Emocjonalne zeznania świadków kontra dokumenty – tak wygląda kolejny proces w sprawie Domu im. Józefa Piłsudskiego. Do nieruchomości prawa rości sobie Związek Legionów Polskich oraz miasto Kraków. 10 stycznia przesłuchani zostali komendant ZLP Krystian W. oraz była dyrektor Muzeum Czynu Niepodległościowego Zofia K.
Zeznania świadków były dobrą lekcją historii i to zarówno tej przed, jak i powojennej. Co wnosiły do sprawy? Raczej niewiele, jednak to oceni ostatecznie sąd, który wysłuchał relacji ustnych z ustaleń ówczesnego zarządu Związku Legionów Polskich z m.in. Agrochemem. Firma ta w czasie PRL-u urzędowała w spornej nieruchomości. Przypomniane zostało, że związek posprzątał i w miarę swoich możliwości odremontował budynek.
Związkowcy tłumaczą, że oni nigdy nie wynajmowali pomieszczeń ani samego Domu, tylko wrócili do niego. W zeznaniach nazywają go „naszym”. Przy okazji dostało się też miastu, które – według słów W. – miało nigdy nie pomagać w doprowadzeniu do porządku nieruchomości. Według relacji K. w pomoc mieli się angażować za to byli prezydenci – Wałęsa i Kwaśniewski.
– Gmina nie ma prawa zwracać się po coś, co nie jest jej własnością. Poświeciliśmy dziesiątki lat, aby ten budynek zachować dla was, młodszych – stwierdził W.
Co z dokumentami?
Wydaje się, że dla sądu kluczowe będą dokumenty związane z uzgodnieniami ZLP z Agrochemem oraz decyzje ówczesnych władz dotyczące samego związku i jego statusu. Pełnomocnicy związku zakwestionowali na razie wszystkie dokumenty pochodzące ze starostwa powiatowego, ponieważ ich zdaniem są niewiarygodne i poprosili o oryginały. O te może być trudno, ponieważ w archiwum znajdują się kserokopie.
Do sądu ma też trafić korespondencja z Agrochemem. Prokurator, która bierze udział w procesie (na wniosek radnych miasta Krakowa), zaproponowała również przesłuchanie w charakterze świadka pracownika nieistniejącego już przedsiębiorstwa.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na 31 stycznia.
