Zalane schroniska. W wyniku opadów ucierpiały zwierzęta

fot. www.facebook.com/Krakowskie.Towarzystwo.Opieki.nad.Zwierzetami

Najgroźniejsza sytuacja była w schronisku dla zwierząt „Czekadełko” w Wadowicach Dolnych koło Mielca. W akcję ratunkową włączyli się również wolontariusze Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Warunki są niekorzystne a obfite opady deszczu nie poprawiają sytuacji schronisk dla zwierząt, w których przebywa kilkadziesiąt czworonogich podopiecznych. Do tej chwili najbardziej ucierpiało schronisko „Czekadełko”, ale jak podkreśla Szymon Ziemka, kierownik KTOZ, krakowski ośrodek na bieżąco monitoruje sytuacje w swoim oddziale i przygotowuje się na każdy scenariusz.

Zalane klatki

Sytuacja wydawała się niezwykle dramatyczna, gdy na swoim profilu w mediach społecznościowych „Czekadełko” alarmowało o trudnej sytuacji swojego schroniska. Wolontariusze alarmowali o potrzebie znalezienia tymczasowego domu dla zwierząt, które nie mogą pozostać w zalanym ośrodku.

Do akcji ratunkowej włączyło się również krakowskie schronisko, które przyjęło pięć psów z ośrodka pod Mielcem. – Wczoraj w nocy przywieziono do nas pięć psów, które zostały ewakuowane  z „Czekadełka” – podaje Ziemka. – Zwierzęta są obecnie badane i uspokajane, bo wydarzenia z ostatnich dwóch dni były dla nich niezwykle nerwowe i stresowe – dodaje.

Dodatkowo KTOZ zorganizowało tymczasowe schronienia dla 40 swoich podopiecznych, aby w razie konieczności móc przyjąć tyle samo zwierząt z pozostałych okolicznych schronisk.

Krakowskie schronisko

Choć w Krakowie sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, sytuacja zmienia się dynamicznie. Jak podaje Ziemek, „na bieżąco monitorujemy stan Wisły i przygotowujemy się na każdy możliwy scenariusz”. Sytuacji krakowskiego oddziału nie poprawia jego usytuowanie w sąsiedztwie koryta Wisły.

– Stan rzeki jest wysoki, więc jesteśmy czujni. Nie wzbudzałbym jednak póki co paniki – uspokaja Szymon Ziemek.

Najpotrzebniejsze produkty

KTOZ wsparło „Czekadełko” nie tylko możliwością zaopiekowania się 40 zwierzętami, ale również niezbędną dla przetrwania zwierząt karmą. – Wysłaliśmy do Mielca dwa samochody z karmą. Było jej około półtorej tony – podaje Ziemek. – Oczywiście to problem drugorzędny, najważniejsze było znalezienie domu dla zwierząt w zalanych schroniskach. Jednak te zwierzęta muszą coś jeść i muszą mieć poczucie, że są bezpieczne – wyjaśnia.

Krakowskie schronisko jest przygotowane na przyjęcie przeszło 30 zwierząt, natomiast kierownik ośrodka ma nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jak tłumaczy „ewakuacja i przewożenie zwierząt z jednego do drugiego schroniska to stres dla każdego z nich”.