Wisła mogła się sparzyć na Stali, ale ostatecznie ją złamała. Pierwszy od czterech lat awans krakowian

fot. LoveKraków.pl

Piłkarze Wisły awansowali do grona najlepszych 32 zespołów Pucharu Polski. W Mielcu zaczęli źle, ale napastnik Stali był ich dwunastym zawodnikiem i nie wykorzystał dwóch sytuacji na początku meczu. Później szybko strzelili dwa gole, by ostatecznie zwyciężyć 3:1, grając w przewadze przez ponad godzinę.

Kibice Wisły mogą powiedzieć, że do czterech razy sztuka. I w końcu nie muszą się wstydzić po meczu Pucharu Polski. W ostatnich latach powodów do tego było aż za dużo, więc zespół Adriana Guli pewnie, ale po słabym początku, zerwał z przeszłością.

Krakowianie pojechali do Mielca po bolesnej lekcji przyjętej od Lecha Poznań i ich koszmar mógł trwać nadal. Mógł, bo na szczęście Stal nie miała w ataku piłkarzy klasy Kolejorza. Trener Adam Majewski dokonał aż dziesięciu zmian w porównaniu z ligowym spotkaniem z Rakowem Częstochowa, a na szpicy postawił na wypożyczonego z Wisły Płock Adriana Szczutowskiego. 21-latek w 11 minut mógł położyć gości na łopatki, ale nie wykorzystał dogodnych sytuacji. Stal nie potrafiła poparzyć Wisły, więc wkrótce została złamana.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą

Przez 20 minut Wisła miała problemy ze stwarzaniem sytuacji i łatwo dopuszczała mielczan pod swoją bramkę. Ci najpierw postawili na długie zagrania za plecy obrońców, a gdy poczuli się pewniej – stosowali pressing i starali się dłużej utrzymać przy piłce. Ni stąd, ni zowąd cały ich plan legł w gruzach, a niewykorzystane sytuacje boleśnie zemściły. W 20. minucie Yaw Yeboah zszedł z piłką do środka boiska i podał na lewo do Mateusza Młyńskiego. Młodzieżowiec nie był w idealnej sytuacji, ale rozwiązał ją znakomicie. Podprowadził futbolówkę kilka metrów, ograł Kamila Kościelnego i z trudnej pozycji uderzył swoją lepszą, lewą nogą w okolice spojenia słupka z poprzeczką. Gol palce lizać!

REKLAMA
REKLAMA

Wiślakom ewidentnie spadł kamień z serca i złapali więcej luzu. Po czterech minutach złamali Stal po raz drugi. Jan Kliment trącił przed bramkę piłkę dośrodkowaną z rzutu wolnego przez Mateja Hanouska, gdzie nabiegał Serafin Szota i pokonał Damiana Primela strzałem szczupakiem. Krakowianie mogli wygrać znacznie wyżej. Od 26. minuty grali w przewadze, bo grzech ciężki popełnił Kościelny. Środkowy obrońca zagapił się, gdy kolega wyrzucał do niego piłkę z autu, co wykorzystał Kliment. Czech dziubnął piłkę i wychodził na czystą pozycję, a bezradny obrońca potraktował go łokciem. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna: bezpośrednia czerwona kartka.

Chwilowe nerwy

Trener Adrian Gula nie zrobił rewolucji i od pierwszego gwizdka wystawił siedmiu piłkarzy, którzy zaczęli mecz z Lechem. Od początku grali również Mikołaj Biegański, Maciej Sadlok, Gieorgij Żukow i Mateusz Młyński. Ostatni z nich jeszcze przed przerwą powinien trafić na 3:0, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce. W 49. minucie szansy nie wykorzystał Michal Skvarka, który w sytuacji sam na sam z Primelem nie zachował zimnej krwi. Przed niedzielnym meczem z Pogonią Szczecin krakowianie muszą poprawić skuteczność, bo zmierzą się z dużo lepszym przeciwnikiem. 20 minut przed końcem Stal niespodziewanie zdobyła bramkę kontaktową po samobójczym trafieniu Klimenta. Sytuację szybko udało się opanować i znów prowadzić różnicą dwóch goli. Yeboah najpierw był faulowany, a następnie wykorzystał rzut karny. Sędziowie nie byli pewni, że przewinienie miało miejsce w szesnatce, ale wspomogły ich kamery VAR.

Stal jeszcze walczyła, ale w bramce krakowian duży talent potwierdził Biegański, który pospisał się refleksem i na linii zatrzymał uderzenie Albina Granluda. 

W czwartek gra Cracovia

W czwartek rywalizację o Puchar Polski rozpoczyna Cracovia, która o godzinie 17.30 zmierzy się na wyjeździe z pierwszoligowym Łódzkim Klubem Sportowym. W następną środę odbędą się mecze Wieczystej z Chrobrym Głogów (godzina 15.30) i Garbarni z Powiślem Dzierzgoń (15.45).

Losowanie kolejnej fazy odbędzie się po rozegraniu wszystkich spotkań pierwszej rundy. Mecze 1/16 finału zostaną rozegrane na przełomie października i listopada. W tym roku planowana jest także rywalizacja w 1/8. Finał 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie.

Trofeum broni Raków Częstochowa, który w 1/32 wygrał 4:2 trudny mecz ze Stalą Rzeszów.

Stal Mielec – Wisła Kraków 1:3 (0:2)

Bramki: Młyński (20.), Szota (24.), Yeboah (73., karny) – Kliment (69., samobójcza).

Stal: Primel – Czorbadżijski, Kościelny, Flis – Wrzesiński (67. Seweryn), Urbańczyk (46. Tomasiewicz), Kort (76. Guca), Granlund – Hinokio (63. Jankowski), Szczutowski (63. Sitek), Sadłocha.

Wisła: Biegański – Gruszkowski, Szota, Sadlok, Hanousek – El Mahdioui (82. Plewka), Żukow – Yeboah (74. Yeboah), Skvarka (74. Savić), Młyński (82. Starzyński)– Kliment.

Żółta kartka: Yaboah.

Czerwona kartka: Kościelny (26., za faul).

Sędziował Łukasz Szczech (Warszawa).

News will be here