Wieczysta Kraków wciąż szuka nowego trenera. W weekend pod wodzą tymczasowego szkoleniowca pokonała 2:0 Lubliniankę. – To nie był czas, aby odchodzić – mówi szczerze Maciej Musiał, trener Garbarni, który dostał propozycję objęcia klubu sponsorowanego przez Wojciecha Kwietnia.
– Taką ofertę trudno odrzucić. To był bardzo trudny i emocjonalny dla mnie tydzień – nie ukrywa 45-latek. Musiał pracuje przy Rydlówce od czerwca 2021 roku i dalej chce budować zespół, z którym czuje się bardzo związany – także emocjonalnie.
Odpowiedź najlepsza z możliwych
W sobotę prowadzona przez niego drużyna odpowiedziała najlepiej, jak tylko mogła. Garbarnia wygrała derby Krakowa z Hutnikiem 4:2, po ogromie emocji, kontrowersji i piętnastominutowej przerwie w drugiej połowie, spowodowanej niepokojem na trybunach.
– Powiedziałem w szatni, że to zwycięstwo może być dla Garbarni początkiem nowych czasów – przyznał szkoleniowiec na konferencji prasowej.
– Jestem profesjonalistą. Wiem, gdzie mam kontrakt i przez te dni koncentrowałem się na pracy. Z tyłu głowy zawsze to jest, ale mam ze sobą bardzo dobry sztab, na który zawsze mogę liczyć. Z naszej strony nie było żadnego minimalizmu w przygotowaniach do tego spotkania – dodał.
Męska decyzja poniosła piłkarzy
Możliwość prowadzenia bogatego klubu z gwiazdami ligowego formatu i aspiracjami, aby w ciągu najbliższych lat wspiąć się na najlepsze piłkarskie salony, nie zmąciła mikrocyklu przygotowań do derbów. Dla obu drużyn był to ważny mecz. Garbarnia przełamała się po trzech porażkach z rzędu, Hutnik przegrał po raz piąty.
– Nie chciałbym robić z siebie świętego i za dużo o tym mówić. To była najlepsza decyzja z tych, jakie mogłem podjąć. Fakt, że drużyna to doceniła, jest dla mnie bardzo przyjemny. Z resztą – to był jeden z argumentów, aby tu zostać. Ja tworzyłem ten zespół, byłem szefem sztabu, który ten zespół budował i w dużym stopniu czuję za niego odpowiedzialność. Zwłaszcza, że byliśmy po trzech porażkach i to nie był optmalny czas, aby odchodzić. Inaczej bym się czuł, jakbym wyprowadził ten zespół na prostą i wtedy ewentualnie szukał innych rozwiązań – tłumaczył Musiał.
Docenili to piłkarze, którzy wyraźnie podkreślają, jak dużego ducha wlało w nich pozostanie w klubie trenera. – To oczywiście odbiło się echem w szatni. Cieszymy się, że trener został z nami i dalej buduje to, co zaczął. To męska decyzja, z gatunku tych, które bardzo trudno odrzucić – akcentuje Adam Żak, autor dwóch bramek w meczu z Hutnikiem.
Wieczysta bez trenera, ale ze zwycięstwem
Tymczasem Wieczysta wciąż pozostaje bez następcy Franciszka Smudy, a ze szkoleniowcem tymczasowym. W sobotę zagrała w obecności 2,5 tysiąca kibiców na Arenie Lublin i przełamała się po kilku słabszych meczach, pokonując 2:0 Lubliniankę. Dużo dobrego dała zmiana Maksymiliana Hebla, który w końcówce zamknął mecz. Wcześniej do siatki trafił Radosław Majewski.
Żółto-czarnych prowadził dotychczasowy asystent zwolnionego Franciszka Smudy – Rafał Jędrszczyk.
Brede na rozmowach
W klubie usilnie pracują, aby znaleźć nowego szkoleniowca, który mógłby poprowadzić drużynę już w najbliższym meczu. Po tym, jak upadła kandydatura Musiała, na rozmowach przy Chałupnika był Krzysztof Brede, który przed paroma laty wykonywał bardzo dobrą pracę w pierwszoligowym Podbeskidziu Bielsko-Biała. Na razie żadne decyzje nie zapadły, bo do gry włączyła się ekstraklasowa Lechia, która przed niedawno pożegnała się z Tomaszem Kaczmarkiem. A w tym przypadku argumentem może być nie tylko wizja trenowania drużyny z najwyższej klasy rozgrywkowej, ale też względy sentymentalne. Brede grał w Lechii i pracował tam jako asystent.