Od 1 sierpnia dyrektorem Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK) zostanie Adam Budak – kurator o międzynarodowym doświadczeniu, który powraca do Krakowa po latach pracy m.in. w Niemczech, Austrii i Czechach.
W rozmowie z LoveKraków.pl opowiada m.in. o wyzwaniach związanych z finansowaniem kultury, planach na odbudowę wizerunku muzeum oraz koncepcji „czułego muzeum”, które ma na nowo zakorzenić się w lokalnej społeczności i otworzyć na świat.
Kinga Poniewozik, LoveKraków.pl: Dlaczego zdecydował się pan stanąć do konkursu na dyrektora MOCAK-u w Krakowie?
Adam Budak, od 1 sierpnia 2025 nowy dyrektor MOCAK-u: Przed wyjazdem z Polski pracowałem w Krakowie jako kurator w Bunkrze Sztuki. To był jeden z najbardziej owocnych i satysfakcjonujących okresów w moim życiu zawodowym, szczególnie pod względem relacji z publicznością i komunikacji z nią. Kocham Kraków i jego niezwykłą energię. MOCAK to stosunkowo młoda instytucja sztuki w polskim pejzażu artystycznym i kulturalnym, która pozostaje wciąż na etapie rozwoju swojej tożsamości i definiowania swojego profilu. Kiedy pojawiła się możliwość pracy na stanowisku kierowniczym tego muzeum, pomyślałem, że warto z tej szansy skorzystać i postanowiłem stanąć do konkursu.
MOCAK ma ogromny potencjał, który należy wykorzystać i rozwinąć – zarówno dla krakowskiej, jak i międzynarodowej publiczności, a także dla sceny artystycznej. To fascynujące wyzwanie, które z przyjemnością podejmuję.
Obecnie jest Pan jeszcze jedną nogą w Niemczech. Jak wygląda tamtejsze wsparcie dla instytucji kultury ze strony samorządów i rządu? Czy dostrzega pan różnice między funkcjonowaniem sektora kultury w Niemczech a w Polsce?
W krajach, w których pracowałem – np. w Austrii – wsparcie rządowe i regionalne dla kultury jest bardzo silne. Instytucje nie są pozostawione same sobie. Doceniana jest rola muzeów w kontekście promocji miasta (zwłaszcza jeżeli chodzi o sektor turystyczny). Trzeba jednak przyznać, że w ostatnim czasie – w szerszym europejskim kontekście – instytucje kultury doświadczają kryzysu z powodu radykalnych cięć budżetowych. Ostatnio poważne cięcia miały miejsce w Berlinie, a także w Wiedniu, więc nie jest już tak idealnie, jak wtedy, gdy zaczynałem tam pracę.
Moje ostatnie doświadczenie w Niemczech jest złożone. Kestner Gesellschaft w Hanowerze to instytucja o charakterze prywatno-publicznym – stowarzyszenie oparte na członkostwie i po części finansowane przez region Dolnej Saksonii, co zapewnia podstawowe utrzymanie i pokrycie podstawowych wydatków, zwanych z infrastrukturą i wynagrodzeniem dla pracowników. Jednak program artystyczny finansowany jest w 100% przez środki pozyskane przez dyrekcję i zespół ze źródeł prywatnych. Kestner Gesellschaft ma blisko trzy tysiące członków, którzy regularnie wspierają instytucję i jej program. Utrzymanie dobrych relacji z patronami, darczyńcami, kolekcjonerami oraz korporacjami (m.in. firmami ubezpieczeniowymi czy bankami) jest kluczowe – ich hojność jest często gwarancją sukcesu instytucji.
Są też tzw. trzecie źródła finansowania, czyli granty i fundacje – tu jednak zawsze istnieje ryzyko, bo nie ma pewności, że wniosek zostanie przyjęty. Zazwyczaj dotyczą one konkretnych wystaw. Istotne jest, by muzeum było miejscem aktywnym, przyjaznym, otwartym i atrakcyjnym również dla potencjalnych sponsorów i partnerów.
Czy taki model finansowania kultury przez prywatne podmioty mógłby się przyjąć w Polsce?
