Lubię feministki. Przypominają mi, że wbrew opinii jednej opozycyjnej partii i kilku niepokornych dziennikarzy żyję w demokratycznym kraju. Czy w państwie totalitarnym dowolny człowiek mógłby wymyślić dowolną bzdurę i - o ile nikogo nie obraża - głosić ją na kongresach, wiecach, marszach, a nawet w telewizji? Zapytajcie dziewczyny z Pussy Riot.
W sobotę feministyczne postulaty odbiją się od murów tradycyjnie prawicowego i konserwatywnego Krakowa. Może to i dobre miejsce, bo wspomniane określenia zaczynają mieć ze stolicą Małopolski tyle wspólnego, ile hasła rzucane przez obrońców praw kobiet z rzeczywistością. I tak, jak przejawem krakowskiego konserwatyzmu jest wyborczy sukces Anny Grodzkiej, tak przejawem dyskryminacji kobiet ma być budowanie obiektów sportowych.
To jeden z punktów tegorocznej Manify. Feministki w zapowiedzi marszu ironicznie dziękują Jackowi Majchrowskiemu za stadiony Wisły i Cracovii oraz rosnącą w oczach halę w Czyżynach. Czyli w domyśle areny prymitywnych, pierwotnych, obrzydliwych męskich zachowań. Ciekawe, co na ten temat sądzą moje kolażanki (serdecznie Was pozdrawiam!), z którymi miałem przyjemność regularnie odwiedzać jedno z tych parszywych miejsc, zanim legitymacja dziennikarska pozwoliła mi wchodzić na krzywy ryj na sektor o odrobinę wyższym standardzie.
Przed Euro 2012 podobny punkt widzenia prezentowała Magdalena Środa, rzucając na prawo i lewo statystykami (o tak, w posiłkowaniu się statystyką feministki są naprawdę dobre!). A potem Natalia Siwiec zrobiła jej psikusa i została największą zwyciężczynią turnieju. Choć oczywiście na stadionach przeważają mężczyźni. STATYSTYCZNIE.
W czasie sobotniego marszu nie zabraknie też zapewne standardowych haseł o dyskryminacji na rynku pracy, czy przemocy w rodzinie. Trudno się z nimi spierać - to realne problemy, z którymi odpowiednie instytucje powinny zmierzyć się jak najszybciej. Pytanie tylko, dlaczego zawłaszczyły je feministki? Słyszałem o wielu przypadkach, gdy kobieta regularnie lała faceta jak mokre żyto. Czytałem też o badaniach, z których wynika, że piękne kobiety są zatrudniane znacznie chętniej i znacznie lepiej opłacane, niż te z raczej dyskretną i nienachalną urodą, o mężczyznach nie wspominając. To problemy całej cywilizacji, choć być może częściej dotyczą kobiet. STATYSTYCZNIE.
Odpowiednio dobraną statystyką można dowieść wszystkiego. Jest z nią jednak pewien poważny problem - często rozmija się ze zdrowym rozsądkiem. Bo STATYSTYCZNIE rzecz biorąc, ja i feministka Kazimiera Szczuka mamy po jednym jądrze i po pół penisa.
W sobotę feministyczne postulaty odbiją się od murów tradycyjnie prawicowego i konserwatywnego Krakowa. Może to i dobre miejsce, bo wspomniane określenia zaczynają mieć ze stolicą Małopolski tyle wspólnego, ile hasła rzucane przez obrońców praw kobiet z rzeczywistością. I tak, jak przejawem krakowskiego konserwatyzmu jest wyborczy sukces Anny Grodzkiej, tak przejawem dyskryminacji kobiet ma być budowanie obiektów sportowych.
To jeden z punktów tegorocznej Manify. Feministki w zapowiedzi marszu ironicznie dziękują Jackowi Majchrowskiemu za stadiony Wisły i Cracovii oraz rosnącą w oczach halę w Czyżynach. Czyli w domyśle areny prymitywnych, pierwotnych, obrzydliwych męskich zachowań. Ciekawe, co na ten temat sądzą moje kolażanki (serdecznie Was pozdrawiam!), z którymi miałem przyjemność regularnie odwiedzać jedno z tych parszywych miejsc, zanim legitymacja dziennikarska pozwoliła mi wchodzić na krzywy ryj na sektor o odrobinę wyższym standardzie.
Przed Euro 2012 podobny punkt widzenia prezentowała Magdalena Środa, rzucając na prawo i lewo statystykami (o tak, w posiłkowaniu się statystyką feministki są naprawdę dobre!). A potem Natalia Siwiec zrobiła jej psikusa i została największą zwyciężczynią turnieju. Choć oczywiście na stadionach przeważają mężczyźni. STATYSTYCZNIE.
W czasie sobotniego marszu nie zabraknie też zapewne standardowych haseł o dyskryminacji na rynku pracy, czy przemocy w rodzinie. Trudno się z nimi spierać - to realne problemy, z którymi odpowiednie instytucje powinny zmierzyć się jak najszybciej. Pytanie tylko, dlaczego zawłaszczyły je feministki? Słyszałem o wielu przypadkach, gdy kobieta regularnie lała faceta jak mokre żyto. Czytałem też o badaniach, z których wynika, że piękne kobiety są zatrudniane znacznie chętniej i znacznie lepiej opłacane, niż te z raczej dyskretną i nienachalną urodą, o mężczyznach nie wspominając. To problemy całej cywilizacji, choć być może częściej dotyczą kobiet. STATYSTYCZNIE.
Odpowiednio dobraną statystyką można dowieść wszystkiego. Jest z nią jednak pewien poważny problem - często rozmija się ze zdrowym rozsądkiem. Bo STATYSTYCZNIE rzecz biorąc, ja i feministka Kazimiera Szczuka mamy po jednym jądrze i po pół penisa.

Zdjęcie z wyborów Miss Kibiców Wisły Kraków.