Miejscy urzędnicy borykają się z problemem nieodpowiednio zaparkowanych hulajnóg elektrycznych, których jest coraz więcej na krakowskich ulicach. Jeszcze w maju wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig na posiedzeniu komisji infrastruktury deklarował, że hulajnogi, które utrudniają ruchu pieszych, będą rekwirowane przez strażników oraz urzędników.

Od tej pory pracownicy magistratu do swoim magazynów zwieźli tylko trzy hulajnogi. – Poszli (urzędnicy Zarządu Dróg Miasta Krakowa – red.) w kierunku edukowania, a nie represji. Nie jestem z tego powodu zadowolony – przyznaje w rozmowie z LoveKraków.pl Andrzej Kulig.

Zastępca Jacka Majchrowskiego podkreśla, że czeka na przyjęcie przez sejm ustawy, która regulowałaby kwestie hulajnóg elektrycznych. – Jeśli to się uda zrobić, to mielibyśmy żelazne narzędzie do roboty. Mielibyśmy jasno powiedziane, że użytkownicy będą mogli jeździć po jezdni, a nie chodnikach – mówi.

Inny pomysł mają jednak pracownicy resortu infrastruktury. Na początku sierpnia na stronach Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt noweli Prawa o ruchu drogowym, który ma uregulować kwestię poruszania się na hulajnogach elektrycznych. Wynika z niego, że urządzeniami będzie można jeździć po chodniku, ale tylko wtedy, gdy nie ma ścieżki rowerowej.

Dlaczego strażnicy miejscy nie zwożą hulajnóg, które utrudniają poruszanie się pieszym po chodnikach? – Najbardziej boi się straż, że zaczną karać, a uwali im to sąd – przyznaje Andrzej Kulig.

Urzędnicy ZDMK nie karzą firm za bezumowne zajęcie pasa drogowego. – Problem polega na tym, że rano przyjeżdża pan busikiem, rozkłada hulajnogi i zanim przyjadą ludzie z ZDMK, to te hulajnogi już dawno się rozjadą – mówi.

Wiceprezydent deklaruje, że w przyszłym tygodniu wezwie na naradę podległych mu dyrektorów, aby przekonać ich do bardziej efektywnej walki z problemem zalegających na chodnikach hulajnóg.