Problem z internatem. "Nie można przenosić dzieci na siłę" [Rozmowa]

fot. LoveKraków.pl

Pomysł przeniesienia Zespołu Ekonomiki Oświaty do budynku, który obecnie służy uczniom kilku krakowskich szkół technicznych, wzbudza opór dyrekcji Zespołu Szkół Inżynierii Środowiska i Melioracji. Wyremontowany obiekt jest zdaniem dyrekcji najlepszym miejscem dla dzieci, a przenoszenie go nie jest zgodne z prawem. W obszernej rozmowie dyrektor Dorota Kocur wraz ze Stanisławem Błażejowskim przedstawiają swoje racje w sporze z wiceprezydent Katarzyną Król.

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Jaki jest problem?

Stanisław Błażejowski, kierownik internatu: Problem tkwi w tym, że miasto od pewnego czasu raczej próbuje procedować swój pomysł, bo nie ma decyzji administracyjnej. W internacie obok chcą zrobić nowy internat ZS nr 1, gdzie jest miejsc na 230 dzieci. A tam mają być trzy internaty: nasz, ZS nr 1 i V Liceum Ogólnokształcącego.

Z tym, że V LO nie jest jeszcze przesądzone.

Dorota Kocur, Dyrektor Zespołu Szkół Inżynierii Środowiska i Melioracji: My mamy inną informację.

SB: W piśmie dotyczącym etatyzacji jest sugestia, aby podać liczbę wychowawców, którzy przejdą do pracy właśnie w internacie dla V LO. Mówiąc delikatnie, taki pomysł możemy traktować w ramach eksperymentu. Autor tej koncepcji ma bardzo słabe pojęcie, jak funkcjonują internaty. W każdym razie nie ma nigdzie takiego tworu, że w jednym budynku są trzy internaty z osobnymi kierownikami czy kucharkami.

Naprawdę tyle osób musiałoby dublować swoje stanowiska?

SB: Chodzi o to, że dostajemy polecenia przeniesienia naszego obiektu. Dwa piętra plus parter, 160 miejsc w pełni wyposażonych – ma się przenieść na jedno piętro.

Z tego co mi wiadomo, mają Państwo uczniów z różnych szkół.

DK: Tak, ale to też uczniowie. Żadne przepisy tego nie zabraniają. Mamy obecnie 111 wychowanków, którzy kontynuują naukę, a do tego liczba podań do klas pierwszych jest taka, że w sumie liczba wychowanków dochodzi do 200 miejsc tylko w naszym internacie. W sąsiednim jest podobnie. Powoływanie się na przepisy, które zabraniałyby zamieszkiwania z innych szkół bez internatów, jest nietrafione. Dyrekcja wydziału edukacji faktycznie stwierdziła, że są wątpliwości, ale nigdzie w Polsce nie jest tak, że w internacie nie mogą mieszkać wychowankowie z innych szkół niż macierzysta.

Jednak zobowiązaliśmy się do tego, że wystąpimy o opinie prawne i mamy dwie niezależne. Żadna nie wskazuje na to, że nie mogą w internacie mieszkać uczniowie z innych szkół.

A jak to wygląda liczbowo? Mamy trzy piętra i jak to się rozłoży. V LO miałoby mieć 50 miejsc.

DK: Nie wiemy skąd takie szacunki.

Taką liczbę usłyszałem od pani wiceprezydent.

DK: Na krakow.pl pojawiło się wyjaśnienie przyczyn propozycji siedziby naszego internatu do budynku ZS nr 1. Odnieśliśmy się do tego, informację dostali państwo radni. Podpisują się pod tym wszyscy pracownicy szkoły.

Każdy akapit jest przez nas prostowany i komentowany na podstawie faktów. Jeśli chodzi o sedno sprawy, mówimy o V LO. Jeżeli w ogóle mówimy o jakichkolwiek decyzjach, to muszą być one zgodne z prawem. Naszych przełożonych również to dotyczy. A każde przeniesienie siedziby wymaga uchwały rady miasta i poinformowania minimum pół roku wcześniej rodziców i wychowanków. Nic takiego się nie wydarzyło.

