
Marcin Paradyż, p.o. dyrektora Zarządu Budynków Komunalnych: Przede wszystkim jest potrzebna mieszkańcom. Widzimy to po inwestycjach, które już zrealizowaliśmy. Fort Borek w pierwszym roku po modernizacji odwiedziło ponad 75 tys. osób. Obecnie kończymy remont Fortu Kościuszko. Mamy bardzo dużo pozytywnych opinii ze strony mieszkańców, którzy korzystali z tego miejsca przed rozpoczęciem prac. Forty to nie tylko budowle. To również tereny zielone, które w dzisiejszych czasach są na wagę złota.
Nie zmienia to faktu, że koszty remontów są dość spore.
Nie zgodzę się z tym. Chciałbym obalić mit, że inwestycje w obiekty dawnej Twierdzy Kraków są potwornie drogie czy niewspółmiernie drogie do efektów. Jest dokładnie na odwrót. Przykładowo adaptacja Fortu Jugowice (inaczej Łapianka) na cele Muzeum i Centrum Ruchu Harcerskiego to koszt 31 mln zł, co przekłada się na kwotę 8,6 tys. zł za mkw. Urządzenie w Forcie Borek domu kultury to z kolei koszt 25 mln zł, co daje nam 9,3 tys. zł za mkw. To kwota porównywalna do tej, za którą można wybudować zupełnie nowy dom kultury. W przypadku Twierdzy Kraków mamy ten plus, że wykorzystujemy coś, co już istnieje, a nie zabudowujemy wolnych przestrzeni. Co więcej, Twierdza Kraków to nasze historyczne dziedzictwo, w które po prostu inwestujemy. To obiekty zabytkowe, o które trzeba zadbać.
Koszt modernizacji Fortu Łapianka mógł być niższy, gdyby nie dobudowa zupełnie nowej części. Czy naprawdę była potrzebna? I czy takie połączenie historii z nowoczesnością wyszło na dobre tej budowli?
Bez dobudowania nowej części nie byłoby możliwe stworzenie w Forcie Jugowice nowoczesnego muzeum. Znajdują się w niej wszystkie pomieszczenia techniczne, jak również te, które stwarzają możliwość organizowania spotkań i wystaw. Jeśli chodzi o samą realizację, to uważam, że jest bardzo udana. Dobudowaną część udało się wkomponować w przestrzeń istniejącego fortu, co sprawiło, że ze wszystkich stron jest ona praktycznie niewidoczna i nie zakłóca krajobrazu fortecznego. Inwestycja zyskała uznanie wśród specjalistów z zakresu budownictwa i w świecie konserwatorów zabytków, zdobywając dwie nagrody.

Stworzenie muzeum harcerstwa w Łapiance to pomysł z 2010 roku. Jak widać, trochę czasu minęło, nim został zrealizowany. Jakim zainteresowaniem muzeum cieszy się wśród mieszkańców?
Z tego co wiem, w muzeum są organizowane ciekawe wydarzenia, wspólnie z organizacjami harcerskimi, które cieszą się zainteresowaniem. Mam nadzieję, że to miejsce będzie dalej się rozwijać i że w jego działalność będzie angażowana także lokalna społeczność. Obiekt po modernizacji daje możliwości do tego, by wykorzystywać go na wiele sposobów.
Z jednej strony mówi pan, że Zarząd Budynków Komunalnych dba o Twierdzę Kraków. Ale przypomnijmy, że jednocześnie ktoś wpadł na pomysł, żeby pozbyć się Fortu św. Benedykt – dopiero protesty społeczników i mieszkańców zablokowały jego realizację.
To kolejny mit, który chciałbym obalić. Po pierwsze: nie było planu sprzedaży fortu. Był natomiast wniosek pewnej osoby, która chciała kupić ten obiekt. Ale to nie jest równoznaczne z tym, że gmina chciała go sprzedać. W związku z tym, że taki wniosek wpłynął, wydział skarbu miasta musiał uruchomić odpowiednie procedury. Niemniej, jak wspomniałem, to nie miasto wyszło z inicjatywą, by fort sprzedać.
