Awantura pod klubem nocnym, policja zajmuje się kradzieżą

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Zeszłotygodniowa impreza w jednym z klubów przy ulicy św. Tomasza nie zakończyła się dobrze dla Irlandczyka, który został skopany przez ochroniarza lokalu. Jak twierdzą świadkowie, obcokrajowiec zawinił tylko tym, że zapalił papierosa. W obronę, chłopaka wzięło dwóch krakowian. Zawiadomili policję i nagrywali przebieg „interwencji” osoby, która miała dbać o bezpieczeństwo.

Około godziny 1 w nocy Bartek i Paweł* wyszli z klubu przy ul. Tomasza. Zauważyli, że ochroniarz wyciągnął z klubu drobnego chłopaka i znęca się nad nim na ulicy. – Był kopany, tłamszony przez wielkiego gościa, a sam był takim chucherkiem. Okazało się, że była to kara za odpalenia papierosa w klubie – relacjonuje zdarzenie Paweł. – Skąd miał o tym wiedzieć? A nawet jeśli, to można było mu zwrócić uwagę, a nie wywlekać i bić – dodaje Bartek. Mężczyźni zwrócili uwagę ochraniarzowi, żeby nie przesadzał, bo kara jest niewspółmierna do „przewinienia”.

Mężczyźni wezwali policję. – Okazało się jednak, że napastnik zniknął. W klubie nikt taki nie pracuje. Monitoring to atrapa, więc na tym się zakończyło – opowiadają. Z Irlandczykiem trudno było się porozumieć, choć jak twierdzą świadkowie, wsiadł do radiowozu, zapewne złożył wyjaśnienia, ale następnego dnia miał wracać do domu. – Chyba pozytywnych wspomnień nie przywiezie – uważa Paweł.

Kobiecie też się oberwało

W mniej więcej tym samym czasie, za drzwi klubu została wyrzucona „na twarz" kobieta. – Co ciekawe, wtedy byli przy tym funkcjonariusze. Zdenerwowała się, zaczęły się epitety, ale wcale jej się nie dziwę – mówi Bartek.

Mężczyźni chcieli w jakiś sposób udokumentować „interwencję”. – Niestety, ochroniarz wyrwał mi telefon i zniknął w klubie. Również to zgłosiliśmy policjantom, ale oni stwierdzili, że nic z tym nie mogą zrobić – mówi Bartek. Krakowianie twierdzą, że policjanci nie zachowali się zbyt profesjonalnie. Dopiero, gdy na miejsce przyjechał drugi patrol, z bardziej doświadczonym składem, telefon został odzyskany. – Tyle, że bez filmiku, który udokumentował szarpanie kobiety – dodają.

Bartek i Paweł nie godzą się na takie zachowanie ochroniarzy. – Sami policjanci powiedzieli, że nie ma co się przepychać z troglodytami. No, ale nie będziemy w ogóle reagować i przymykać oczu na to, co się dzieje? – pytają.

Policjanci zajmują się kradzieżą

Zapytaliśmy przedstawicieli małopolskiej policji, jak to wyglądało z perspektywy patroli, które przyjechały na miejsce. –  Jeden z tych panów filmował telefonem interwencję ochroniarzy w lokalu, co im się nie spodobało. Zabrali mu ten telefon i zdeponowali w barze. Zgłoszenie o kradzieży zostało nam zgłoszone – mówi Michał Kondzior z biura prasowego komendy wojewódzkiej policji. – Pan, który zgłosił kradzież telefonu był nietrzeźwy. Aparat został mu zwrócony dwa dni później. Przesłuchujemy uczestników i świadków tego zdarzenia – dodaje. O rzekomo pobitym Irlandczyku oraz kobiecie nie ma ani słowa.

*Imiona swiadków zostały zmienione.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto