Azjatyckie małże skolonizowały Wisłę w Krakowie

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Inwazyjny gatunek małży stopniowo zasiedla kolejne odcinki Wisły, wypierając rodzime gatunki. Najnowsze badania pokazują, że po opanowaniu krakowskiego odcinka przekroczył już stopień wodny „Kościuszko” i zadomowił się u ujścia Skawinki. Zdaniem przyrodników służby odpowiedzialne za ochronę przyrody powinny zająć się tym tematem.

Niewinnie wyglądające małże nie doczekały się nawet jeszcze polskiej nazwy. – Łacińska to Corbicula fluminea, a polskiej nie ma, bo ten gatunek wcześniej u nas nie występował – mówi prof. Roman Żurek z Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Naukowiec kilka dni temu prowadził badania terenowe, które miały pomóc ocenić skalę zjawiska. Okazało się, że azjatyckie małże stopniowo rozprzestrzeniły się w Krakowie, a teraz są już widoczne za stopniem wodnym „Kościuszko”.

Kilkaset na metr

– Gatunek wędruje w górę Wisły, opanował dolny bieg Skawinki. Przy ujściu jest miejsce, gdzie jest kilkaset osobników na metr kwadratowy. Wyżej, w Czernichowie, już takich siedlisk nie ma, ale tam panują zupełnie inne warunki – mówi prof. Żurek.

Jak tłumaczy naukowiec, inwazja jest stosunkowo nową informacją. Po raz pierwszy zaobserwowano ten gatunek w Polsce w 2003 roku, w Krakowie – w 2010. Wtedy były to jednak pojedyncze osobniki.

Za rozprzestrzenianie się Corbicula fluminea odpowiadają przede wszystkim osoby zajmujące się hodowlą ryb. – Kupują gdzieś karpia, ładują go ze wszystkim, co było w stawie, przewożą kilkaset kilometrów dalej, zarybiają. I tą drogą je rozprzestrzeniają, nie ma nad tym żadnej kontroli – opisuje profesor. W jego ocenie, to sprawa dla instytucji rządowych. – Unia Europejska już dawno stwierdziła, że gatunki inwazyjne generują miliardowej wartości straty w gospodarce europejskiej i wydała dwie dyrektywy, żeby to ograniczyć i tępić. Polskie władze nie robią nic, by takich gatunków się pozbywać. Po to jest ministerstwo środowiska i regionalne dyrekcje ochrony środowiska, aby podjąć odpowiednie kroki – stwierdza.

Zagrożenie dla urządzeń wodnych

Azjatyckie małże wypierają z rzek nasze rodzime gatunki. Zgodnie z informacjami podawanymi przez IOP PAN, gatunek należy do tych, które obrastają urządzenia hydrotechniczne. – W USA, ze względu na duże zagęszczenia, stanowi poważne zagrożenie dla działalności różnego typu urządzeń i systemów wodnych – czytamy na stronie instytucji. – W Europie, w Mozie i systemie kanałów żeglownych Belgii oraz we Francji, w zlewni Garonny, Corbicula fluminea spowodowała problemy hydrotechniczne, jakie obserwowano dotąd tylko w przypadku racicznicy zmiennej – piszą autorzy notatki. Objawia się to zatkanymi rurociągami, zakłóceniem działania śluz czy przepustów, niszczeniem elementów napędowych łodzi.

Badacze oceniają, że Corbicula fluminea będzie się dalej rozprzestrzeniać i opanuje kolejne obszary.