Kto chciał go kupić i na jakie cele?
Z tego co wiem, była to osoba prywatna. Nie wiem, na jakie cele chciała przeznaczyć fort.
Ostatecznie w sprawie przyszłości fortu odbyły się konsultacje społeczne. Co będzie z nim dalej?
Tworzymy tam centrum edukacji dla dzieci i młodzieży z zakresu nauk ścisłych. Wsłuchaliśmy się w głos mieszkańców. Powstał projekt, który jest moim zdaniem najlepszy ze wszystkich dotychczas realizowanych w zakresie Twierdzy Kraków. Na inwestycję uzyskaliśmy prawie 7 mln zł dotacji ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Podzieliliśmy ją na dwa etapy. Pierwszy to remont elewacji fortu. Z kolei drugi dotyczy prac adaptacyjnych, dostosowujących go do nowej funkcji. Aktualnie kończymy remont elewacji. Mam nadzieję, że już w lipcu będę mógł zaprosić mieszkańców na miejsce, by pokazać efekty pierwszego etapu. W najbliższych tygodniach ogłosimy przetarg na wybór wykonawcy, którego zadaniem będzie przygotowanie fortu na potrzeby centrum edukacji.
Nie uważa pan, że promocja Twierdzy Kraków kuleje? Forty mogłyby być nielada atrakcją turystyczną naszego miasta. Tymczasem mam wrażenie, że wie o nich wąskie grono osób.
W zakresie promocji Twierdzy Kraków bardzo dużo już zostało zrobione przez wydział ds. turystyki urzędu miasta. Efektem są m.in. nagrody, które twierdza otrzymała jako produkt turystyczny. Na pewno trzeba robić jeszcze więcej, ale nie jest to proste zadanie, ponieważ mamy do czynienia z obiektami rozsianymi po całym mieście, a po drugie forty są w rękach różnych osób. To nie jest tak, że wszystkimi obiektami Twierdzy Kraków zarządza miasto. Mamy dzierżawców, instytucje publiczne, prywatne spółki, które nimi władają. Co więcej, niektóre elementy twierdzy znajdują się poza granicami miasta. Pomimo różnych wyzwań, trzeba jeszcze bardziej promować forty.
Doszły mnie słuchy, że znany polski reżyser Marcin Koszałka (m.in. „Biała odwaga”) chciał nakręcić film bądź serial o Twierdzy Kraków. To prawda?
Wiem o tym, że były rozmowy miasta z panem Marcinem Koszałką. Jednak ten projekt nie był realizowany przez Zarząd Budynków Komunalnych. Nie znam szczegółów. Natomiast jako ZBK również podjęliśmy współpracę z tym reżyserem, czego efektem jest kilkuminutowy film o Forcie Kościuszko, dostępny w naszych mediach społecznościowych.
W razie konfliktu zbrojnego, Twierdza Kraków może obronić nasze miasto?
Obiekty Twierdzy Kraków mogą być rozpatrywane jako potencjalne miejsca ukrycia dla ludności cywilnej. Jednak na pewno nie wszystkie forty by się do tego nadawały. Trzeba dokonać gruntownej analizy w tym zakresie. Wiem, że będą rządowe fundusze, dedykowane potencjalnym miejscom ukrycia. Z pewnością miasto powinno się tym tematem zainteresować i jeśli byłoby to możliwe, takie pieniądze pozyskać.
Oglądał pan debatę Rafał Trzaskowski kontra Karol Nawrocki?
Którą?
W Telewizji Polskiej.
Być może oglądałem, już nie pamiętam. A o który temat chodzi?
Chodzi o temat pustostanów. Ponoć za rządów Rafała Trzaskowskiego w Warszawie wyremontowano ich ponad 12 tysięcy. Kraków jest w tym zakresie daleko za stolicą?
