News LoveKraków.pl

Ekspert: Nielegalna imigracja to margines, a straszenie nią ma cele wyłącznie polityczne

W 2022 r. Kraków przyjął wielu imigrantów z Ukrainy, którzy opuścili swoją ojczyznę po wybuchu wojny i od tego czasu nie odnotowano statystycznie istotnego wzrostu zagrożenia bezpieczeństwa dla mieszkańców - twierdzą miejscy urzędnicy fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Rada Miasta Krakowa dyskutowała ostatnio o nielegalnych imigrantach. W Wieliczce odbył się antyimigrancki marsz. Czy mamy się czego obawiać?

2 lipca tego roku, sesja Rady Miasta Krakowa. Radni są już po długiej dyskusji, która dotyczyła opłat za odbiór odpadów. Omówili także temat ustanowienia użytku ekologicznego na terenie lasu łęgowego w Przegorzałach. Jest późny wieczór, obrady nadal trwają. Radni przechodzą do kolejnego punktu, którym jest rozpatrzenie petycji. Dotyczy konkretnie tego, by zapobiec tworzeniu na terenie miasta ośrodków dla nielegalnych imigrantów. Nie wiemy, przez kogo została wniesiona do RMK, ponieważ jawność w tym zakresie jest wyłączona. Petycja kończy się gorącą dyskusją.

– Jeżeli będziecie chcieli odrzucić petycję, to będziecie potwierdzać, że nielegalni imigranci mogą się u nas lokować – grzmi z mównicy przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości Włodzimierz Pietrus. Swoje zastrzeżenia zgłasza Grzegorz Wojciech Stawowy z Koalicji Obywatelskiej, przedstawiciel Komisji Skarg, Wniosków i Petycji. Zwraca uwagę, że petycja nie jest zasadna. – Jeżeli będziemy mieli takie centra, to będziemy w stanie tych nielegalnych, jak tutaj nazwano tych ludzi, imigrantów w jakiś sposób kontrolować. Jeżeli nie będzie takich centrów, to nie będziemy mieli kontroli. Stąd właśnie wniosek o uznanie tej petycji za niezasadną – komentuje radny KO.

Dyskusja rozkręca się. – Przed chwilą z ust przedstawiciela klubu radnych Koalicji Obywatelskiej usłyszeliśmy, że są państwo za budowaniem ośrodków dla nielegalnych imigrantów i sądzę, że bardzo dobrze, że to wreszcie z tej mównicy tutaj wybrzmiało i chcę powiedzieć jedno: my jako Prawo i Sprawiedliwość na to się nigdy nie zgodzimy – komentuje Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący RMK.

Joanna Hańderek z Nowej Lewicy zaznacza, że „taki ośrodek jest bardzo dobrym miejscem, w którym możemy weryfikować, kto pojawił się w naszym mieście”, jak również wesprzeć uchodźców. – To są ludzie straumatyzowani wojną czy zmianami klimatycznymi, którzy potrzebują wsparcia. W związku z tym to od nas teraz zależy, jak będą wyglądały te relacje międzyludzkie, bo jeżeli udzielimy wsparcia, to wtedy mamy szansę na zupełnie inne funkcjonowanie, nieantagonistyczne. Gdy będziemy zakładać, że każdy uchodźca jaki tu dotarł ma jakieś złe intencje, to od razu budujemy antagonizmy. Najpierw pozwólmy tym ludziom, żeby nauczyli się języka prawa, egzekwujmy to prawo – podkreśla.

Ostatecznie rada uznaje petycję za niezasadną.

