Obecny pas startowy krakowskiego lotniska nie pozwala na to, by zamontować na nim dodatkowe światła i podnieść kategorię operacyjną. By poradzić sobie z problemem mgieł, potrzebna jest budowa nowej drogi startowej lub przynajmniej remont – ale tego drugiego scenariusza Kraków Airport chce uniknąć.
Obecnie przez ok. 2 proc. godzin działania lotniska widzialność na drodze startowej spada poniżej 550 m, co uniemożliwia lądowanie. – Nawet jeżeli wydaje się to niewiele, to dla naszego lotniska, które jest klasyfikowane w ostatnim rankingu ACI Europe jako najszybciej rozwijające się duże lotnisko w Europie, jest do duży kłopot ze względu na komfort pasażerów, którzy chcą mieć pewność, że ich podróż przebiegnie bez niespodzianek – tłumaczy Łukasz Strutyński, prezes zarządu Kraków Airport.
Zgodnie z planem, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej ogłosi niedługo wyniki przetargu na instalację na krakowskim lotnisku systemu naprowadzania samolotów w trudnych warunkach atmosferycznych ILS. Nowy system ma w 2026 roku zastąpić ten wykorzystywany dotychczas. To jednak nie załatwia jeszcze sprawy.
Nie mogą zagęścić rozmieszczenia świateł
– ILS będzie na pewno lepszy nowej generacji, natomiast ze względu na przepisy obowiązujące w lotnictwie cywilnym, nie tylko ILS jest warunkiem podwyższenia kategorii operacyjnej – tłumaczy Janusz Kardasiński, członek zarządu portu lotniczego.
Jednym z punktów na liście wymogów jest dogęszczenie świateł na osi pasa startowego. Obecnie są one rozmieszczone co 30 m, a powinny być zamontowane co 15 m. Badania drogi startowej są prowadzone co pół roku i wykazują, że jej stan pozwala na bezpieczne prowadzenie operacji lotniczych. Lotnisko na bieżąco podejmuje działania, by spowalniać proces degradacji – tylko w minionym roku wymieniono 295 płyt, a w tym już 92 sztuki.
Zamówione przez Kraków Airport poszerzone badania Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych wykazały, że dogęszczenie świateł nie jest rekomendowane. Wymagałoby to wywiercenia wielu otworów na styku płyt i doprowadzenia stosownych instalacji, co negatywnie wpłynęłoby na wytrzymałość drogi startowej.
Dwa scenariusze
W praktyce oznacza to, że gęste mgły będą nadal wstrzymywać pracę lotniska, o ile nie zostanie wybudowana nowa droga startowa lub jeśli nie zostanie przeprowadzony duży remont. – Podwyższenie kategorii operacyjnej na lotnisku będzie możliwe tylko w przypadku wyremontowania istniejącej drogi startowej lub w momencie, w którym wybudujemy nową drogę startową – tłumaczy Janusz Kardasiński.
Kraków Airport stawia na ten pierwszy scenariusz. Chce jeszcze w tym roku uzyskać decyzję środowiskową, w następnej kolejności uzyskać lub zaktualizować inne potrzebne dokumenty i zrealizować całe zadanie do 2031 roku. Nowa droga droga startowa ma być odchylona o ok. 4,5 stopnia od dotychczasowej i ma być dłuższa, co pozwoli na obsługiwanie również większych samolotów niż dotychczas.
Równocześnie zarząd lotniska chce być gotowy na sytuację, w której z jakiegokolwiek powodu przygotowania do budowy nowej drogi startowej by się przedłużyły, a stan dotychczasowej wymagał już większej interwencji. Stąd plan, by jeszcze w te wakacje rozpisać przetarg na przygotowanie projektu takiego remontu. Wcześniej Kraków Airport przeprowadził dokładne analizy podobnych prac na innych lotniskach i wiadomo już, że ewentualny remont, gdyby miało do niego dojść, wymusiłby wstrzymanie operacji na ok. trzy miesiące.
– Traktujemy ten projekt jako awaryjny, który zdecydujemy się zrealizować wyłącznie wtedy, kiedy nie będzie już innego wyjścia – podkreśla Janusz Kardasiński.