Mam nadzieję, że tak. W krajach Europy Środkowo-Wschodniej, takich jak Polska czy Czechy (gdzie praca w Pradze była świetnym polem doświadczalnym), ten model dopiero raczkuje, ale rośnie świadomość odpowiedzialności sektora prywatnego za kulturę. To niezbędne, jeśli chcemy prowadzić instytucje odpowiadające na potrzeby i spełniające oczekiwania współczesnej publiczności.
Jaki ma pan pomysł na prowadzenie MOCAK-u? Przejmuje pan instytucję, której wizerunek w ostatnim czasie ucierpiał w związku z aferą wokół poprzedniej dyrekcji. Jak planuje pan go odbudować?
Jest mi bardzo przykro, że wchodzę do MOCAK-u właśnie w takim kontekście. Wierzę jednak, że szybko uda się, razem z zespołem, stworzyć atmosferę bezpieczeństwa, wzajemnego szacunku i odbudować zaufanie – zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
Współpraca i wzajemne zrozumienie, a także przejrzystość relacji są szczególnie ważne w sytuacjach kryzysowych. Mam świadomość, że ślad po tych wydarzeniach może pozostać, ale mam też nadzieję, że to już niebawem stanie się przeszłością. Chciałbym, abyśmy wspólnie tworzyli program, z którym będziemy się identyfikować i z którego będziemy dumni.
Muzeum powinno być żywe i otwarte oraz bardziej widoczne – nie tylko w sensie architektonicznym, ale także tożsamościowym. Budynek MOCAK-u jest niejako „schowany” w gęstej strukturze urbanistycznej Zabłocia. Chciałbym, by instytucja wyraźniej zaznaczyła swoją obecność – by odwiedzający czuli się „u siebie”. To dotyczy także przestrzeni pozawystawowych – kawiarni, biblioteki, recepcji czy otoczenia muzeum, które można kreatywnie zagospodarować.
Zanim zaczniemy realizować ambicje na poziomie międzynarodowym, skoncentrujmy się na budowaniu relacji z lokalną społecznością i środowiskiem artystycznym. Moim celem jest stworzenie „udomowionego” muzeum – miejsca przyjaznego, które wita każdego gościa i w którym każdy członek zespołu jest gospodarzem. Chciałbym, aby ta gościnność była cechą rozpoznawczą MOCAK-u.
Czy planowane są zmiany architektoniczne przy Lipowej 4?
Architektura MOCAK-u wymaga pewnych modyfikacji – to naturalne po 15 latach funkcjonowania. Na razie za wcześnie na konkrety, ale na pewno rozważymy mniej radykalne rozwiązania na początek. Oprócz przestrzeni fizycznej, ważna jest też tożsamość wizualna – na przykład aktywizacja i uatrakcyjnienie strony internetowej i obecności online, a także wypracowywanie innowacyjnych form komunikacji z widzem.
Dobry program artystyczny dla muzeum to...?
MOCAK powinien być miejscem prezentującym współczesność – w dialogu między tym, co lokalne, a tym, co międzynarodowe jako pomost między przeszłością i przyszłością. Chcę budować polifonię pokoleniową i kontekstową – zestawiać różne wrażliwości i języki formalne, w tym nowe technologie, które wpływają na naszą percepcję rzeczywistości. Wraz z zespołem, będziemy kłaść nacisk na interdyscyplinarność programu, postrzegając muzeum jako katalizator eksperymentu, a zarazem miejsce, otwarte na rewizje historyczne, jak i nowe zjawiska i tendencje.
Pragnę, aby MOCAK stał się „czułym muzeum” i pełnił rolę „czułego narratora”. Czuły narrator to świadomy homo empathicus, który postrzega czułość jako narzędzie i „sposób patrzenia, ukazujący świat jako żywy, wzajemnie powiązany, współpracujący ze sobą i współzależny od siebie”. Współpracowałem z wieloma artystami, których można by tak scharakteryzować. Chciałbym, aby moja działalność w MOCAK-u była poszukiwaniem tej czułości. Olga Tokarczuk mówi, że „czułość to najbardziej skromna forma miłości” – i myślę, że właśnie taką miłością powinniśmy dzielić się z każdym widzem.