Zgodnie z zapowiedziami, obrońcy przyrody protestowali dziś pod siedzibą Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Chcieli zapobiec wycince cennego lasu łęgowego rosnącego nad Wisłą, na terenie Zwierzyńca. Urząd zapewnia jednak, że żadna wycinka nie jest tam planowana, a mapy, do których odnoszą się protestujący, są już nieaktualne. Ci dali się przekonać tylko częściowo i liczą na zapisanie tego terenu jako użytku ekologicznego.
Happening rozpoczął się o 9, na godzinę przed zaplanowanymi przez RZGW konsultacjami w sprawie programu wycinki. Uczestnicy mieli ze sobą specjalnie uszyte zielone rękawy i rękawiczki z papierowymi liśćmi oraz transparenty z napisami np. „ręce precz od lasu łęgowego”.
Tyle tylko, że – jak zapewnia Konrad Myślik, rzecznik RZGW – urząd wcale nie zamierza wchodzić do tamtego lasu z piłami. Owszem, jego teren był zaznaczony na mapie kolorem wskazującym plan wycinki, ale w międzyczasie RZGW zmodyfikował swoje zamierzenia i zdecydował się na wersję nieobejmującą Krakowa. – W wyniku opracowanej prognozy oddziaływania na środowisko przedmiotowego Programu, zaproponowano wariant alternatywny prowadzenia prac w stosunku do pierwotnych zaleceń wskazanych w Programie – czytamy na stronie urzędu. W praktyce to dalej oznacza wycinkę 1775 ha zadrzewień i zakrzaczeń, ale nie w tym miejscu.
Czekają na oficjalną ochronę
Dlaczego więc na stronie RZGW można znaleźć mapę, która wskazuje plan wycinki w tym miejscu? – dopytywali protestujący. – Urząd, ze względu na przepisy o informacji publicznej, zmuszony jest publikować na swoich stronach wszystkie etapy swojego postępowania – tłumaczył rzecznik jednostki.
Uczestnicy protestu w dalszym ciągu obawiają się o przyszłość cennego obszaru. Jak mówi Cecylia Malik, aktywistka miejska, zapewnienia rzecznika nie dają jeszcze gwarancji. Obrońcy przyrody oczekują, że Urząd Miasta uchwali użytek ekologiczny na tym terenie. – Dopiero to będzie dawało ochronę lasowi łęgowemu. Choć i tak niepełną, bo RZGW ma władzę wyciąć drzewa argumentując to zagrożeniem powodziowym – mówi Malik.
Las uratowany! Obiecali nie ciąć! – skandowali zebrani pod siedzibą urzędu, z prof. Janem Hartmanem na czele. Ale zaraz dodawali: – Zobaczymy i sprawdzimy!