Marek Majcher: „Jestem niezależnym dziennikarzem”

Pierwszy od lewej: Marek Majcher, Rynek Główny, 2020 fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Po publikacji dotyczącej zarzutów Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w sprawie Marka Majchera, redaktor naczelny „Czujny TV” odniósł się do tekstu i przedstawił swoją wersję.

Przypomnijmy, że OMZRiK stwierdził, iż Majcher wszedł do budynku krakowskiej prokuratury okręgowej – „podając się za dziennikarza” – skąd nadawał transmisję dla „Kamractwa”.

– Nie jestem żadnym „kamratem”, tylko niezależnym dziennikarzem i nie podaje się za dziennikarza, tylko nim jestem. Owszem. Nie przymilam się systemowi, tylko obnażam jego działania, może w sposób kontrowersyjny dla systemowych dziennikarzy – mówi.

– Daleko mi do ostatnich występów Wojciecha Olszańskiego i część jego działalności krytykuje – zaznacza. – Jestem propolski i nie angażuje się emocjonalnie po żadnej ze stron – odpiera zarzuty o prorosyjskość i uważa, że OMZRiK „szkaluje jego osobę”.

Dodaje jednak, że owszem, część odbiorców jego relacji to „kamraci”, ale też konfederaci czy ludzie o umiarkowanych poglądach wspierających prezydenta Siemianowic Śląskich z ruchu społecznego Polska Jest Jedna. Jak mówi, są też osoby z kręgów mainstreamowych.

Co robił w prokuraturze?

Marek Majcher stwierdził, że nie nagrywał „jakichś filmów” w budynku prokuratury, tylko prowadził „relację dziennikarską” z miejsca ogólnodostępnego dla wszystkich obywateli. To, że mężczyzna nie wszedł do niedostępnych, potwierdził rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nie złamał więc prawa i nikogo nie oszukał. – Nie odbywało się to [nagrania - red.] wewnątrz pomieszczeń, lecz przy dzienniku podawczym, które jest ogólnodostępne – stwierdził Janusz Hnatko.

Majcher odniósł się również do kwestii rzekomego porwania własnego dziecka. Wtedy policja przedstawiała to zdarzenie jednoznacznie, twierdząc, że doszło do przestępstwa. – Przejąłem pieczę po 15 miesiącach alienacji, a nie porwałem swojego syna – stwierdza. Według naszego rozmówcy dziecko było zaniedbane i stąd jego interwencja, a matka dziecka – według Majchera – napędziła na niego nagonkę medialną. Jak wynika z informacji uzyskanych z biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie sąd rejonowy umorzył postępowanie w tej sprawę. Uzasadnienie postanowienia nie może zostać ujawnione.

Nasz rozmówca dodaje również, by nie łączyć wszystkich tych spraw z Tomaszem Sararą, u którego na kanale na Youtube Marek Majcher wystąpił. – On prowadzi rozmowy z wieloma osobami z różnych środowisk – podkreśla Majcher.