Manipulacja

Dyskusja pokazała, że w społeczeństwie, również tym krakowskim, istnieje strach przed imigrantami. Jednocześnie nie brakuje fake newsów w ich temacie. Przykład? Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Krupka zamieściła na swoim Facebook'u filmik, na którym widać grupkę młodych ludzi, idących przez centrum Krakowa. Nagranie opatrzyła takim opisem: „Nie, to nie wycieczka. To migranci przywożeni pod osłoną nocy. Krakowianie zdziwią się rankiem”. Na kontrowersyjny wpis zareagowały władze miasta. „Pani poseł, dlaczego Pani kłamie i sieje nieprawdziwe wiadomości? Udostępnia Pani filmik z turystami, informując o jakichś migrantach nocą w Krakowie. To celowe wprowadzanie w błąd mieszkańców, idealny przykład dezinformacji. I nawet nie ma Pani odwagi się przyznać” – napisał na portalu X wiceprezydent Łukasz Sęk. Za tę manipulację posłanka nie zamierzała przeprosić. Tłumaczyła, że wpis zamieściła jej współpracowniczka i że został już usunięty.

W szeregach Prawa i Sprawiedliwości są osoby, które boją się wychodzić po zmroku z domu: ze strachu przed cudzoziemcami. – Zapraszam na osiedle w Krakowie, w Łagiewnikach. Są grupy ludzi, na pewno nie z Europy, w takich barakach zakwaterowani – mówił jakiś czas temu w TVP 3 Kraków Rafał Bochenek, rzecznik PiS-u. I dodawał: „Ja osobiście wieczorami boję się autentycznie ze swoim dzieckiem wychodzić na spacer. Zapraszam redakcję TVP3 Kraków, pokażemy ludzi z Afryki”. 21 maja tego roku napisaliśmy e-mail do Rafała Bochenka. Chcieliśmy, by pokazał nam „ludzi z Afryki”. Do dziś nie odpisał.

O antyimigranckich nastrojach w polskim społeczeństwie świadczy niedawne wydarzenie w Wieliczce. Na Rynku Głównym odbyły się pikieta i marsz. „Mimo niekorzystnej pory dnia i pogody udział wzięło ok. 100 osób. Pikieta była również wyrazem sprzeciwu dla słynnych już słów: Nie bójmy się uchodźców, bójmy się Polaków, oraz zgody na przyjmowanie uchodźców (w tym klimatycznych), wyrażonej przez część radnych z Wieliczki na ostatnich obradach. W najbliższym czasie będą podjęte kolejne działania, między innymi zbiórka podpisów” – czytamy na Facebook'u stowarzyszenia Otwarta Wieliczka. Radę Miejską zapytaliśmy, o jaką zgodę „na przyjmowanie uchodźców (w tym klimatycznych)” chodzi? Na odpowiedź w tej sprawie czekamy.

O cudzoziemców pytamy także przedstawicieli Otwartej Wieliczki. Bartłomiej Krzych komentuje, że Rada Miejska stosunkiem głosów 10 „za” 5 „przeciw” (reszta z 23 radnych nie głosowała) uznała za zasadną petycję mieszkańców, sprzeciwiającą się lokowaniu uchodźców w Wieliczce. – Nie podjęto jednak jeszcze uchwały rady, która miałaby taki sprzeciw wobec uchodźców wyrażać, ale jest to planowane, prawdopodobnie poprzez zbieranie podpisów i obywatelską inicjatywę uchwałodawczą – zapewnia Krzych. I dodaje: – Natomiast podczas dyskusji ze strony kilku radnych pojawiły się głosy za tym, aby uchodźców przyjmować, w tym słowa Agnieszki Frąk – „nie bójmy się uchodźców, bójmy się Polaków”.

Co miała na myśli radna Frąk? Przede wszystkim podkreśla, że wypowiedziała słowa „nie bójmy się imigrantów, bójmy się Polaków”. – Fragment mojej wypowiedzi został niestety wyrwany z kontekstu i przedstawiony w sposób, który wypacza jej pierwotne znaczenie. Słowa te padły podczas dyskusji o społecznej odpowiedzialności, roli mediów w kształtowaniu nastrojów społecznych oraz konieczności prowadzenia merytorycznego dialogu na temat bezpieczeństwa i integracji, opartego na faktach, a nie na emocjach czy stereotypach – komentuje dla portalu LoveKraków.pl radna Frąk.

