Moda na burgera zapanowała w Krakowie na dobre. W burgerowniach stołuje się nie tylko młodzież, ale także ci poszukujący wyrafinowanych smaków. Obecnie w naszym mieście jest już ponad 30 lokali, w którym zjemy burgera z różnymi dodatkami. Skąd taka popularność? – Wszyscy lubimy je jeść, a mamy dość McDonalda. W dzisiejszych czasach ludzie bardziej dbają o to, co jedzą – mówi właścicielka znanej burgerowni znajdującej się przy ul. Dajwór.
reklama
Reklama"Nowy" burger jest zdrowszy, świeży i wygląda atrakcyjnie, a często zapłacimy za niego niewiele więcej niż za kebaba. Właściciele dbają, aby jakość wydawanych przez nich kanapek była jak najlepsza. –Mamy specjalnego dostawcę dobrego mięsa, a codziennie rano pobliska piekarnia przynosi nam pieczywo, które wypiekają według naszego przepisu – zapewnia pani Zofia Kleczyńska, która prowadzi niewielką restaurację przy ul. Starowiślnej.
Większość znanych burgerowni oferuje także własne sosy robione według ściśle określonych receptur. – Aodpowiedni sos to jeden z najważniejszych składników dobrego burgera – podkreśla Kasia, często stołująca się poza domem. Kto odwiedza tego typu lokale? – Głównie młodzi, w końcu to teraz bardzo modne miejsca – dodaje dziewczyna.
Chodzi tylko o jedzenie?
Smaczny obiad to zdecydowanie nie wszystko. – Wiele osób przychodzi tutaj też ze względu na klimat – mówi Michał, który pracuje w burgerowni przy ul. Brzozowej. W lokalach często spotykamy motywy zaczerpnięte z amerykańskiej kultury. Wiele tego typu miejsc, oprócz jedzenia, oferuje nam wygodny stolik, przyjemną atmosferę oraz szeroki wybór napojów, w tym alkoholowych. – Co prawda kanapki podajemy w papierze, ale jeżeli tylko ma się czas, można usiąść i spokojnie zjeść – dodaje pani Zofia. Na burgera można więc wyjść z osobą towarzyszącą – by dobrze zjeść, a przy okazji porozmawiać, a wszystko za przyzwoitą cenę. – Burgerownie to świetna alternatywa dla obiadu w restauracji, w której tak tanio nie zjemy – dopowiada Kasia– A jedzenie wcale nie jest gorsze.
Chwilowa moda czy stały element naszego jadłospisu? reklama
ReklamaZaczęło się niepozornie od kilku fast foodowych budek w Warszawie, które początkowo odwiedzali tylko młodzi ludzie wracający z całonocnych imprez. Z powodu rosnącego zainteresowania zaczęto zakładać stacjonarne lokale, również w innych miastach. Co powoduje, że burgerownie pękają w szwach? – W Nowej Zelandii – gdzie mieszkała pani Patrycja, która założyła jedną z pierwszych burgerowi w naszym mieście przy ul. Mikołajskiej – jest bardzo dużo barów, gdzie zjemy zdrowo i szybko. jednocześnie, w Krakowie takich miejsc brakowało. Od czasu powstania, a było to prawie dwa lata temu, lokal cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Amatorów burgerów cały czas przybywa i, oprócz młodych ludzi, zagląda tutaj coraz więcej starszych klientów. – Moaburger bardzo fajnie się przyjęło – dodaje pani Patrycja, która uważa, że burgerownie zdecydowanie nie są chwilowym trendem. – Jeżeli tylko utrzymuje się wysoką jakość serwowanych potraw, ludzie wracają.
Czy nowe burgery przetrwają i na dobre zagoszczą w naszym jadłospisie? Na odpowiedź na pewno trzeba zaczekać. Jednak wydaje się, że zdrowe i pożywne, a jednocześnie smaczne jedzenie, które jest podstawą szybko rozwijającego się ruchu „slow food”, zdobędzie zwolenników na dłużej.