Mogę wiele zrozumieć. Ale jeśli się podaje argument, że komfort urzędników jest najważniejszy i w związku z tym powstaje pomysł, który objawił się 18 maja? Dostałem zaproszenie od pani wiceprezydent Król, nawet nie wiedząc, jaka jest tematyka spotkania. W gabinecie byli obecni oczywiście pani wiceprezydent Król, p.o. dyrektora ZS 1, dyrektor V LO, dyrektor ZEO Tadeusz Czarny. Oprotestowałam to, bo nie zgadzałam się na tego typu argumentację. Spotkanie zakończyło się tym, że ustalono termin wizji lokalnej. Wyglądało to jednak w taki sposób i zakończyło się na zwiedzaniu ZS nr 1.

Pani prezydent jednak podkreśliła, że interesuje ją konkretnie ten budynek. Ale wróćmy jeszcze do 2004 roku, kiedy ZEO zostało przeniesione do budynku, który zajmują. Do tej pory stan prawny tego budynku jest nieuregulowany. Za obiekt odpowiadam ja. Wielokrotnie podejmowałam próby uregulowania stanu prawnego i jakoś… nie było konkretnych odpowiedzi. W efekcie zwróciłam się do pana prezydenta w tej sprawie, ale nie dostałam odpowiedzi. Skierowałam też pismo do dyrektora ZEO, aby dostarczył wszystkie plany, projektu i pozwolenie na budowę, ale również ich nie otrzymałam. Można uważać, że funkcjonowanie budynku i funkcjonowanie tam ZEO może świadczyć o samowoli budowlanej. Są duże wątpliwości. A rozszerzanie tego na kolejny budynek jest zbyt pochopne, zwłaszcza, że w trwałym zarządzeniu Zespołu Szkół budynek nie funkcjonuje jak ZEO, tylko „internat A”.

Prosiłbym jeszcze o argumenty, które przemawiają przeciwko pomysłowi wiceprezydent Król.

DK: Postanowiliśmy wyprostować wszystko, co pojawiło się w tekście na krakow.pl.

S.B: Tam są wszystkie argumenty. Ale co ważne, z V LO jedynie kilku uczniów mieszka w internatach. To nawet nie jest 10 osób.

DK: A naszą lokalizacją nie są zainteresowani i nie byli. Prosiłam panią wiceprezydent o spotkanie, ale do tej pory jest to bez odzewu.

Myślę, że od ustanowienia tu internatu V LO urzędnicy odstąpili.

DK: Jeszcze raz powtórzę, że my o tym nic nie wiemy. Jednak co jeszcze jest istotne. Po pobieżnej wizji lokalnej 24 maja, dostałem dzień później pismo o opracowaniu harmonogramu przeniesienia siedziby i zmian w etatyzacji. Ale nie było tam żadnych konkretów, decyzji. No i istotny jest termin wykonania – 30 maja. Proszę sobie wyobrazić, jak można decydować o majątku i opracowaniu harmonogramu w praktycznie dwa-trzy dni, bo przecież 26 maja było Boże Ciało, później weekend, a w poniedziałek 30 maja. Odpisałam dyrektor wydziału edukacji, że jest to niewykonalne. Dostałam jednak polecenie, że mam to zrobić.

Słyszałam, że zagroziła Pani brakiem podpisania porozumienia ws. udostępnienia budynków podczas ŚDM.

DK: W naszych budynkach będzie przebywać podczas ŚDM ok. 200 pielgrzymów oraz 160 policjantów. 1 czerwca podpisałam porozumienie w tej sprawie, jednak jeśli przez całą tę sprawę nie będzie możliwe zapewnienie odpowiednich warunków, odstąpię od zapisów porozumienia. Muszą być stworzone odpowiednie warunki do tego, aby przebywać i mieć zapewnione wyżywienie w internacie.

Dodatkowo: dostałam kolejne pismo ze zmianami w etatyzacji, ale z tą samą liczbą wychowanków. Ja jednak nie zrobiłam tego, bo nie wiedziałam na jakich przepisach prawnych i wskaźnikach się opierać. O wszystkim informowałam również prezydenta Jacka Majchrowskiego. W międzyczasie zaczęła się akcja protestacyjna. ale nie my ją inspirowaliśmy. Po prostu się rozpoczęła.