Skąd obawa, że uchodźcy osiedlą się w Wieliczce i jakie zagrożenie by to stanowiło? Takie pytania zadaliśmy z kolei Bartłomiejowi Krzychowi. – Ponieważ miejsce dla uchodźców już jest gotowe w miejscowości Grabie, wcześniej przez ponad 2 lata byli tam uchodźcy z Ukrainy, co budziło dużo kontrowesji wśród mieszkańców – odpowiada. Przypomnijmy: od pierwszych dni wojny rozpoczęły się przygotowania do stworzenia Centrum Pomocy dla Ukrainy w Grabiu. Schroniły się tam osoby, uciekające przed wojną.

Krzych podkreśla, że „gdyby do Wieliczki przybyli migranci zza granicy o nieznanym pochodzeniu i tożsamości (którymi są zwłaszcza mężczyźni), to miałoby negatywny wpływ na poczucie bezpieczeństwa okolicznych mieszkańców”. – W przypadku uchodźców z Ukrainy mieszkańcy doświadczali uciążliwości w związku z imprezami i kłótniami, a z czasem mieszkańców irytowało też to, że nie ma pieniędzy na pomoc biedniejszym ludziom, a są dla uchodźców. Nie ma mieszkań socjalnych dla mieszkańców, ale były dla uchodźców. Nie było miejsca dla dzieci z Wieliczki w publicznych przedszkolach, ale dla dzieci z Ukrainy nagle się znalazły. Ogólnie w Wieliczce przedszkola i szkoły są przepełnione w związku z budową nowych osiedli i sprowadzaniem się nowych mieszkańców – komentuje.

Zupełnie inaczej na sprawę patrzy Agnieszka Frąk. – W Wieliczce i okolicach obecność cudzoziemców jest zauważalna, ale nie wpływa negatywnie na codzienne życie mieszkańców. Wręcz przeciwnie – wielu z nich przyczynia się do rozwoju lokalnej gospodarki, prowadzi działalność usługową, pracuje w szkołach czy służbie zdrowia. Warto pamiętać, że budowanie społeczeństwa otwartego i tolerancyjnego to proces wymagający odpowiedzialnej polityki integracyjnej, edukacji i dialogu – komentuje radna. Jej zdaniem strach i lęk, szczególnie wykorzystywane w celach politycznych, dzielą i osłabiają nasze społeczeństwo. 

Możliwości

W narracji o cudzoziemcach pojawia się informacja, że w Małopolsce miałoby powstać centrum, w którym mogliby oni otrzymać pomoc. Tyle że z uzyskanych przez nas wiadomości wynika, że takie miejsce w Małopolsce nie zostanie zrealizowane. Więcej przekazała nam rzeczniczka prasowa wojewody małopolskiego Joanna Paździo. – Małopolski Urząd Wojewódzki był partnerem obligatoryjnym Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie w projekcie: „Małopolskie Centrum Integracji – centrum nowych możliwości dla cudzoziemców”, którego jednym z celów było utworzenie Centrum Integracji Cudzoziemców – przekazała nam Paździo. W ramach wspomnianego partnerstwa pracownicy MUW mieli udzielać informacji cudzoziemcom w zakresie m.in. legalizacji pobytu w Polsce. Odbywałoby się to w specjalnych punktach w Krakowie, Nowym Sączu i Tarnowie. – Z informacji, które otrzymaliśmy, wynika, że Wojewódzki Urząd Pracy projektu nie będzie realizował – twierdzi Paździo.

Zaznacza, że w MUW działa Wydział Spraw Cudzoziemców. Jego pracownicy prowadzą postępowania, dotyczące zezwoleń na pobyt czasowy, stały oraz pobyt rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej.

„(…) historia pobytu pana (…) na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wyraźnie wskazuje, iż przebywając w naszym kraju miał on wysoce lekceważący stosunek do polskiego prawa oraz norm społecznych gwarantujących poprawną, zgodną, bezpieczną i harmonijną egzystencję osób w nim mieszkających”.

