Lemurami „opiekują się człowieki” produkujący znany napój owocowy, lwa sponsoruje prywatna instytucja finansowa. Gmina Solec Zdrój zajmuje się bocianem białym. W sumie do rezydentów krakowskiego zoo dokłada się 29 firm i 52 osób prywatnych. To jednak kropla w morzu potrzeb, a ogród zoologiczny już dawno przestał być konkurencyjny. 85 urodziny nie były więc hucznie obchodzone.
Prekursorzy z Warszawy
Przedstawicielka fundacji Panda, która wspomaga warszawskie zoo od 24 lat, określa, że ogród zoologiczny prosperuje całkiem nieźle, ale sponsoring jest nie do przecenienia. – Dzięki tym środkom, możemy rok rocznie zrobić coś konkretnego i nie chodzi tu tylko o podstawową pomoc, tylko o budowę nowych obiektów. Powstał już zimowy wybieg dla gibonów, teraz jesteśmy w trakcie budowy pawilonu dla pingwinów. Czasami finansujemy inwestycje w 100%, a czasem jest to mniejsza część – mówi Olga Zbonikowska z fundacji Panda.
Inne miasta, w tym Kraków, idą śladami Warszawy. – Ciężko porównywać, ponieważ my działamy od ponad dwudziestu lat, a inni dopiero zaczynają. Ale biorą z nas przykład, pytają jak to wszystko zorganizować. Wielokrotnie kontaktowali się z nami przedstawiciele ogrodu zoologicznego również z Krakowa – opowiada Olga Zbonikowska. Dodajmy, że warszawskie zoo odwiedza około 700 tys. osób rocznie.
Potrzeby wielkie, pieniędzy mało
Jak informuje portal ogrodyzoologiczne.pl, „zoo w Krakowie jest średniej wielkości ogrodem europejskim, znanym na całym świecie, uczestniczącym aktywnie w międzynarodowych programach hodowlanych. Posiada 200 gatunków – około 1100 sztuk zwierząt. Powierzchnia ogrodu wynosi 17 ha”. W 2013 roku Krakowski Ogród Zoologiczny odwiedziło 340 tysięcy osób.
7,8 mln zł. z tych pieniędzy musi wystarczyć na opiekę nie tylko na ogród zoologiczny, ale także lasy komunalne, Kopiec Piłsudskiego i łąki nowohuckie. – Nasze wpływy to ok. 3 mln zł – mówi zastępca dyrektora ds. hodowlanych, Teresa Grega. Z informacji jakie uzyskaliśmy, są założenie mówiące o tym, że finansowanie fundacji, nie może przekraczać 12 ml zł. – Tylko na energię elektryczną wydajemy rocznie 400 tys. zł. Woda i ścieki kosztują nas 250 tys. zł. – wylicza dyrektor. – Brakuje pieniędzy na inwestycje, a potrzeby są duże – mówi Teresa Grega, zastępca dyrektora ds. hodowlanych. – Żyrafiarnia została zrealizowana z pożyczki. Czeka nas jeszcze budowa wybiegu dla kotów ciepłolubnych oraz adaptacja innego wybiegu na potrzeby małp człekokształtnych. Do tego dochodzi wybieg dla wilków grzywiastych i pingwinów oraz przebudowa ptaszarni – wymienia Grega. – Na razie nie wiadomo, co będzie w następnym roku. Potrzeby są duże, a pieniędzy nie widać – dodaje.
Braki w kasie mieliby uzupełniać sponsorzy. Ich pieniądze to tylko dodatek. – Nie możemy określić, jaki procent w budżecie to środki od sponsorów. Te pieniądze wystarczają na poprawę wystroju wybiegów i pomieszczeń, zabawki – mówi Teresa Grega, zastępca dyrektora ds. hodowlanych. Władze zoo przyznają, że nie uwzględniają sponsorów w całorocznym budżecie. – Nie wiemy czy się nie wycofają – tłumaczy Grega.
Patrząc na stronę internetową i kwoty w dziale „Zostań sponsorem”, takie podejście nie może dziwić. Stawki rozpoczynają się już od 50 złotych miesięcznie. Oczywiście można dać więcej. Za to otrzymuje się nieograniczone wejścia dla jednej do czterech osób. Również firmy mogą wspomóc utrzymanie ogrodu. W zamian za minimum 600 złotych przeznaczonych na zoo, przed danym wybiegiem znajdzie się tabliczka z logo i nazwą firmy. Ze sponsoringu korzystają również szkoły. Przy wpłacie 100 złotych za miesiąc uczniowie mogą liczyć na lekcję biologii na terenie zoo.
