Miasto kręci bicz na klub nocny

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

To nie będzie precedens, ponieważ pierwszy był Sopot. Jednak Kraków może swoją batalię wygrać. Klub Cocomo pojawił się w Krakowie w wiosnę 2014 roku. Już w pierwszych dniach działalności przykuł uwagę przede wszystkim czerwoną iluminacją kamienicy przy ul. Grodzkiej 1 oraz paniami z różowymi parasolkami, zachęcającymi do wieczornej rozrywki przy szampanie za kilkadziesiąt tysięcy złotych i tańczących przy rurze dziewczynach. Kolejny klub powstał przy ul. Floriańskiej.

Cały kraj dowiedział się o sieci w kwietniu 2014 roku, kiedy to jeden z klientów zakończył wizytę z blisko milionowym rachunkiem. Zgłosił się on do prokuratury. Uważa, że został odurzony i oszukany. Właściciel sieci w rozmowie z dziennikarzami udowadniał jednak, że klient świadomie płacił za rachunki wbijając swój kod PIN do terminala. We wszystkich większych miastach pozgłaszały się ofiary różowych parasolek.

We wrześniu sieć zmieniła nazwę. Zlikwidowano wówczas szyld Cocomo. Kluby jednak działały aż do grudnia, kiedy to do tego mieszczącego się przy ul. Floriańskiej weszli prokuratorzy. Śledczy dostali informację, że w budynku były prowadzone prace budowlane bez zezwolenia oraz że została naruszona konstrukcja zabytków. Prokurator zażądał wydania dokumentacji budowlanej, ekspertyz, serwerów i komputerów oraz innych materiałów zapisanych na nośnikach elektronicznych. – Prowadzone dochodzenie zostało przedłużone do końca lipca 2015 roku. Cały czas wykonywane są w nim czynności procesowe. Nie ma w tym śledztwie osób podejrzanych, jest więc to postępowanie w sprawie, a nie przeciwko – wyjaśnia Bogusława Marcinkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Kraków śladem Sopotu

Być może teraz miasto zada ostateczny cios i przy okazji pokaże branży miejsce w szeregu. Ale po kolei. „Nie da się” – słyszeliśmy od Jacka Majchrowskiego przy okazji niemal każdej debaty prezydenckiej jesienią 2014 roku, kiedy podnoszony był temat zrobienia porządku z klubami nocnymi na Starym Mieście.

Okazało się jednak, że „dasię”. W jaki sposób? Po pierwsze – w kontekście ogólnym – szykuje się nowelizacja uchwały o Parku Kulturowym Stare Miasto. Dyrektor wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego Stanisław Dziedzic stwierdził na lutowym spotkaniu z radnymi, że można prawnie ograniczyć działalność klubów go-go w obrębie Parku.

– Są pewne próby i możliwość skorzystania z narzędzi, jakie mamy. W kampanii pojawiły się żądania likwidacji klubów na Starym Mieście, a tego się nie da zrobić. Żyjemy w kraju, gdzie jest wolność gospodarcza, nie możemy też nikogo wysiedlić z prywatnej kamienicy. Tutaj prezydent Majchrowski nie zmienił zdania – tłumaczy Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta Krakowa.

Po drugie, miasto zdecydowało się na złożenie pozwu przeciwko właścicielowi nieistniejącej już sieci klubów Cocomo. Na razie władze zdradzają tylko tyle, że pozew jest przygotowany i czeka jeszcze na konsultacje.

– Prezydent chciałby, aby na projekt spojrzało kilku prawników. Chcemy przygotować pozew jak najstaranniej – informuje Chylaszek. Władze miasta wciąż czekają na pisemne uzasadnienie wyroku umarzającego pozew miasta Sopot przeciwko dawnym klubom Cocomo, aby uniknąć błędów nadmorskiej miejscowości. Między innymi tego, że pozew dotyczył firmy, która nie istnieje.

Po co w ogóle magistrat zdecydował się na taki krok? Można powiedzieć, że jeśli zostanie pozytywnie zakończony, może być straszakiem dla innych klubów tego typu. Przedstawicielka urzędu miasta jednak ostrożniej się wypowiada. – To sposób rozwiązania problemu, o którym piszą media i o którym mówią mieszkańcy. Podzielamy ich argumenty – twierdzi Chylaszek.