„W ocenie organu I instancji (…) w realiach niniejszej sprawy należy dać pierwszeństwo realizacji konstytucyjnego obowiązku zapewnienia obywatelom Polski bezpieczeństwa. Realizacja tego obowiązku wymaga wydania decyzji o odmowie udzielenia panu (…) zezwolenia na pobyt czasowy i pracę na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”.

– To fragmenty decyzji, które w ostatnich dniach wydał nasz Wydział Spraw Cudzoziemców. Aby wydział wydał cudzoziemcowi decyzję pozytywną, muszą być spełnione określone warunki. Jeżeli cudzoziemiec tych warunków nie spełnia, otrzymuje decyzję negatywną. Bywa i tak, że wydział musi cofnąć zezwolenia pobytowe. Często związane jest to ze względami bezpieczeństwa bądź naruszaniem określonych norm – wyjaśnia w odpowiedzi na nasze pytania rzeczniczka wojewody Krzysztofa Klęczara.

Wylicza, że tylko w tym roku takich cofnięć zezwoleń było 147. – Dla porównania – w 2025 roku 337, a w 2023 r. – 36. Łącznie cofnięć i decyzji negatywnych w tym roku Wydział Spraw Cudzoziemców wydał 829, w 2024 roku – 1767, zaś w 2023 – 1181 – podkreśla Paździo. I zauważa, że wojewoda nie rejestruje liczby przekroczeń granicy państwowej. – Należy to do kompetencji Straży Granicznej. Karpacki Oddział SG na bieżąco na swojej stronie informuje o przykładach swoich działań związanych z nielegalnym pobytem cudzoziemców – wyjaśnia. Odsyła nas do jednego z komunikatów straży. Jest w nim mowa o obywatelu Kirgistanu, który, jak to ujęła SG, „przeterminował swój pobyt na terytorium strefy Schengen o 265 dni”. Działania w tej sprawie funkcjonariusze realizowali w Trzebini (powiat chrzanowski). Obywatel Kirgistanu został zatrzymany. – Wszczęto przeciwko niemu postępowanie i wydano decyzję powrotową – twierdzą w Straży Granicznej.

Nielegalni

– W Polsce jest ok. 2,5 mln imigrantów, więc normalne jest, że pojawiają się też osoby zza granicy o statusie nieuregulowanym. Przy czym czystych „nielegalnych” imigrantów, czyli osób, które dostały się na terytorium RP nielegalnie przekraczając granicę państwową, jest stosunkowo mało. Głównie dlatego, że są to osoby przekraczające granicę białoruską w Polsce i Litwie i traktujące nasz kraj jako miejsce tranzytowe, by dostać się do Niemiec i innych krajów Europy Zachodniej – wyjaśnia nam dr hab. Jan Brzozowski, profesor UJ i dyrektor Jagiellońskiego Centrum Studiów Migracyjnych. I dodaje: – Stąd właśnie od roku władze RFN kontrolują granicę i starają się stosować readmisję – a od niedawna niedozwolone prawem pushbacki, czyli odsyłanie imigrantów nie mających statusu pobytowego w Niemczech, a podejrzewanych o przyjazd z Polski.

Zauważa, że nielegalność ma wiele wymiarów. – Może dotyczyć np. osoby, która przyjeżdża do Polski legalnie (choćby w oparciu o wizę turystyczną), natomiast podejmuje pracę niezgodnie z przepisami, a także przedłuża pobyt poza 90 dni. Taka sytuacja dotyczy m.in. osób z Ameryki Łacińskiej. W krajach takich jak Wenezuela czy Kolumbia działają nieuczciwi pośrednicy, którzy oferują „pracę” w Polsce, a de facto załatwiają wizę turystyczną. Taki cudzoziemiec przyjeżdża w dobrej wierze do Polski, a potem podejmuje pracę u nieuczciwego pracodawcy, często też z naruszeniem jego praw (np. praca nierejestrowana, bez umowy) – wyjaśnia nam ekspert.

