Krzysztof Baranowski przygotowuje krótkometrażowy dokument o mało dotąd znanym Antonim Kawuli. Jego ciekawy życiorys zaczął odkrywać w czasie pisania książki o Wieczystej Kraków.
– Wielu twierdzi, że Wieczysta powstała wraz z niedawnymi sukcesami, a w rzeczywistości jej historia to blisko 80 lat ciekawych wydarzeń – mówi LoveKraków.pl Krzysztof Baranowski (Sportowa Książka Roku), który o klubie znanym dziś w całej Polsce napisał książkę.
Ponad 700-stronicowa pozycja jest obecnie weryfikowana przez pracowników klubu. Przed wydaniem w planach jest dopisanie fragmentu o obecnie trwającym sezonie, w którym Wieczysta jest murowanym kandydatem do awansu z klasy okręgowej do IV ligi. Książka może być dostępna już jesienią, jednak niewykluczone, że ukaże się w przyszłym roku, przy okazji okrągłego jubileuszu klubu z ulicy Chałupnika.
Znane nazwisko
W książce znajdziemy półtorej strony A4 biogramu łącznika Antoniego Kawuli. Od razu nasuwa się pytanie, czy nie był on krewnym Władysława Kawuli, wychowanka Prądniczanki, a potem przez lata ostoi Wisły. Z prawie stuprocentową pewnością można powiedzieć, że nie.
– Pytałem o to Karolinę Biedrzycką, rzeczniczkę Wisły, wnuczkę legendy Białej Gwiazdy. Popytała członków rodziny i o Antonim Kawuli nic im nie wiadomo, nigdy o nim nie słyszeli – zaznacza nasz rozmówca.
– Wygląda to na zbieżność nazwisk, być może w tamtym czasie w rejonie Prądnika było to popularne nazwisko – dodaje Baranowski.
Murarz z Czyżyńskiej
Sylwetka Antoniego Kawuli przyciąga nie tylko sportowym życiorysem. Urodzony 24 marca 1921 roku syn kowala Jana, w czasie II wojny światowej mieszkał przy ulicy Czyżyńskiej, która kiedyś znajdowała się w innym miejscu i nie miała dużego znaczenia komunikacyjnego. Dom Kawuli stałby dziś koło skrzyżowania naprzeciwko młyna Polskich Zakładów Zbożowych.
W 1942 roku został aresztowany przez Gestapo i przewieziony do niemieckiego obozu Auschwitz, gdzie trafił prawdopodobnie jako więzień wychowawczy lub był ofiarą przypadkowej łapanki. Z zawodu był murarzem, więc został wykorzystany do rozbudowy osiedla pod Krakowem i obozowych baraków.
– Dotarłem do kartki pocztowej, którą w 1943 roku wysłał z Auschwitz do żony i córeczki. W prawym górnym rogu nad treścią czuwał obecny na znaczku Adolf Hitler – zdradza Baranowski.
Później przeniesiono go do innego niemieckiego obozu w Rogoźnicy (Gross-Rosen), a na koniec trafia do KL Mittelbau, położonego nieopodal Nordhausen.
Po wojnie strzelał dla Wieczystej
Kawuli udało się przeżyć trzy obozy koncentracyjne. Do końca nie wiadomo jak, ale wraca do Krakowa i rok po zakończeniu wojny odnajduje się w Wieczystej. Grał w reprezentacji Krakowa i drużynie, która z dobrymi rezultatami występuje w klasie A, czyli na drugim poziomie rozgrywkowym. Wieczysta miała wtedy szansę na awans do ówczesnej ekstraklasy.
28 maja 1948 roku Przegląd Sportowy boleje nad stanem futbolu pod Wawelem. W materiale pt. "Źle jest z krakowską piłką" Antoni Kawula jest wymieniony jako jeden z nielicznych rokujących zawodników ze składów 12 zespołów A klasy.
Kawula na pewno gra do 1957 roku. Nie ma wątpliwości, że dla Wieczystej rozegrał 22 mecze i strzelił 30 goli. Spotkań i trafień na pewno było więcej, ale w ówczesnej prasie brakuje składów, które mogłyby to w stu procentach potwierdzić.
Sponsorzy poszukiwani
– Dotarłem do miejsca, w którym został pochowany. Rodziny jeszcze nie udało się odnaleźć, ale wiem, gdzie ich szukać – mówi Baranowski, który postanowił nakręcić krótkometrażowy film o strzelcu Wieczystej.
Baranowski podkreśla, że na tym przedsięwzięciu nie zarobi, a film będzie ogólnodostępny w YouTube.
– Próg opłacalności to co najmniej osiem-dziewięć tysięcy złotych. Trzeba zapłacić operatorowi, dojechać w wybrane miejsca, kupić stare materiały wideo o Krakowie – wylicza.
Autor rozmawia z potencjalnymi sponsorami. Każdy może wesprzeć produkcję na stronie zrzutka.pl -> https://zrzutka.pl/sc9dyk