Prestiżowy turniej gier komputerowych w Krakowie. Kibice kolejny raz nie zawiedli!

Najlepsze światowe zespoły grające w Counter-Strike: Global Offensive rywalizują ze sobą w ostatnim tygodniu o zwycięstwo w prestiżowym PGL Major 2017. Areną zmagań drużyn jest Kraków.

Od kilku dni w stolicy Małopolski rywalizowało ze sobą szesnaście zespołów, a wśród nich najbardziej znane w środowisku ekipy m.in Astralis, Virtus.pro czy SK Gaming. Pula nagród PGL Major 2017 wynosi milion dolarów, a gracze początkowo zmagali się ze sobą w znanym formacie szwajcarskim, w którym uczestnicy mierzyli się w bezpośrednich pojedynkach rozgrywanych równocześnie. W kluczowej fazie turnieju ekipy o zwycięstwo walczyły już w klasycznej fazie pucharowej.

Wielbiciele gier z różnych części Polski

Oprócz najlepszych zawodników z całego świata do krakowskiej Tauron Areny zjechali się również młodzi wielbiciele gry Counter-Strike z różnych krańców Polski. - Przyjechaliśmy na finał z Opoczna. Wcześniejsze zmagania oglądaliśmy na streamach, ale najważniejszy mecz chcieliśmy zobaczyć na żywo - zaznaczał Robert, który do Krakowa przyjechał z grupą przyjaciół.

Już w piątek, kiedy rozpoczęła się faza finałowa przy ulicy Stanisława Lema można było zaobserwować wzmożony ruch, szczególnie w specjalnie utworzonych strefach rozrywki usytuowanych przed krakowską halą widowiskowo-sportową.

Większość kibiców miała nadzieję, że ekipa Virtus.pro złożona z Polaków, powtórzy rezultat osiągnięty w styczniu tego roku, kiedy na zawodach podobnej rangi rozgrywanych w Atlancie, polska drużyna weszła do finału rozgrywek.

Polska drużyna odpadła

W sobotnie popołudnie e-drużyna z naszymi rodakami w składzie musiała uznać wyższość grupy Immortals. - Szkoda, że Virtus.pro odpadli, bo wiadomo, że większość kibiców przyszło tutaj dla nich. Mieli na sobie dużą presje, ale i tak osiągnęli dobry rezultat - ocenił Kuba, który w Tauron Arenie kibicuje zawodnikom od piątku. Inni obserwatorzy zmagań gamerów podkreślają, że mimo porażki polskiej drużyny atmosfera w hali wciąż była świetna. - Gry mają łączyć, a nie dzielić. Kiedy Virtus.pro przegrali swój pojedynek nie było gwizdów i krzyków. Wszyscy docenili klasę wygranej drużyny - zauważa Michał z Krakowa.

Kibice na każdym kroku podkreślają dobrą organizację wydarzenia od strony kibicowskiej. Trochę gorzej wyglądała kwestia przebiegu imprezy z perspektywy biorących udział w rywalizacji zawodników. - Wczoraj niektórzy gracze mieli małe problemy. Nie działały im myszki, przerywało łącze internetowe. To powodowało różne obsunięcia czasowe, dlatego też jeden z kluczowych pojedynków został dokończony już bez publiczności, bo cała impreza miała trwać do 24. - wylicza Mateusz z Opoczna. Większość fanów okazuje jednak zrozumienie, bo problemy techniczne to również część tak dużych turniejów.

Ostatecznie w wielkim finale rozgrywek zmierzą się dwie drużyny, które przez wielu są określane jako duża niespodzianka zawodów. W niedzielę o 17.30 naprzeciw siebie stanie ekipa Gambit Esports i Immortals.

Komu będzie kibicować fani zgromadzeni w Tauron Arenie? - Podejrzewam, że większość z nas tutaj będzie ściskać kciuki za Immortals. Są dużą niespodzianką, a w dodatku to oni pokonali Polaków - kwituje Miłosz.

Edit: Ostatecznie zwycięstwo odniosła ekipa Gambit Esports pokonując finałowego rywala 2:1.