Blisko 3,5 tysiąca osób chce protestować dziś przeciwko wynikom wyborów i systemowi zliczania głosów. – Protestujemy przeciw skandalicznej sytuacji związanej z nieudolnością PKW oraz licznym fałszerstwom podczas wyborów samorządowych. Protest jest niepartyjny - ponad podziałami – mówi Grzegorz Piątkowski, przewodniczący marszu. Problem w tym, że nie został on zgłoszony w urzędzie miasta.
Zbyt dużo niezgodności
Jego organizatorem jest Konrad Berkowicz, były kandydat na prezydenta z Kongresu Nowej Prawicy (zdobył on 4,3% głosów). Polityk ma sporo zarzutów dotyczących wyborów samorządowych. – Mamy setki doniesień o przypadkach, gdy ktoś zagłosował ze znajomymi na kolegę, a ten miał zero głosów w tej komisji. Takie niezgodności można zauważyć i tak stosunkowo rzadko, bo tylko w przypadku kandydatów, którzy dostają kilka głosów, ale nie ma powodu by sądzić, że w przypadku bardziej popularnych kandydatów głosy również się nie "ulotniły" – uważa Berkowicz.
Zastępca Janusza Korwina-Mikkego twierdzi również, że bardzo łatwo można było manipulować głosami. Wystarczyło, że w komisji znały się dwie osoby i poprzez dopisanie drugiego krzyżyka głosy stawały się nieważne. Jednak największe wątpliwości budzi u konserwatystów i wśród środowisk prawicowych wynik wyborczy Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz liczba głosów nieważnych. – Ich liczba w wyborach do Sejmiku jest ogromna (20%!) i wszędzie PSL ma wynik mający się nijak to wszelkich sondaży, odczuć i zdroworozsądkowej oceny poparcia dla niego – argumentuje Berkowicz.
W proteście, który ma się rozpocząć pod wieżą Ratuszową na Rynku Głównym, swój udział potwierdziły takie organizacje jak Nowa Prawica, Polska Razem, Stowarzyszenie Młodzież Wszechpolska, ONR Brygada Małopolska, Wiślaccy Patrioci i Ruch Narodowy Małopolska. Według przewodniczącego marszu można się spodziewać około 2 tysięcy osób. – Zaprosiliśmy 30 tysięcy, zapisało się ponad 3,5 tysiąca. Zobaczymy, jak to wyjdzie – mówi Grzegorz Piątkowski.
Legalny czy nie?
Problem jednak w tym, że marsz może być uznany za nielegalny. Filip Szatanik z Urzędu Miasta Krakowa mówi, że nikt nie zgłosił do magistratu chęci organizacji zgromadzenia publicznego. – A żeby takie mogło się odbyć, powinno być zgłoszone trzy dni przed terminem – tłumaczy Filip Szatanik.
Jednak jak tłumaczy Grzegorz Piątkowski, nie ma się czego obawiać, ponieważ marsz zostanie zorganizowany jako manifestacja spontaniczna, czyli taka, której nie dało się wcześniej zaplanować, a tym samym wypełnić zapisów ustawy. Jeśli organizatorzy zostaną ukarani mandatami, mają prawo ich nie przyjąć i domagać się swoich praw przed sądem. – Zgłosiliśmy to na policję i będziemy z nimi dziś rozmawiać. Mamy nadzieję, że do żadnych ekscesów nie dojdzie – mówi Piątkowski.
Policja przygotowuje się do zabezpieczenia zgromadzenia. – Przede wszystkim policjanci, którzy, zostaną wezwani do interwencji w czasie nielegalnego zgromadzenia, będą pilnowali porządku i ładu publicznego. Jeśli zdarzą się jakieś ekscesy, to nie obędzie się bez konsekwencji przewidzianych prawem. Uczestników sukcesywnie wylegitymujemy, natomiast wobec organizatorów będą prowadzone czynności w kierunku zwołania nielegalnego zgromadzenia. Grozi za to areszt, kara ograniczenia wolności albo grzywna – informuje st. sierżant Krzysztof Łach z KWP w Krakowie.