Kiedyś to analizowałem. Musimy przede wszystkim pamiętać, że pomiędzy Warszawą a Krakowem mamy dużą dysproporcję jeśli chodzi o wielkość zasobu mieszkaniowego. Kraków posiada obecnie ok. 14 tysięcy lokali komunalnych, a Warszawa ok. 70 tysięcy. Mówimy o zupełnie innej skali. Zatem jeśli chodzi o wspomniane remonty, nie możemy tego porównywać jeden do jednego. Gdy weźmiemy pod uwagę dysproporcję, to w ostatnich pięciu latach, proporcjonalnie do wielkości zasobu, w Krakowie było remontowanych więcej pustostanów niż w stolicy. Średnio remontowaliśmy 350 mieszkań rocznie. Ubiegły rok był rekordowy pod tym względem. Remont przeszły wówczas 402 pustostany. Rok 2024 to także rekordowe fundusze, przeznaczone na ten cel, opiewające na kwotę ponad 14 mln zł. Remonty pustostanów to jeden z priorytetów polityki prezydenta Aleksandra Miszalskiego i jego zastępczyni Marii Klaman. Prezydent obiecał remont dwóch tysięcy gminnych mieszkań w ciągu pięciu lat, a więc 400 rocznie. Jako ZBK idziemy taką drogą, by obietnica została zrealizowana.
Mówi się, że w Krakowie mamy kryzys mieszkaniowy. Powtarza się, że mało kogo stać dziś na własne lokum. W jakim stopniu remonty pustostanów mogą załagodzić tę trudną sytuację?
Wyremontowane pustostany oddajemy w ręce tych mieszkańców, którzy spełniają odpowiednie kryteria. Wśród nich są właśnie osoby, których nie stać na własne lokum. W Krakowie mamy mały zasób mieszkań komunalnych. To ok. 3 proc. wszystkich mieszkań w mieście. Remontami pustostanów nie rozwiążemy kryzysu mieszkaniowego, ale możemy go w ten sposób łagodzić.
Pracuje pan w Zarządzie Budynków Komunalnych od 15 lat, prawda?
Zacząłem pracę w ZBK w 2010 roku. Zajmowałem się wówczas ubezpieczeniami. Miałem trudny chrzest bojowy, ponieważ Kraków nawiedziła wówczas powódź. Następnie pracowałem w referacie lokali służby zdrowia i fortów. Zajmowałem się przychodniami zdrowia na terenie dawnej dzielnicy Krowodrza. Kolejno pełniłem obowiązki kierownika referatu eksploatacji, a od 2018 roku pracuję na stanowisku zastępcy dyrektora ds. technicznych.
Zapytałem, ponieważ przez tych 15 a nawet więcej lat, jak twierdzą niektórzy radni miejscy, mieszkania komunalne były masowo wyprzedawane. Obserwował pan zapewne, jak zasób lokali kurczy się. Nigdy nie poszedł pan wraz z dyrektor ZBK Katarzyną Zapał do prezydenta Jacka Majchrowskiego, by zapytać: może już wystarczy?
Zarząd Budynków Komunalnych nigdy nie zajmował się i nie zajmuje się sprzedażą mieszkań. Zajmujemy się ich wynajmem, remontami. Kwestie sprzedażowe pozostają poza działalnością ZBK.
Liczba osób oczekujących na mieszkania komunalne w Krakowie rośnie. Czy to nie jest sygnał dla państwa jednostki, że trzeba remontować jeszcze więcej pustych lokali?
Jak wspomniałem, remonty pustostanów są dla nas priorytetem. Nie będziemy tego procesu stopować, wręcz przeciwnie, przyspieszymy go. W tym roku mamy zamiar zrealizować jeszcze więcej remontów niż w ubiegłym. Mamy na to jeszcze więcej pieniędzy niż w poprzednich latach: dzięki prezydentowi i dzięki poprawkom radnych miejskich.
Jak już ustaliliśmy, od 15 lat pracuje pan w Zarządzie Budynków Komunalnych. Można stwierdzić, że zna pan ZBK od podszewki. Zdaniem śledczych, w tej miejskiej jednostce dochodziło do łapówkarstwa i płatnej protekcji. Prowadzą postępowanie, dotyczące m.in. najmu gminnych nieruchomości. Faktycznie dochodziło w tym zakresie do nadużyć?
