Trener Wisły odkurzył Cisse i wskazał bohatera. Ma być wzorem dla innych rezerwowych

Radosław Sobolewski (z lewej) i Dawid Szot (z prawej) podczas meczu Wisła - Bruk-Bet Termalica fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Trenerzy nie zawsze chętnie wypowiadają się o jednostkach. Tym razem było inaczej. Radosław Sobolewski jako bohatera meczu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (2:1) wskazał Dawida Szota.

22-letni obrońca nie był w tym sezonie pierwszym wyborem trenerów Wisły – ani na jesieni Jerzego Brzęczka, ani potem Sobolewskiego. Mecz z Bruk-Bet Termalicą był dopiero jego dziesiątym występem w tym sezonie, a we wcześniejszych wchodził głównie z ławki na końcówki spotkań. Ostatnio zagrał przed trzema tygodniami 36 minut z Ruchem Chorzów (0:2), a poprzednio kwadrans w lutym z Arką Gdynia (3:1).

Wzór dla innych

W meczu ze Słoniami Szot wskoczył do składu, zastępując dotychczasowy numer jeden na tej pozycji, kontuzjowanego Davida Juncę. Po wychowanku Wisły nie było widać strachu, bądź stresu ani tego, że mogło mu brakować meczowego rytmu. Po zawodach jego świetną postawę docenił Radosław Sobolewski.

–  Ten mecz miał dużo bohaterów, ale chciałbym zwrócić uwagę na jednego: Dawida Szota. Właśnie dlatego jest u mnie w zespole i stawiam na niego w momentach kryzysowych. Każdego dnia niesamowicie mocno pracuje, jest skupiony na swojej pracy i gdy zespół go potrzebuje, wchodzi i daje z siebie to, co powinien – pochwalił Szota trener Wisły.

Przyznał, że taka postawa powinna być wzorem dla innych. – Wszyscy, którzy czekają w kolejce na swoją szansę, powinni tak postępować – dodał szkoleniowiec Wiślaków.

Utrzymali nerwy na wodzy

Zwycięstwo z Słoniami jest dla Białej Gwiazdy pierwszą wygraną z drużyną z czołówki w tym roku. Dzięki niemu Wisła dalej pozostaje w walce o bezpośredni awans do elity. Z Bruk-Bet Termalicą zagrała dużo lepiej niż z Ruchem (0:2) i ŁKS-em (2:3). Stworzyła też wiele sytuacji i powinna zamknąć mecz wcześniej. Na docenienie zasługuje fakt, że nawet w końcówce nie dopuściła goniących wyniku rywali pod swoje pole karne i kontrolowała boiskowe wydarzenia. Stres nie wdał się w szeregi defensywne ani na chwilę.

– Gratulacje dla chłopaków za cierpliwość w graniu i konsekwencję oraz to, że utrzymali nerwy i emocje na wodzy. Zagrali bardzo dobry mecz. Mieliśmy wiele sytuacji sam na sam i szkoda, że nie udało się ich wykorzystać, bo mogliśmy ten mecz zamknąć wcześniej – przyznał Sobolewski.

–  Ciśnienie i tak już było wysokie, nie mogło skoczyć wyżej – uśmiechnął się, komentując nieskuteczność swoich podopiecznych.

Charakter Jarocha. Nie trenował, a został bohaterem

Zwycięstwo Wiślakom zapewnił Bartosz Jaroch. Gdy jego koledzy marnowali okazje z dogodnych i stuprocentowych piłek, on huknął bez zastanowienia w drugiej połowie zza pola karnego i zerwał pajęczynę z okienka bramki. Chociaż, jak przyznał po meczu trener Wisły, jeszcze niedawno boczny obrońca zmagał się z chorobą.

–  Bardzo źle się czuł, był wyłączony z treningu na trzy dni. Teraz pokazał charakter zaprezentował się z bardzo dobrej strony i dał zespołowi ważne zwycięstwo – przyznał opiekun gospodarzy.

Sobolewski odkurzył Cisse

Jaroch nie dotrwał do końca z powodu kontuzji. Podobnie jak Alex Mula, któremu jeszcze w pierwszej połowie odnowił się ból mięśnia dwugłowego. Zastąpił go po raz pierwszy w tej rundzie Momo Cisse.

Nie był to oczywisty wybór, bo Gwinejczyk pod wodzą Sobolewskiego nie zagrał jeszcze ani jednego meczu. Wcześniej stawiał na niego Brzęczek, ale ostatni raz pokazał się kibicom Wisły w październiku. Szkoleniowiec Wisły przyznał, że skrzydłowy w końcu zaczął mocniej pracować na treningach i wygryzł z meczowej kadry będącego w słabszej formie Mateusza Młyńskiego.

–  To była moja decyzja. Jestem zadowolony z gry Momo. Planując ten mecz, wiedziałem, że będę potrzebował szybkości na bokach, aby wykorzystać przestrzenie, które zostawiają boczni obrońcy Termaliki. Momo zdał egzamin, wytrzymał minuty. Ostatnio wziął się za siebie, mocno pracował nad pewnymi elementami. To też jest sygnał dla innych zawodników, że nie mogą przespać swojego momentu. Muszą ciężko pracować, a swoją szansę dostaną. To już inna kwestia, czy ją wykorzystają – skwitował Sobolewski.

Na kolejny mecz trener Wisły znów będzie musiał wymyślić coś niekonwencjonalnego. Z powodu żółtych kartek ze składu wypadnie najlepszy strzelec Luis Fernandez.

News will be here