Mieszkanka Krakowa po latach wywalczyła 100 tys. zł za ulotki i niesłuszny areszt

Sąd przyznał rację kobiecie i 100 tys. zł fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Kwotę 100 tys. zł zadośćuczynienia wywalczyła mieszkanka Krakowa, która w 1982 r. trafiła do aresztu na pięć miesięcy za roznoszenie ulotek na Politechnice Krakowskiej. Kobieta chciała jeszcze dodatkowych 150 tys. zł za swoją krzywdę, ale Sąd Apelacyjny w Krakowie nie dał jej wyższej kwoty.


Barbara K. był 21-letnią studentką, gdy została zatrzymana w związku z gromadzeniem i rozpowszechnianiem, jak to określono, „pism ulotnych zawierających fałszywe wiadomości mogące wywołać niepokój publiczny lub rozruchy”.

Antypaństwowe ulotki odkryto na wydziałach  mechanicznym, chemicznym, architektury i budownictwa lądowego Politechniki Krakowskiej oraz w domu studentki. Skłamała, że ma je od nieznajomego mężczyzny. Razem z nią zatrzymano ojca, brata oraz dwóch znajomych, ale to Barbara K. trafiła do aresztu 13 października 1982 r.  na mocy decyzji krakowskiego sądu.

Skazana w stanie wojennym

Po zatrzymaniu została skuta i trafiła na komisariat na os. Zgody, potem znalazła się w wieloosobowej celi Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Krakowie, była wielokrotne przesłuchiwana, funkcjonariusze wtedy na nią krzyczeli i świecili latarką w oczy. Jeden poczęstował papierosem i doszło wtedy, jak zapewniał, do przypadkowego zapalenia włosów kobiety, ogień na szczęście nie wyrządził jej szkody. Potem została przewieziona do aresztu w Myślenicach i w czteroosobowej celi siedziała z recydywistkami, w tym z zabójczyniami, które mówiły Barbarze K., że jest nieżyciowa i muszą ją podszkolić.

Za radą obrońcy zgodziła się na badanie psychiatryczne w Jarosławiu na Podkarpaciu i tam trafiła do szpitala psychiatrycznego. Potem wróciła do wieloosobowej celi. Została zwolniona 3 marca 1983 r. w dniu ogłoszenia wyroku skazującego przez sąd rejonowy czyli na pięć miesięcy więzienia.

Sąd Wojewódzki w Krakowie ostatecznie obniżył jej wyrok do czterech miesięcy w czerwcu 1983 r. Kobieta odpowiadała na podstawie przepisów dekretu o stanie wojennym.

Wyrok unieważniono 24 sierpnia 2020 r. Wtedy kobieta wystąpiła o 600 tys. zadośćuczynienia za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego.

Przekonywała, że przed izolacją była młodą, zdrową dziewczyną, która uprawiała sport i turystykę. Po wyjściu z aresztu zgłosiła się do poradni zdrowia psychicznego, musiała na nowo rozpocząć studia. Potem miała kłopoty kardiologiczne i żołądkowe. Co więcej, represje trwały przez kolejne trzy lata i każdego 13 dnia miesiąca była prewencyjnie  zatrzymywana na 24 godziny.

100 tys. zł za krzywdę jest w sam raz

Zdaniem Sądu Okręgowego w Krakowie adekwatnym zadośćuczynieniem za te krzywdy jest kwota 100 tys. zł. W końcu areszt był konsekwencją jej działań z pobudek patriotycznych. Podczas izolacji, zauważył sąd, Barbara K. nie miała kontaktu z rodziną, siedziała osobami o kryminalnej przeszłości, odczuwała lęk, zagrożenie i samotność. Jednak zdaniem sądu, okres aresztu nie był zbyt długi w porównaniu z innymi sprawami o podobnych charakterze, a warunki izolacji znośne.

W złożonej apelacji obrońca kobiety akcentował, że prześladowania jego klientki trwały jeszcze do 1986 r. i co miesiąc odczuwała stres przed kolejnymi zatrzymaniami na 24 godziny. Co więcej dla 21-letniej osoby pięć miesięcy w areszcie to na pewno był długi okres. Z tego względu wnosił o podwyższenie zadośćuczynienia o dodatkowe 150 tys. zł., ale sąd apelacyjny tej korekty finansowej nie uwzględnił.

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta