Sąd stanął po stronie pielęgniarki ukaranej za "opuszczenie" miejsca izolacji

fot. Julia Ślósarczyk

Sanepid chciał ukarać pielęgniarkę za naruszenie zasad izolacji karą najpierw w wysokości 5 tys. zł, a następnie o połowę niższą. Kobieta tłumaczyła, że wybiegła za ogrodzenie po psa. W sumie kontrolowana była 46 razy. Sprawa trafiła do sądu administracyjnego, który przyznał pielęgniarce rację.

Pielęgniarka R.Ł zaraziła się w pracy koronawirusem i została skierowana na domową izolację. 28 kwietnia 2020 roku patrolujący okolice jej miejsca zamieszczania policjanci, wylegitymowali kobietę. Napisali w notatce, że spacerowała z psami. I zdecydowali, że powinna zostać ukarana.

R.Ł tłumaczyła – według notatki – że „wyprowadzała psy, które zaciągnęły ją na drogę publiczną”. Policjanci podkreślili, że kobieta miała założoną maseczkę. Inspektor sanitarny nałożył więc na pielęgniarkę karę w wysokości 5 tysięcy złotych.

Ukarana jednak odwołała się i stwierdziła, że nie był to spacer. Potwierdziła, że faktycznie wyszła poza swoją posesję, ale z powodu ucieczki czworonoga. Pies miał skorzystać z tego, że została otworzona brama wjazdowa i opuścić ogrodzony teren. Kobieta wytłumaczyła, że pobiegła za psem, żeby uchronić go od potrącenia.

W wyniku odwołania Wojewódzki Inspektor Sanitarny zmniejszył karę do 2,5 tys. złotych. Organ uznał, że ubrana maseczka dowodzi tego, iż kobieta nie zadziałała instynktownie. Według dyrektora sanepidu wyjście było zamierzone.

Ciekawy jest jeszcze fragment mówiący o tym, co przesądziło o obniżeniu kwoty kary. „(…) skarżąca jest z zawodu pielęgniarką i zaraziła się wirusem w miejscu pracy, co oznacza, że z powodu przebywania na kwarantannie, następnie izolacji domowej związanej z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 nie mogła pracować zarobkowo i w związku z tym nie otrzymywała pełnego wynagrodzenia za pracę”.

Kobieta mogła też przedstawić dowód np. w postaci paragonu, ale tego nie zrobiła.

Lojalność państw wobec obywatela

R.Ł nie przyjęła z pokorą nałożonej kary i złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wśród zarzutów znalazło się „nałożenie na skarżącą kary niewspółmiernej do wagi naruszonego dobra prawnego” i naruszenie zapisów Konstytucji RP, mówiącym o zasady lojalności państwa względem obywatela. Podważony został również dowód (jedyny!) w postaci notatki policyjnej.

W uzasadnieniu pełnomocnik kobiety zaznaczył, że surowość kary powinna być adekwatna do stopnia naruszenia dobra chronionego. Natomiast „ustawodawca, ustanawiając te sankcje, nie powinien również całkowicie abstrahować od sytuacji ekonomicznej osoby podlegającej ukaraniu, która ma istotne znaczenie dla rzeczywistego stopnia dolegliwości odczuwanej przez ukaranego”.

– Osobę o niskich dochodach wysoka kara może bowiem doprowadzić do degradacji finansowej – podkreślił.

Kobieta wytłumaczyła również, dlaczego miała założoną maseczkę. – Świadoma zagrożenia wynikającego z zarażenia innych osób, nawet na teren swojej posesji zakładała na usta maseczkę – przekonywał pełnomocnik. Dodatkowo, kiedy miało miejsce sporne opuszczenie miejsca izolacji, odbywała się dostawa żywności.

Przede wszystkim jednak nie było podstawy do nałożenia kary. Pomijając, że kobieta była kontrolowana w sumie 46 razy, to w jej ocenie „zachowanie nie stwarzało realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa zdrowia i życia obywateli”. A to z takiego powodu, że jej dom jest oddalony o około 200 metrów od innych zabudowań.

W chwili, kiedy przyjechał patrol policji, znajdowała się na wysokości swojego ogrodzenia bez żadnego kontaktu z innymi osobami.

Precyzja

WSA uwzględnił skargę. Począwszy od tego, że zdaniem orzekających zabrakło w decyzji o izolacji precyzyjnego określenie miejsca odosobnienia. Przez stwierdzenie, że „ograniczenie wolności poruszania się po terytorium RP (w postaci nałożonej obowiązkowej izolacji w warunkach domowych), powinno nastąpić zgodnie z art. 52 ust. 1-3 Konstytucji RP”, co oznacza, że „wszelkie ograniczenia wolności obywateli powinny wynikać z ustawy”.

Sąd uznał również, że w tym postępowaniu „notatka policyjna ma walor dowodu urzędowego, którego nie można podważać w drodze postępowania dowodowego”. A przecież powinny zostać dopuszczone inne dowody, m.in. zeznania świadków. Tutaj zabrakło przesłuchania zarówno policjantów, jak i skarżącej.

Według sądu ocena Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, była „oderwana od realiów sprawy”.  – Skoro skarżącej dowożono żywność (pozostawała przecież w izolacji) to odbierając przywiezione jej produkty – z dużą pewnością mogła mieć założoną maseczkę na twarz, stąd uznanie jej wyjaśnień za dowód świadomego działania i braku wiarygodności wyjaśnień co do przyczyn wybiegnięcia poza posesję – jest oceną dowolną, naruszającą art. 80 k.p.a – czytamy w uzasadnieniu.

Sąd zwraca uwagę, że trudno zarzucić skarżącej, że nie dostarczyła paragonu z 28 kwietnia 2020 r., skoro w sposób oczywisty to nie skarżąca dokonywała zakupów w tym dniu.

– W ponownym postępowaniu organy ustalą przede wszystkim stan faktyczny tzn. czy skarżącej znany był obszar dozwolonego poruszania się w stanie izolacji domowej; w jakich dokładnie okolicznościach nastąpiło wybiegnięcie za psem (psami) i czy niedopełnienie obowiązku izolacji domowej było lub nie było następstwem okoliczności, za które skarżąca ponosiła, lub nie ponosiła odpowiedzialności. Ewentualny wymiar kary pieniężnej może zostać dokonany po rozważeniu przesłanek z art. 189 d, 189 e i 189 f p.p.s.a. z uwzględnieniem stanowiska sądu – podsumowuje Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie.

Sygnatura sprawy: III SA/Kr 1156/20

News will be here