Jestem przekonany, że w ZBK nie dochodziło ani do łapówkarstwa, ani do wpływania na wyniki aukcji na najem lokali. Bardzo bolą mnie niektóre publikacje medialne na ten temat. Uważam, że nie są one w pełni obiektywne. Bardzo smuci mnie również fakt, że postępowanie w tej sprawie trwa już ponad osiem lat. To jest coś niewyobrażalnego. Moim zdaniem zasada domniemania niewinności, m.in. na przykładzie tej sprawy, w praktyce w naszym kraju nie istnieje. Mieszkańcy Krakowa, również na podstawie ponawianych co rusz materiałów prasowych, już wydali wyrok, wyrobili sobie opinię. Gdy sąd rozstrzygnie tę sprawę i okaże się, że zarzuty wobec pracowników naszej jednostki były bezpodstawne, o czym jestem przekonany, wówczas nikogo już nie będzie to interesowało. To bardzo smutna konstatacja. Smuci mnie również to, że gdy pani Katarzyna Zapał kończyła pracę w ZBK, media nie wspominały o wielu jej dokonaniach, a jedynie pisały o tym w kontekście prowadzonej sprawy prokuratorskiej.
Czy może pan z ręką na sercu powiedzieć, że nie złapał żadnego pracownika Zarządu Budynków Komunalnych na przyjmowaniu łapówek?
Nie złapałem nikogo. Nie znam szczegółów śledztwa, ponieważ nie mam dostępu do akt prokuratorskich. Natomiast jako wieloletni pracownik ZBK jestem przekonany o tym, że nie było możliwe jakiekolwiek wpływanie na wyniki postępowań aukcyjnych czy przetargowych, dotyczących wynajmu lokali z naszego zasobu. Aukcje są publiczne. Osoby zainteresowane wynajęciem lokalu użytkowego przychodzą na aukcję i licytują między sobą wysokość stawki czynszowej. Osoba, która zadeklaruje najwyższą, wygrywa. Nie wiem, w jaki sposób mogłoby tutaj dochodzić do jakichkolwiek nieprawidłowości.
Co dalej? Będą jakieś radykalne zmiany w Zarządzie Budynków Komunalnych? A może pójdzie pan drogą Aleksandra Miszalskiego, który obejmując stanowisko stwierdził, że za jego prezydentury w Krakowie dojdzie do ewolucji, a nie rewolucji?
Chcę kontynuować prace, które realizowała pani Katarzyna Zapał. Widzę oczywiście, że pewne procesy trzeba usprawnić. Jeśli chodzi o największe zmiany, to zgodnie z polityką miasta będziemy w najbliższych dniach przeprowadzać zmiany organizacyjne w ZBK. Wyodrębniony zostanie pion, który będzie zajmował się wyłącznie wynajmem lokali użytkowych: zarówno tych ogólnych, jak i tych, przeznaczonych na realizację świadczeń zdrowotnych. Życzeniem pani wiceprezydent Marii Klaman jest, by Zarząd Budynków Komunalnych wypracował nowy model współpracy z organizacjami pozarządowymi oraz przedsiębiorcami w zakresie wynajmu lokali użytkowych. Żebyśmy dotychczasowe zasady, poprzez konsultacje z tymi środowiskami, dostosowali do ich aktualnych potrzeb.
A co z windami, które mają uwolnić więźniów czwartego piętra? To również zadanie ZBK.
Rozpoczęliśmy już bardzo poważne działania. Obecnie planujemy budowę wind w 12 budynkach komunalnych. Dla dwóch budynków trzypiętrowych mamy już opracowane projekty budowlane. Myślę, że w lipcu ogłosimy przetarg na wybór wykonawców i jeszcze w tym roku rozpocznie się budowa wind w dwóch budynkach. Dla pozostałych dziesięciu, które mają cztery bądź więcej pięter, we współpracy z Politechniką Krakowską opracowaliśmy warianty budowy wind. Wkrótce będziemy rozpoczynać proces projektowania, tak aby w kolejnych latach można było ruszyć z pracami budowlanymi.
