Karę łączną 15 lat więzienia wymierzył w piątek krakowski sąd Aleksandrowi K. za zabójstwo na tle rabunkowym w Nowej Hucie. Pomocnik w rozboju dostał dwa lata odsiadki.
Prokurator Radosław Nieczarowski już zapowiedział apelację z uwagi na „rażąco niską karę”. Dla głównego oskarżonego wnosił w mowie końcowej o karę dożywocia. Dla współoskarżonego Krzysztofa M. chciał sześciu lat więzienia.
Sprawa dotyczyła zbrodni, do której doszło 5 grudnia 2021 r. na os. Kościuszkowskim. Ofiarą był Marek W. mieszkaniec Nowej Huty, na co dzień kucharz w sieci KFC. Mężczyzna dorobił się majątku jako inwestor na giełdzie kryptowalut. W pracy opowiadał, że jest na tyle majętny, że praktycznie już nie musi chodzić do roboty. Mówił też o swoim majątku przygodnym osobom, obnosił się z bogactwem, chwalił się, że kupił sobie i zamontował w mieszkaniu sejf.
Szukał „niewolnicy seksualnej”?
Oskarżony Aleksander K. twierdził, że pokrzywdzony chciał do seksu dziewięciolatki i pod koniec 2021 r. dał bliżej nieokreślonej treści anons erotycznej, że szuka „niewolnicy seksualnej”.
Oskarżony opowiadał, że zauważył taki anons i odezwał się do kucharza, że pomoże mu w poszukiwaniach takiej partnerki, która spełni jego zachcianki.
Panowie się spotkali, wymieniali korespondencję i doszli do pewnego porozumienia Aleksander K. podał swój numer konta, by kucharz dokonał przedpłaty za usługę.
Faktycznie po pewnym czasie przekazał oskarżonemu pewne pieniądze, a ten postanowił go wykorzystać finansowo bo, jak to określał, miał zamiar „osuszyć pedofila”.
Podczas jednego ze spotkań Aleksander K. zorientował się, że kucharz ma w sejfie kosztowności i cenne monety. By obrabować pokrzywdzonego skontaktował się z bratem Krystianem K. Ten z kolegą Krzysztofem M. przyjechał do Krakowa z Niemiec i pojawili się w mieszkaniu kucharza w Nowej Hucie.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Marczewska mówiła, że między listopadem a grudniem 2021 r. odnotowano 105 rozmów telefonicznych Marka W. i Aleksandra K. Jednak żaden ze świadków nie potwierdził, by kucharz miał skłonności pedofilskie, nie ma też potwierdzenia na portalach internetowych, by zamieścił tam anons o treści erotycznej. W tym kontekście sędzia zauważyła, że Aleksander K. „wybrał plugawą linię obrony” sugerując jakie skłonności miał rzekomo pokrzywdzony.
Potwierdziła się jedynie informacja, że korzystał z usług prostytutek, ale to nie jest zakazane, a on był osobą dorosłą.
Sąd przyjął, że drugi oskarżony Krzysztof M. nie był wspólnikiem zabójców, a jedynie ich pomocnikiem w dokonaniu rozboju. Podwiózł autem na miejsce braci Aleksandra i Krystiana K., oni weszli do mieszkania i dokonali zbrodni. Bokser Krystian K., za udział w tym zabójstwie jest poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. Po zbrodni wyjechał do Niemiec.
Oskarżony ma naprawić szkody finansowe
Sąd uznał, że Aleksander K. ma naprawić szkody finansowe w kwocie 134 tys. zł. To połowa sumy, która zniknęła z mieszkania zabitego. Oskarżony ma też zapłacić po tysiąc złotych dwóm policjantom, których poturbował podczas zatrzymania.
Zdaniem sędzi to Aleksander K. pełnił wiodącą rolę w zbrodni.
– Mężczyzna żył, gdy opuszczaliśmy jego mieszkanie – bronił się na procesie Aleksander K. Sprawcy zabrali z sejfu około 10 tys. dolarów, 80 tys. zł i cenne monety. Łup podzielili w mieszkaniu na os. Złocień. Potem Krystian K i Krzysztof M. wrócili do pracy w Niemczech. Krzysztofa M. ujęto, gdy pojawił się ponownie w Polsce, odpowiadał za rozbój, a Aleksander K. za rabunkowe zabójstwo kucharza.
Zwłoki 32-latka odkryli jego koledzy z pracy, gdy pojawili się u niego, by sprawdzić dlaczego nie pojawił się w KFC. Z opinii biegłego medyka wynika, że pokrzywdzony został uduszony. Wyrok w sprawie nie jest prawomocny.