Rozmowa na dzień dobry. Nie warto za wszelką cenę bronić złych decyzji

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
W środę pod urzędem miasta odbył się protest w sprawie inwestycji prowadzonej na Zakrzówku. Grupa mieszkańców skupiona wokół oczekuje zmiany projektu i usunięcia zamontowanych już siatek. Rozmawiamy z Maciejem Fijakiem z inicjatywy Akcja ratunkowa dla Krakowa.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Rozmawiamy tuż po proteście w sprawie Zakrzówka. Jak wrażenia?

Maciej Fijak, Akcja ratunkowa dla Krakowa: Przede wszystkim piękne, rodzinne wydarzenie. Przekrój wiekowy od najmłodszych do najstarszych, coraz więcej grup społecznych interesuje się Zakrzówkiem. Dzisiaj oprócz bywalców Zakrzówka byli z nami po prostu mieszkańcy, seniorzy, rodzice z dziećmi, osoby ze środowisk niepełnosprawnych. Mimo deszczowej pogody frekwencja dopisała.

Co was łączy? Jakie są wasze oczekiwania?

Chcemy zmienić projekt, przenieść miejsce do kąpania na duży akwen, który się najlepiej do tego nadaje, który posiada szeroką, łagodną drogę dojazdową. To jest naturalne, bezpieczne, duże miejsce do udostępnienia dla krakowian. W przeciwieństwie do tego małego zbiornika.

Kilka dni temu w rozmowie z LoveKraków.pl dyrektor ZZM Piotr Kempf komentował wasze postulaty i stwierdził, że rezygnacja z małego zbiornika byłaby na tym etapie niegospodarnością.

Logicznie rzecz ujmując, przeniesienie kąpieliska w miejsce, które już jest do tego przystosowane, będzie raczej przynosiło oszczędności. Czasem nie warto za wszelką cenę bronić złych decyzji, czasem trzeba się przyznać do błędu. Nie chcemy nikogo rozliczać, tylko zrobić tak, żeby było jak najlepiej, jak najbezpieczniej, z poszanowaniem przyrody, z jak najmniejszą ingerencją.

Zapytam w takim razie o duży akwen. ZZM zapowiada, że gdyby miało tam powstać kąpielisko, prawdopodobnie musiałyby się również pojawić siatki.

Na taki argument mogę odpowiedzieć tylko tyle, że zapraszam na Zakrzówek, żeby zobaczyć, jaka tam jest otwarta przestrzeń i jak daleko jest do tych skał. One nie są tak strome jak na małym akwenie. A co do siatek, to pierwsza ekspertyza wykazała, że nie są potrzebne, wystarczy szereg zabiegów, w tym oczyszczanie skał kamieniołomu. W następnym roku pojawiła się inna ekspertyza, przygotowana przez eksperta pracującego dla producenta siatek.

Tą sprawą być może zajmie się prokuratura. Ale w waszą stronę jest z kolei kierowany zarzut, że nieodpowiedzialnie podchodzicie do kwestii bezpieczeństwa, a argumentem za tym, że duży akwen nie jest bezpieczny, jest sobotni wypadek, w którym młoda kobieta została ranna po uderzeniu kamieniem.

Przede wszystkim sobotni wypadek nie ma nic wspólnego z bieżącą dyskusją wokół Zakrzówka. Wspinanie się na trudno dostępne miejsca powinno być zabronione, niezależnie od tego, czy to jest mały czy duży zbiornik. Jeżeli ten wypadek ma być odnoszony do naszego tematu, to jest to kolejny argument za przeniesieniem miejsca do pływania na duży zbiornik. Bo tylko tam służby ratownicze mogą swobodnie zjechać. Zresztą strażacy, słysząc od nas, że na mały zbiornik będzie prowadziło wąskie strome gardło z 16-metrowym przewyższeniem, łapali się za głowy.

A gdyby miasto powiedziało: na małym zbiorniku założyliśmy już siatki, mamy projekty i pozwolenia, więc dokończymy, ale zrobimy też na dużym? Zaakceptowalibyście taką wersję?

To jest absolutnie nieakceptowalne. Walczymy o jedno miejsce do pływania na dużym zbiorniku. Chcemy, żeby ingerencja w Zakrzówek była jak najmniejsza. Dlatego będziemy żądać tego, aby siatki z małego zbiornika zostały zdjęte.

Ale faktem jest, że to o małym zbiorniku była od początku mowa. Tego dotyczył projekt z budżetu obywatelskiego, konsultacje, wszystkie dotychczasowe dyskusje.

Nie było konsultacji, zgodnych z zapisami prawa. To, co się odbyło, to był konkurs architektoniczny, w którym nawet żadna z prac nie zajęła pierwszego miejsca, bo nie spełniła wszystkich oczekiwań. Odbyło się głosowanie internetowe, w którym mogli głosować ludzie z całej Polski, po kilka razy, więc było to wadliwie przeprowadzone. Tak naprawdę konsultacje społeczne to jest to, co my teraz robimy. Pokazujemy ludziom to, co się dzieje na Zakrzówku, robimy filmy, chodzimy na spacery, bo wiele osób nie wie, co tam się dzieje. Myślą np., że ta siatka jest na chwilę, a niestety nie jest. Jedyny nasz błąd w tej sytuacji jest taki, że zgodnie z prośbami urzędników, my im po prostu zaufaliśmy. Przeczytaliśmy, że są świadomi walorów Zakrzówka, że będzie minimalna ingerencja w teren. Po czym co się stało? Poszliśmy na Zakrzówek i zobaczyliśmy siatkę, której nikt z nikim nie konsultował. Byłoby dobrze, gdyby ktokolwiek z miasta przyszedł i powiedział „słuchajcie, sytuacja jest taka, że jeśli na małym zbiorniku robimy kąpielisko, to musi być siatka, może zastanówmy się czy jesteśmy to w stanie inaczej rozegrać”. Zabrakło w tym wszystkim zdrowego rozsądku.

Zakrzówek jest tylko jednym z tematów, w sprawie którego spieracie się z ZZM. Jest też kamieniołom Liban, park Bednarskiego…

Nasze główne cele to przystosowanie Krakowa do kryzysu klimatycznego, ochrona miejskiej przyrody i przestrzeni do działania dla mieszkańców. Te dwa pierwsze punkty siłą rzeczy zbiegają się z tym, czym powinien zajmować się ZZM. Więc chcę to wyraźnie podkreślić, że nie patrzymy na to jako na walkę z ZZM, tylko chcemy realizować cele, jakie sobie założyliśmy. Nasze pola zainteresowań siłą rzeczy są zbieżne.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Dębniki
News will be here