Podczas budowy S7 z Krakowa mogą pojawić się problemy

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Urzędnicy obawiają się, czy włoska firma poradzi sobie z budową 18-kilometrowego odcinka drogi ekspresowej S7 z Krakowa do węzła Widoma.

W poniedziałek wojewoda małopolski podpisał decyzję zezwalającą na realizację ponad 18-kilometrowego odcinka drogi ekspresowej S7 od węzła Igołomska w Krakowie do węzła Widoma. – Dzięki temu niebawem będziemy mogli bezpiecznie i komfortowo podróżować z Krakowa w stronę Warszawy – mówił Piotr Ćwik.

Wykonawcą fragmentu drogi jest włoska firma Webuild (wcześniej istniała pod nazwą Salini Impregilo). Za ponad miliard złotych mają wybudować drogę o przekroju po dwa pasy ruchu w każdym kierunku (poza terenem miasta) oraz po trzy pasy ruchu (w granicach administracyjnych Krakowa), stworzyć cztery bezkolizyjne węzły: Łuczyce, Raciborowice, Mistrzejowice oraz Grębałów.

Włoski styl pracy

Czy jednak firma Webuild rozpocznie budowę i zakończy ją w terminie? To pytanie pozostaje otwarte. Spółka już dwa razy musiała opuszczać place budowy, gdzie inwestorem była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Władze rządowej agencji w kwietniu 2019 roku rozwiązały dwie umowy z firmą Salini (Webuild). Pierwszy kontrakt dotyczył budowy 14-kilometrowego odcinka S3 na terenie Dolnego Śląska oraz 21-kilometrowego fragmentu obwodnicy Częstochowy w ramach autostrady A1. Powodem zerwania kontraktów był brak postępu prac oraz znaczne opóźnienia względem harmonogramów.

GDDKiA: My przekażemy plac budowy w terminie

Tomasz Pałasiński, dyrektor krakowskiego oddziału GDDKiA mówi dla LoveKraków.pl, że instytucja, którą kieruje, ma siedem dni na przekazanie placu budowy firmie Salini. – Wykonawca, z tego co wiem, na chwilę obecną mobilizuje swoje siły do prac przygotowawczych. W tym roku będą prowadzone wycinki drzew, wyburzenia i muszą stworzyć drogi dojazdowe – zaznacza.

Kluczowe w wypowiedzi szefa urzędu są słowa „na dziś”. – Firma Salini nie przekazuje nam sygnałów o tym, że miałaby nie wykonywać prac – podkreśla Tomasz Pałasiński. – Zobaczymy, jak sytuacja będzie się rozwijała. Oczywiście będziemy zachowywać się zgodnie z warunkami przetargu – mówi.

Nieoficjalnie wiemy, że urzędnicy nie wykluczają, że włoska firma nie będzie trzymać się terminów przewidzianych w harmonogramie. Samo projektowanie i zdobycie niezbędnych zgód zajęło firmie 22 z zadeklarowanych 34 miesięcy na oddanie inwestycji do użytku. Budowa, gdyby trzymać się pierwotnych zapisów, powinna zakończyć się do końca przyszłego roku. Szef oddziału GDDKiA przewiduje, że inwestycję może uda się oddać od użytku na przełomie 2023 i 2024 roku.

Wariant częstochowski

Obawy o realizację inwestycji mają urzędnicy Ministerstwa Infrastruktury, którzy przypuszczają, że firma wejdzie na plac budowy, chwilę popracuje i będzie oczekiwała zwiększenia wynagrodzenia. – Nie ma prawnej możliwości, aby zwiększyć im kontrakt. Jest cień szansy, że będzie wszystko dobrze, ale doświadczenie uczy, że może być niewesoło – mówi pracownik resortu.

Dlatego w ministerstwie wstępnie omówiony jest „wariant częstochowski”, zastosowany podczas rozwiązania umowy z firmą Salini na budowę obwodnicy Częstochowy. GDDKiA przystąpiła wtedy do realizacji przyspieszonej formuły wyłonienia nowego wykonawcy przez negocjacje.