MPO ma aplikację, która umożliwia m.in. zgłaszanie dzikich wysypisk. Pan Marcin postanowił skorzystać z aplikacji i wskazał kilka miejsc, które przemieniły się w nielegalne składowiska śmieci. Niestety, zdaniem naszego Czytelnika, służby nie zareagowały. Dlaczego?
– Od uruchomienia aplikacji w Krakowie było łącznie 27 zgłoszeń dzikich wysypisk z lokalizacjami. Generalną funkcją jest prezentacja harmonogramów wywozu odpadów, które zostały pobrane ponad 12 tysięcy razy – wylicza Piotr Odorczuk, rzecznik prasowy MPO.
Miejska spółka sprawdziła, czy działka, na której znajdują się odpady, należy do miasta. Jeśli tak było, śmieci były usuwane. Jeśli zaś teren należał do osoby prywatnej, zgłoszenie dostawała straż miejska. Funkcjonariusze mieli za zadanie dotrzeć do właściciela i nakazać mu likwidację wysypiska.
Pochwały od MPO
Pan Marcin miał jeszcze jeden zarzut odnośnie działania aplikacji – nikt nie odpisał mu na wiadomość na temat jej funkcjonowania. – Sprawdzamy jeszcze dlaczego w jednym przypadku Czytelnik nie uzyskał odpowiedzi na przesłany do nas mail. Prawdopodobnie doszło do jakiegoś błędu i mogę jedynie za to przeprosić – mówi Odorczuk.
Przedstawiciel MPO twierdzi, że zgłaszający jest znany pracownikom Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. – To bardzo aktywny obywatel zgłaszający wiele punktów nielegalnego składowania odpadów i dzikich wysypisk. Wcześniej robił to wielokrotnie za pomocą różnych platform i zawsze interweniowaliśmy, wysyłając informację zwrotną o naszych działaniach. Naprawdę doceniamy jego zaangażowanie – dodaje Piotr Odorczuk.
W 2015 r. w Krakowie MPO usunęło ponad 1,3 tys. dzikich wysypisk.