Historie z Nowej Huty ujrzą światło dzienne. Siostry Muskała pracują nad nowym spektaklem

Nowa Huta

Niedawno Teatr Ludowy ogłosił program na nadchodzący sezon. Na liście spektakli znalazła się propozycja Gabrieli i Moniki Muskały, które zajęły się „Życiorysami Nowej Huty”. Zapowiada się zaskakująca, jesienna podróż przez różne historie największej krakowskiej dzielnicy, którą siostrzany duet porównuje do warszawskiej Pragi.

Nowa Huta fascynuje do dziś. Pamięć o skomplikowanej historii i metamorfoza największej krakowskiej dzielnicy stają się tematem zarówno licznych opowiadań, jak i spektakli. Niedawno Teatr Ludowy ogłosił nowe propozycje repertuarowe na nadchodzący sezon. Wśród nich znalazł się spektakl – jeszcze pod roboczym tytułem – „Życiorysy Nowej Huty”. Jego realizatorkami są siostry, Monika i Gabriela Muskała, współpracujące w ramach autorskiego projektu "Amanita Muskaria". Podkreślają, że w ich sztuce wcale nie chodzi o zrobienie wieczoru wspomnieniowego.

Nowa Huta nadal niezależna

– Owszem, sięgamy m.in. do nowohuckich „oral stories”, prowadzimy badania terenowe. Ale jeszcze nie będziemy zdradzać do końca fabuły, bo chcemy zaskoczyć widzów. Głównym tematem naszej opowieści jest pamięć i metamorfoza tego miejsca – opowiada nam Monika Muskała, odpowiedzialna za scenariusz i dramaturgię. – Niegdyś przepowiadano, że miastu grozi obumarcie, tymczasem ulega ono przemianie. Mamy wrażenie, że Nowa Huta wciąż szuka swojej tożsamości. Mimo że została włączona do Krakowa, nadal funkcjonuje jako suwerenny, niezależny byt.

Sam proces powstawania spektaklu również jest interesujący, ponieważ jak zdradza reżyserka Gabriela Muskała, podczas prób wykorzystywana jest metoda improwizacji.

– Nie przychodzimy z gotowym tekstem, powstaje on dopiero podczas prób. Dziś trudno jeszcze odpowiedzieć na pytanie, jaką formę będzie miało nasze przedstawienie. Inspirujemy się historiami mieszkańców Nowej Huty, tymi dawnymi i tymi współczesnymi. Są opowieści wzruszające, dramatyczne, ale też tragikomiczne. A aktorzy w improwizacjach oddają tym historiom część siebie – mówi.

Wiadomo jednak, że w spektaklu widzowie mogą spodziewać się przygód człowieka zagubionego w czasie i przestrzeni. Po powrocie do miasta chce odtworzyć swoją biografię i wydaje się mu, że był niegdyś z Nową Hutą związany. Dlatego też udaje się w podróż po znanych i nieznanych sobie miejscach, w jej trakcie poznaje różnych ludzi, a z tego wszystkiego stara się złożyć swoją tożsamość.

Huta była „miejscem wyklętym”

Prace nad sztuką trwały przez cały miniony sezon, w ramach projektu „Życiorysy Nowej Huty”. Jej scenariusz powstał w oparciu o badania, które przeprowadzali studenci etnologii i antropologii kulturowej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz opowieści nowohucian.

– W Nowej Hucie mieszkają jeszcze ludzie, którzy przyjechali ją budować, ale na pewno nie jest to miasto starych ludzi. Przyjeżdża i osiedla się tu sporo młodych, którzy odkrywają to miejsce na nowo – mówi Gabriela Muskała.

Dodaje, że to miejsce przyjazne młodym artystom, wyzwalające energię twórczą.

– Pod tym względem można ją porównać do obecnej warszawskiej Pragi, która niegdyś również była takim „miejscem wyklętym” – ocenia.

Monika Muskała dodaje, że to miejsce przyciąga, bo jest otwarte i dynamicznie się zmienia. Natomiast Kraków jest hierarchiczny i bardziej zamknięty.

– Interesujące jest to, że krakowianie bali się często Nowej Huty, ale zdarzali się też nowohucianie, którzy nigdy w Krakowie nie byli. Na warszawskiej Pradze jest podobnie – niektórzy jej mieszkańcy szczycą się tym, że nigdy nie byli po drugiej stronie Wisły – zauważa.

Co wyniknie z tych opowieści, widzowie przekonają się 25 listopada na Scenie Stolarnia Teatru Ludowego.