Jeden Nowak, dwa gole, trzy punkty Cracovii [ZDJĘCIA]

Cracovia odniosła pierwsze zwycięstwo po powrocie do Ekstraklasy! Spotkanie z Ruchem Chorzów piłkarze i kibice z ul. Kałuży okupili sporą ilością zdrowia i nerwów, bo komplet punktów dopiero w końcówce zapewnił im Dawid Nowak.

Nikt związany z Cracovią nie wyobrażał sobie, by w piątkowy wieczór zawodnicy Stawowego nie dopisali sobie premierowych trzech punktów. Z kim i gdzie, jeśli nie z jednym ze słabszych w ligowej stawce Ruchem przed własną publicznością?

Szybko jednak okazało się, że w Ekstraklasie nawet w starciach z teoretycznie słabszymi rywalami o zwycięstwa będzie bardzo trudno. Pierwsze dwa ostrzeżenia, jeszcze bez efektu bramkowego, wysłali gospodarzom Gieraga i Kuświk. W 13. minucie Marek Zieńczuk już nie patyczkował się z chaotycznym w obronie beniaminkiem i umieścił dośrodkowaną przez Sultesa piłkę przy słupku bramki Pilarza.

Warto dodać, że były zawodnik Wisły lubi postrzelać przy Kałuży. Gdy Cracovia spadała z Ekstraklasy, pożegnał ją golem w przedostatniej kolejce. Dziś przywitał się z nią tuż po awansie. - Jest tam jakaś mobilizacja z racji tego, że przez pięć lat grałem w Wiśle - mówił w przerwie "Zieniu". W końcówce sezonu 11/12 jego gol dał Ruchowi zwycięstwo 2:0, tym razem nie zapewnił nawet remisu.

Choć długo nie zanosiło się, żeby Cracovia miała wyrządzić gościom jakąkolwiek krzywdę. - Byliśmy zbyt głęboko cofnięci. Atak pozycyjny nie szedł tak fajnie, jakbyśmy się tego spodziewali - przyznał Mateusz Żytko. To eufemizm, bo Pasom na boisku nie wychodziło absolutnie nic. Głupie straty, niecelne podania, rozpaczliwe strzały, które bramkę mijały o kilka metrów - to najkrótsza charakterystyka gry gospodarzy.

Przełom nastąpił w 79 minucie, a zamieszany był w niego wspomniany Żytko. Będąc ostatnim obrońcą, przepychał się z Maciejem Jankowskim w walce o długą piłkę. Pojedynek wygrał, choć kto wie, czy sędzia nie powinien zagwizdać faulu i wyrzucić obrońcę z boiska.

Chorzowianie nie mieli co do tego wątlpiwości. - Kuriozalna sytuacja. Nasz zawodnik był pociągany za koszulkę - narzekał Łukasz Surma. - Sędzia mógł zagwizdać w obie strony, ale w końcu nie użył gwizdka - przyznał Żytko.

Efekt był jednak taki, że defensor Cracovii zapoczątkował kontrę, po której padło wyrównanie. Piłka trafiła do Ntibazonkizy, który zdecydował się na uderzenie z ostrego kąta. Kamiński wypluł piłkę wprost pod nogi Dawida Nowaka, a ten bez problemu umieścił ją w siatce. Dwie minuty później powtórzył swój wyczyn i było po meczu.

- Cieszę się przede wszystkim z pierwszego zwycięstwa drużyny. Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz i mam nadzieję, że w ten sposób zapoczątkowaliśmy zwycięski marsz - mówił napastnik, który gratulacje za dwa gole odebrał od samego Janusza Filipaka. - Ja strzelałem, ale na bramki zapracował cały zespoł, więc wszystkim należą się gratulacje - dodał skromnie.


Cracovia - Ruch Chorzów 2:1 (0:1)

Nowak 80', 82' - Zieńczuk 13'

Cracovia: Pilarz - Kuś, Żytko, Kosanović, Marciniak - Danielewicz, Szeliga (Bernhardt 46'), Straus - Dudzic (46' Ntibazonkiza), Boljević (Nowak 58'), Steblecki

Ruch: Kamiński - Gieraga, Szyndrowski, Stawarczyk, Konczkowski - Surma, Malinowski - Sultes (Kowalski 69'), Babiarz, Zieńczuk (Zieńczuk 78') - Kuświk (Jankowski 62')

Sędziował: Jarosław Rynkiewicz (Gorzów Wlkp.)
Żółte kartki: Danielewicz - Szyndrowski, Babiarz Konczkowski