15 i 16 krakowscy policjanci poświęcili szczególną uwagę „rowerom” z napędem elektrycznym.
Problemy z tego typu pojazdami pojawiają się już na samym początku. Zgodnie z definicją w prawie polskim rowerem można nazwać pojazd o konkretnych parametrach. Mieści się w tym również napęd elektryczny. Jednak jego moc wyjściowa (maksymalnie to 250 W) musi się stopniowo zmniejszać i spadać do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h.
– Jak wynika z powyższego opisu, pojazdy które obecnie coraz częściej możemy spotkać na ulicach Krakowa, a które napędzane są za pomocą „manetki” nie możemy uznawać za pojazdy spełniające wspomnianą definicję, a tym samym traktujemy je jako pojazdy niedopuszczone do ruchu – mówi Piotr Szpiech, rzecznik prasowy krakowskiej policji. Za poruszanie się takim pojazdem grozi grzywna do 1,5 tys. złotych.
To już nie był rower
Przez dwa dni mundurowi ujawnili 11 wykroczeń. Piotr Szpiech wskazuje na interwencję na ulicy Straszewskiego, w czasie której funkcjonariusze podjęli czynności wobec kierującego pojazdem, który przypominał rower.
– Podczas szczegółowych oględzin pojazdu stwierdzono, że charakterystyka mocy wskazuje, że pojazd uznać należy nawet za pojazd mechaniczny. Aby potwierdzić te ustalenia, powołano biegłego sądowego do spraw oceny technicznej pojazdów, który po przyjeździe na miejsce stwierdził, że pojazd ten należy kwalifikować jako motorower. Moc silnika tego pojazdu wynosiła 1400 W, przy dopuszczalnej dla roweru wynoszącej 250 W – informuje policjant.
Oznacza to, że tyle, że kierowca powinien mieć stosowne uprawnienia, opłacone OC, a pojazd powinien być zarejestrowany.
Teraz grozi mu nie tylko grzywna, ale również zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów w wymiarze od sześciu miesięcy do nawet 3 lat. Postępowanie w tej sprawie przekazano do prowadzenia przez I Komisariat Policji.