Była Pani 7 czerwca na komisji edukacji rady miasta.

Punkt dotyczący sytuacji w naszej szkole został wprowadzony do porządku obrad. Pani prezydent przedstawiła wówczas te same argumenty, w tym brak parkingów dla urzędników…. Pomińmy również aspekty prawne. Jak to będzie wyglądało? Urzędnicy będą z uczniami? Usłyszeliśmy, że coś pozostanie, ale nie wiemy na jakich zasadach.

Zapytałam również dyrektor ZS nr 1 o to, ale okazało się, że nic nie wie, bo szkoła nie dostała żadnego pisma w tej sprawie, więc to jest przenoszenie na siłę naszego budynku razem z uczniami.

Zapytałam panią prezydent, jaka jest procedura prawna tego przedsięwzięcia. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że wszystko da się załatwić.

Wróćmy do liczb. W „nowym” internacie miałoby być ponad 200 miejsc. Nie zmieszczą się wszyscy?

SB: W tej chwili mamy 111 wychowanków i prawie 80 nowych podań. Podobnie ma ZS nr 1.

DK: Po prostu nie pomieszczą się. A na dodatek, gdzie tu jest prawo? Nie można na siłę przenosić dzieci. Każdy ma prawo, aby wybrać szkołę i miejsce mieszkania. Przecież z jakiegoś powodu rodzice wybierają nasz internat, a w innych jest bardziej pusto. Dlaczego to niszczyć?

Warto też dodać, że na komisji edukacji radni zaprotestowali przeciwko takiemu pomysłowi. Jednak po wystąpieniu radnych, pani prezydent wyszła z sali bez wysłuchania innych. Koniec końców komisja negatywnie zaopiniowała pomysł przeniesienia naszego internatu do ZS nr 1 i utworzenia tam internatu V LO.

W czwartek o godzinie 16 jednak dostaliśmy kolejne pismo. W poniedziałek ma odbyć się spotkanie z rodzicami…. Zapomniano o kilku sprawach. Szkoła ma swoją działalność statutową: jest okres egzaminów zawodowych, trwa rekrutacja, tworzone jest Centrum Kompetencji Zawodowych, są prowadzone remonty związane z ŚDM. Jeśli słyszymy argument, że ten remont służy urzędnikom, to delikatnie mówiąc jest nam bardzo przykro, bo to były dotacje celowe i dla dzieci! W sumie wyszło ponad 400 tysięcy złotych, w tym środki od rodziców.

Urzędnicy twierdzą, że są już zabezpieczone środki na adaptację nowego internatu.

DK: Nie ma nigdzie w budżecie zapisanych takich zadań.

Ale mogą być przesunięcia w budżecie.

DK: Załóżmy, że mogą, ale co z przetargami? Co z mieniem? Dlaczego nikt nie zapytał rodziców o zdanie?  I jest wiele innych argumentów. Dlaczego niszczyć coś, co funkcjonuje dobrze od lat? W budynku są sale techniczne, biblioteka. Jak to ma funkcjonować? Urzędnicy będą funkcjonować z uczniami?

SB: Muszę jeszcze wrócić do pseudokonsultacji. Jak musiałem powiadomić rodziców o planach, to przyjechało wówczas 60 osób. A teraz mają przyjechać w poniedziałek na os. Zgody? Wątpię, że ktokolwiek wtedy będzie mógł przybyć. Co do dzieci i ich protestu: oni sami działają prężnie, protestują, nie chcą być tak traktowani.

To co powinni zrobić urzędnicy?

DK: Znaleźć inne miejsce dla Zespołu Ekonomiki Oświaty. Są puste budynki miejskie, które mogą zostać do tego zaadaptowane.

SB: A przecież gmina co chwilę sprzedaje swoje budynki. Również na stadionie Wisły są puste przestrzenie – tak powiedział jeden z radnych na komisji edukacji 7 czerwca.

DK: Atmosfera w szkole i internacie jest coraz gorsza. Niesamowicie zakłócona jest działalność statutowa placówki. Boję się, jak to wszystko zniosą dzieci i pracownicy.