Tak jest we Wrocławiu
Wrocławskie zoo jest zarządzane przez spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Rocznie ogród odwiedza 500 tysięcy osób. – Po otwarciu Afrykarium liczba ta z pewnością wzrośnie – twierdzi Monika Kownacka, ekspert ds. marketingu. Inwestycja rozpoczęła się w kwietniu 2012 i ma zakończyć się w 2015 roku. Afrykarium zajmować będzie powierzchnię około 1,9 ha. Główny budynek będzie miał 150 m długości i około 15 m wysokości.
Oferta dla potencjalnych sponsorów w stolicy Dolnego Śląska jest znacznie szersza niż w Krakowie. Znajdziemy w niej kilkanaście propozycji, pakietów sponsorskich i sześć poziomów sponsoringu. I tak dla przykładu: za 300 złotych przedsiębiorca może znaleźć się na stronie internetowej wrocławskiego zoo, a za minimum 10 tysięcy złotych miesięcznie może umieścić naklejkę na szklanym ogrodzeniu o wymiarach do 1,5 mkw. – System działa zadowalająco, praktycznie co tydzień zwraca się do nas z zapytaniem jakaś firma albo osoba prywatna. Zdarzają się też gminy – mówi Monika Kownacka. – Adopcje prowadzone są w naszym zoo już od kilkunastu lat, jednak z powstaniem sekcji marketingu i edukacji działania te zostały doprecyzowane – dodaje. – W liczbach bezwzględnych nie wygląda to jednak imponująco. Ważny jest stopień zaangażowania. Niektóre firmy zostają z nami przez lata, inne decydują się na roczną współpracę. Obecnie mamy około piętnastu firm, trzy osoby prywatne, dwie gminy i przedszkola – wymienia Kownacka. Jak informuje specjalistka od marketingu, firmy najczęściej decydują się na pakiety od zwykłego (200 złotych miesięcznie) do złotego (850 złotych). – Zdarzają się też osoby zainteresowane stałym partnerstwem – dodaje.
Przedstawicielka zoo przyznaje, że fundusze pochodzące z adopcji stanowią niewielki procent naszych wpływów. – Jednak możemy je wykorzystać na przykład na wzbogacenie wybiegów zwierząt czy realizację bieżących pomysłów związanych z uatrakcyjnieniem ogrodu – opowiada Kownacka.
Nikt nie zajmuje się krakowskim zoo?
Jak przyznaje radny Paweł Ścigalski, krakowski ogród zatrzymał się w pewnym momencie i nie jest już tak atrakcyjny jak kiedyś, a miejsce, w którym jest położony, jest niezwykłe. – Musimy pomyśleć nad dyskusją o budżecie zoo na następny rok. Być może już w sierpniu poświęcimy temu zagadnieniu punkt na obradach komisji ekologii i ochrony powietrza – zastanawia się radny i przewodniczący wcześniej wspomnianej komisji w radzie miasta.
Kontaktowaliśmy się też z przewodniczącym klubu PO w radzie miasta, aby zapytać, czy ktoś interesuje się krakowskim zoo. Po dłuższym zastanowieniu wskazał radnego Andrzeja Hawranka.
To nie dziwi samorządowca. – Przypominając sobie ostatnie cztery lata, byłem jedynym radnym, który podejmował walkę i starania o dofinansowanie ogrodu zoologicznego – mówi Andrzej Hawranek. I wymienia ostatnie działania podejmowane przez radę miasta. – W 2010 roku z mojej inicjatywy przeznaczyliśmy 1,5 miliona złotych na renowację kopca Piłsudskiego oraz 250 tysięcy złotych na żyrafy. W tym roku zwiększyliśmy budżet zoo na bieżące potrzeby, ponieważ jest on z roku na rok obcinany i szuka się w nim oszczędności. W 2013 roku budżet był o 2,5 miliona złotych większy – dodaje radny.
Porównując liczbę odwiedzających, Hawranek posłużył się przykładami Wrocławia i Gdańska wskazując, że w innych ogrodach znajdują się gatunki zwierząt, których próżno szukać w Krakowie. – Zoo w tamtych miastach są też bliżej centrum miasta. Co z jednej strony jest zaletą, a z drugiej być może wadą. Poza tym dojazd w Gdańsku i Wrocławiu jest lepszy. Do ogrodu mamy tylko jeden autobus. Jeżeli chodzi o drogę, to w tej kadencji podejmowałem próby znalezienia środków, bo bez jeepa ciężko będzie dojechać – wymienia radny.
Czy krakowskie zoo czeka wieloletnia stagnacja? – Nie znajduję zainteresowania tym tematem ani u radnych, ani u prezydenta. Obawiam się, że na razie jakiekolwiek działania byłyby podejmowane ze względu na wybory – podsumowuje Andrzej Hawranek z PO. Teresa Grega przyznaje, że choć ostatnia większa inwestycja zakończyła sie w 2006 roku, to jest lepiej niż za kadencji poprzedniego prezydenta. Wcześniej, przez 12 lat nie działo się nic.