„Obojętnie, gdzie to jest na świecie”. To tytuł nowej czasowej wystawy, którą można zobaczyć w Domu Esterki przy ul. Krakowskiej 46. W podróż nad brzeg Bugu, skąd można wyruszyć po prawdę o świecie i sobie samym, zaprasza artysta Stanisław Baj. W fili Muzeum Etnograficznego czekają przejmujące portrety ludzi i wspomnianej rzeki oraz linoryty.
Cisza, rzeka i Dołhobrody. To właśnie tutaj mieści się jego pracownia, do której często „ucieka” od zgiełku Warszawy. W stolicy prowadzi Dyplomującą Pracownię Malarstwa na wydziale malarstwa tamtejszej ASP.
Niewielka wieś Dołhobrody znajduje się w województwie lubelskim, tuż przy granicy z Białorusią. Granicę wyznacza Bug – rzeka „z głębią czarniejszą niż mrok”. To właśnie ona stała się jedną z głównych bohaterek dzieł Stanisława Baja, który od lat maluje nad jej brzegiem niezwykłe pejzaże.
Nad brzegiem Bugu
– W Dołhobrodach się urodziłem, a Bug tak na serio zacząłem malować jakieś 25 lat temu. Przypomniały mi się różne archetypiczne doznania związane z poznawaniem przyrody. Czas nad rzeką spędzałem jako dziecko, a później jako młodzieniec. Łowiło się tu ryby, pasło krowy… – wspomina Baj.
Rzeka to jednak żywioł i od czasu do czasu lubi pokazać swoje mroczniejsze oblicze. I wyznaczać granice.
– Bug to również dramatyczne chwile. Pamiętam, jak rzeka zabrała życie siostrzenicy mojego kolegi. Stanowi również granicę pomiędzy Polską a Białorusią. Od zawsze było tak, że wszystko za rzeką było niedostępne. I tutaj zaczynała działać wyobraźnia – co kryło się na drugim brzegu? Teraz Bug to kraniec Unii Europejskiej. Dalej bez paszportu pojechać się nie da – opowiada artysta.
Samo wyznaczanie wspomnianej granicy proste nie jest. To nieraz temat do dyskusji pomiędzy malującym w plenerze Stanisławem Bajem a patrolującymi granicę strażnikami granicznymi.
– Bo jak ustalić tę granicę? Biegnie środkiem rzeki i można powiedzieć, że jest płynna jak woda – ocenia nasz rozmówca.
Wszystkie odcienie Bugu uwiecznia w swoich pracach. Przyznaje, ze to właśnie feeria barw i spotkanie żywiołów w tym jednym miejscu – wody, przyrody i nieba, najbardziej na niego oddziałują.
– Kapitalna sprawa dla malarza! Barwy o każdej porze roku i dnia są zupełnie inne. Inne o poranku, inne wieczorem… Bardzo lubię wieczorne pobyty nad rzeką. Kiedy nie ma wichury czy wiatru, każda rzeka wieczorem układa się do snu. Cały ten świat wody i otaczającej zieleni staje się subtelny – zauważa.
„Matka”
Twórczość artysty to również przejmujące portrety. Sąsiedzi, przyjaciele, przypadkowo spotkani ludzie i ona. Matka.
– Kiedy jeszcze nie miałem pracowni, malowałem te osoby w kuchni. Do dziś na wsi to miejsce posiad. Na początku malowałem chłopów, ale to stworzenie portretów matki było dla mnie największym wyzwaniem. W sztuce – nie tylko w malarstwie, chyba najgorszym doradcą jest sentyment. Jeśli się do tego sentymentalnie podchodzi, to wychodzi banał i powierzchowność. Chodziło bardziej o to, aby ukazać głębię, istotę i ważną prawdę o człowieku – przyznaje Stanisław Baj.
Chociaż do tej pory namalował prawie 300 portretów swojej matki, za każdym razem ma ten sam problem.
– Jak pogodzić to, że kocha się matkę z taką prawdą? To było dla mnie wyzwanie, na ile się sprawdzę jako malarz. Musiałem oddzielać się od emocjonalnych doznań i traktować materię obrazu w surowy sposób. To trudne spotkanie, trudna przygoda. Przez to, że to bliska mi osoba – mówi.
Obojętnie, gdzie to jest na świecie
Wszystkie te dylematy uwiecznione na obrazach można oglądać do 28 października w Domu Esterki. Przenieśmy się zatem na krakowski Kazimierz. Kuratorom wystawy „Obojętnie, gdzie to jest na świecie” zależało na tym, aby ekspozycja była przede wszystkim okazją do spotkania ze sztuką Stanisława Baja, przez którą opowiada o życiu, samotności, źródłach oraz czekaniu na to, co nieuchronne i niespodziewane.
– Profesor Baj jasno mówi, skąd pochodzi i że jest przywiązany do miejsca, w którym się wychował. Podczas rozmów, powiedział nam, że najważniejsza w spotkaniu z drugim człowiekiem jest ludzka godność. Przyznam, że trochę się tego „uczepiliśmy”, bo chociaż wypowiada się z konkretnego miejsca, ta postawa sprawdziłaby się w każdym innym – mówi nam Dorota Majkowska-Szajer, jedna z kuratorek wystawy.
I stąd też tytuł wystawy – „Obojętnie, gdzie to jest na świecie”.
– Jeśli poznamy myśli i uczucia autora, mamy szansę pomyśleć o sztuce nie o jako wyabstrahowanej dziedzinie, ale dziedzinie ludzkiego życia. To pretekst sprzyjający osobistym poszukiwaniom formy na oddanie świata nie dosłownie, ale na swój sposób. I taka myśl przyświecała nam, gdy pracowaliśmy nad koncepcją wystawy – dodaje nasza rozmówczyni.