Fatalne błędy w obronie, bezradność w drugiej połowie. Wisła przegrała, ale trener Wisły jest zadowolony

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Po piątkowej porażce w Łodzi szanse Białej Gwiazdy na bezpośredni awans mocno spadły i wydaje się, że teraz przede wszystkim powinna się skupić na obronie trzeciego miejsca, które gwarantuje grę w barażach przed własną publicznością. Co po zwycięstwie ŁKS-u 3:2 powiedzieli trenerzy obu drużyn?

Krakowianie całkiem dobrze radzili sobie do przerwy. Strzelili dwa gole: pierwszego po błędzie bramkarza, kolejnego za sprawą świetnego uderzenia Luisa Fernandeza z trudnej pozycji. Piłka to jednak sport drużynowy i w piątek w zespole gości nie wszyscy ciągnęli wózek w tę samą stronę. Nie oskarżamy oczywiście Josepha Colley'a, że robił to specjalnie, ale zaprezentował się fatalnie. Po przerwie Wisła miała już duże problemy jako zespół. ŁKS wybijał ją z rytmu, kasował ospałe akcje i wyprowadzał kontrataki. Goście nie oddali ani jednego celnego strzału.

– Byliśmy świadkami emocjonującego spotkania, stojącego jak na I ligę na naprawdę wysokim poziomie – zaczął swoje podsumowanie trener Radosław Sobolewski. – Bardzo żałujemy, że nie zdobywamy trzech punktów, bo po to tutaj przyjechaliśmy. Graliśmy z liderem na jego boisku, ale ja nawet z perspektywy przegranej jestem zadowolony z gry zespołu. Cieszy mnie postawa piłkarzy. Wiadomo, że sport drużynowy składa się z detali, z indywidualnych zagrań poszczególnych zawodników, którzy tworzą zespół – dodał.

Kluczowy gol na 2:2

Trener krakowian podkreślał, że do przerwy piłkarze zakładali bardzo dobry pressing, spod którego trudno było wyjść zespołowi ŁKS-u, konstruowali groźne akcje. Newraligocznym punktem był rzut karny, po którym cztery minuty przed przerwą wyrównał Pirulo. – Zrobiło się 2:2, gdy mieliśmy już naprawdę dobry wynik i pewność siebie. Zbyt łatwo to oddaliśmy i bardzo tego żałuję. Jestem ciekaw, jak potoczyłby się mecz, gdybyśmy dłużej utrzymali korzystny wynik. Stworzyliśmy naprawdę wiele sytuacji, strzeliliśmy dwa gole, ale zbyt łatwo straciliśmy trzy – zakończył Sobolewski.

Kazimierza Moskala cieszyło, że jego zespół nie wypuścił zwycięstwo z rąk, co przydarzyło mu się z Ruchem i Bruk-Betem Termaliką. – Mieliśmy w tym meczu trudne momenty, ale moi piłkarze zrobili wiele, żeby rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść i za to należą im się wielkie brawa – nie krył były piłkarz i tremer Wisły.

– W pierwszej połowie rywale byli groźniejsi – stwarzali sporo sytuacji, ale wiele spośród nich wynikało z tego, że traciliśmy piłki przed własnym polem karnym. Kluczowym momentem tego spotkania była bramka na 2:2, którą strzeliliśmy tuż przed przerwą. Ona podtrzymała w nas wiarę w zwycięstwo. W drugiej połowie wyglądaliśmy lepiej, a gol na 3:2 dodał nam energii – komentował opiekun lidera I ligi.