W ciągu ostatnich sześciu lat na terenie Krakowa wycięto ponad 81 tysięcy drzew, co, przeliczając na powierzchnie, odpowiada połowie Lasu Wolskiego. Ekolodzy alarmują, że tego typu działalność źle wpływa na miasto oraz jego mieszkańców, a sama wycinka drzew jest źle przeprowadzana. W 2013 roku wydano 1843 decyzji zezwalających na wycięcie drzew. – Z tego 1638 decyzji wydano pod warunkiem wykonania nowych nasadzeń – informuje Ewa Olszewska-Dej, Dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska UMK.
Z informacji uzyskanych z Urzędu Miasta Krakowa wynika, że w samym 2013 roku zezwolono na wycięcie 15 341 szt. drzew pod warunkiem posadzenia w zamian blisko 15 tysięcy. Jednocześnie nie zezwolono na wycięcie blisko 1230 drzew.
– Statystyki te dotyczą wyłącznie danych zawartych w decyzjach, wydawanych zgodnie z art. 83 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody na wniosek posiadaczy nieruchomości – tłumaczy dyrektor Olszewska-Dej. Urzędniczka przypomina również, że wydane decyzje nie informują o faktycznej ilości drzew wyciętych. O fizycznym usunięciu drzewa decyduje posiadacz terenu, który z różnych przyczyn może odstąpić od wykonania nabytego prawa. Dotyczy to między innymi decyzji, które na skutek odwołania nie zostały zrealizowane. Odwrotnie, w danym roku mogły być fizycznie realizowane decyzje wydane wcześniej od których były składane odwołania i utrzymane w mocy przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze lub sądy administracyjne.
Ekolodzy oraz część mieszkańców, której przyroda nie jest obojętna są zdania, że ochrona terenów zielonych jest obecnie pierwszoplanową potrzebą Krakowa. – Jest to spowodowane koniecznością ochrony powietrza przed smogiem i przeciwdziałania migracji mieszkańców do gmin podmiejskich – przekonuje Mariusz Waszkiewicz, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Przyrody.
Zdaniem UMK, najczęściej wycinane są drzewa o osłabionym stanie fitosanitarnym, uschnięte lub zamierające, stwarzające zagrożenie bezpieczeństwa dla ludzi i mienia, rosnące zbyt blisko obiektów budowlanych, sieci uzbrojenia terenu, w nadmiernym zagęszczeniu lub z powodu nieodpowiedniego gatunku dla terenów zurbanizowanych (topole) podlegające wymianie na nowe, szlachetniejsze gatunki lub z przyczyn inwestycyjnych realizowanych zgodnie z MZPZ albo decyzją o warunkach zabudowy gdzie zawsze zalecany jest projekt zagospodarowania terenu zielenią.
Wycinają i sadzą nowe
Waszkiewicz twierdzi, że mieszkańcy są przerażeni skalą wycinki drzew, ponieważ w latach 2007-2012 prezydent Krakowa zezwolił na wycięcie 81 423 drzew. – Statystyka ta nie obejmuje nieznanej liczby drzew usuniętych w ramach inwestycji drogowych, dla których nie wydaje się decyzji, a nawet nie dokonuje inwentaryzacji – dodaje ekolog. – Według przelicznika stosowanego przez Lasy Państwowe, przyjmuje się, że 1 ha dojrzałego lasu (drzewa powyżej 35 cm średnicy) to około 400 drzew. Stosując ten przelicznik do ilości zewidencjonowanych wyciętych drzew na terenie Krakowa otrzymujemy ponad 200 ha.
Z tymi danymi zgadza się Olszewska-Dej, ale uzupełnia informację o jedną, kluczową liczbę. – W okresie 2007-2012 ogółem zezwolono na wycięcie 81,4 tys. drzew pod warunkiem posadzenia w zamian 64,7 tys. drzew – mówi dyrektor Olszewska-Dej.
Dostało się także Zarządowi Infrastruktury Komunalnej i Transportu. – Obecny system zarządzania jest fatalny i raczej niespotykany w innych miastach. Prowadzi on do sytuacji, w których zieleń jest usuwana najmniejszym kosztem zawsze, gdy jest potrzebna przestrzeń na inwestycje drogowe – twierdzi Waszkiewicz.
Nie zgadza się z tym Michał Pyclik, z biura prasowego ZIKIT-u. – Przed każdą inwestycją dokonujemy inwentaryzacji drzew, które kolidują z nią. Następnie idzie wniosek do Wydziału Kształtowania Środowiska i ten wydaje decyzję o wycince – tłumaczy urzędnik i dodaje, że ZIKiT zawsze sadził nowe drzewa w miejsce tych wyciętych.
Miasto to nie Puszcza Białowieska
– Często spotykamy się z zarzutem, że organizacje ekologiczne mają radykalne poglądy. Ale to nie ekolodzy są radykalni. Skrajnie radykalne działania podejmują urzędnicy. My proponujemy bieżące utrzymywanie terenów zielonych w należytym stanie, bieżące fachowe pielęgnacje i bieżące uzasadnione wycinki drzew – mówi Waszkiewicz i w imieniu mieszkańców domaga się również ochrony terenów zielonych przed zabudową, wykupu prywatnych terenów zielonych i zwiększenia ilości sadzonych drzew.
Na razie jednak, przepisy nie nakazują sadzić drzew na miejsce tych wyciętych. – Nie są one zalecane osobom fizycznym, gdzie na małych powierzchniach działek realizowana jest inwestycja lub nie ma miejsca na wprowadzenie drzew oraz tam, gdzie występuje już duże zagęszczenie roślinności – informuje urzędniczka. Sadzenie drzew nie jest również wymagane prawem w ciekach wodnych oraz na sieciach uzbrojenia terenu. Dodatkowo, miasto nie posiada danych mówiących o tym, ile drzew zostało zasadzonych przez prywatne osoby, zarządców nieruchomości oraz spółki mieszkaniowe.
Jak zaznacza ekolog, nie chodzi o to, aby w ogóle nie wycinać drzew, ale aby tego nie robić na masową skalę. – Nie sprzeciwiamy się wycinaniu drzew, nie proponujemy zamienienia miasta w Puszczę Białowieską. Nikt nie ma wątpliwości, że w mieście ze względów bezpieczeństwa, dokonywać pielęgnacji i usuwania drzew stanowiących zagrożenie – mówi. Zastrzeżenia budzi jednak sposób traktowania miejskich drzew. – Czynności pielęgnacyjne oraz usuwanie drzew należy prowadzić w sposób ciągły, a nie akcyjny. Drzewa należy pielęgnować, a nie tylko je wycinać – przekonuje.