Mówi, że ryzyko takiego procederu z perspektywy nieuczciwych pośredników i pracodawców jest niewielkie, bo zarówno Straż Graniczna jak i Państwowa Inspekcja Pracy mają za mało funkcjonariuszy, by realizować kontrole na większą skalę. – W naszym projekcie, w którym badaliśmy migrację Wenezuelczyków, zidentyfikowaliśmy szereg ogłoszeń, kierowanych do przyszłych migrantów, m.in. takie, które prezentowały uśmiechniętych Latynosów na tle kościoła Mariackiego i krakowskiego rynku – komentuje naukowiec.

Inny przypadek nielegalności? – Drugą jej kategorią są pracownicy, którzy co prawda uzyskali zezwolenie na pracę w Polsce oraz na pobyt, ale wykonywane przez nich obowiązki są niezgodne z wydanym zezwoleniem. Dotyczy to m.in. pracy ponadwymiarowej (nadgodzin, nocnych zmian) oraz prac na innym niż przewidziano stanowisku – wyjaśnia naukowiec. Często też jest to powiązane z łamaniem praw samych pracowników, którym nie wypłaca się całej, albo części ich pensji, zmusza do pracy ponad siły itp. – Szczególnie zagrożeni tym są imigranci z byłych republik radzieckich: Tadżykowie, Kirgizi. Urzędnicy sygnalizują nam, że te osoby co prawda rejestrowane są w Małopolsce i Krakowie, bo tu siedzibę mają ich firmy, ale de facto pracują zupełnie gdzie indziej. Najczęściej jest to praca w rzeźniach i zakładach produkcji mięsa. Firm z oczywistych względów nie podam, ale łatwo znaleźć opinie o tych pracodawcach w internecie – mówi ekspert.

Zapewnia jednocześnie, że nielegalna imigracja to margines, a straszenie nią ma cele wyłącznie polityczne i nie ma związku z realną sytuacją. – W Małopolsce w 2024 roku pracowało ponad 100 tys. cudzoziemców, w samym Krakowie 69 tysięcy, co oznacza, że imigranci stanowią 13 proc. pracowników w naszym mieście. Bez ich wkładu zarówno sektor gastronomiczno-turystyczny, transportowy czy budowlany, jak i bardziej zaawansowany sektor usług dla biznesu i ICT, nie byłyby dość konkurencyjne – zauważa ekspert. I dodaje: – Nasze badania wyraźnie wskazują, że imigranci dobrze integrują się w Krakowie, nie tylko w sferze ekonomicznej (rynek pracy, przedsiębiorczość), ale też coraz bardziej w aspekcie społeczno-kulturowym. Co ważne, w przeciwieństwie do np. Francji, próżno na razie znaleźć w naszym mieście dzielnice etniczne, gdzie dominują imigranci z jednej grupy narodowościowej: są oni bardzo rozproszeni, co sprzyja integracji.

Ostrzega, że w rezultacie antyimigranckiej nagonki i działań takich inicjatyw jak np. Ruch Obrony Granic może paradoksalnie dojść do ograniczenia liczebności bliskich nam kulturowo Ukraińców. – Natomiast potrzeby polskiego rynku pracy i gospodarki są takie, że rynek nie znosi próżni. Zastąpią ich imigranci z krajów afrykańskich i azjatyckich, dla których nauka języka polskiego jest o wiele większym wyzwaniem – kwituje ekspert.

Aktualizacja:

Rada Miejska w Wieliczce poinformowała, że nie wyrażała zgody na przyjmowanie uchodźców. Do rady wpłynęła natomiast petycja. Dotyczyła tego, by nie dopuścić do utworzenia na terenie gminy jakichkolwiek ośrodków dla nielegalnych imigrantów. Petycja została uznana za zasadną.