Izabela Helbin: To będzie najlepsza impreza, a i tak zostanie skrytykowana [Rozmowa]

Dawid Kuciński: Zacznijmy od rzeczy przyjemnych, czyli od marzeń. W tym roku KBF dostaje dodatkowe środki na zorganizowanie trzech wielkich koncertów. Jakich artystów ściągnęłaby pani do Krakowa?

Izabela Helbin, Dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego: Ale ja panu nic powiem, bo jestem w  trakcie realizacji tych marzeń! (śmiech) A poważnie, moje marzenia dotyczą życia prywatnego, a nie zawodowego. Staram się mieć takie marzenia w życiu zawodowym, które są realne. W tym roku jest ich kilka i wiążą się również z koncertami. Wolałbym, aby takie pytanie zadał pan w grudniu 2014 roku. Wtedy mogłabym powiedzieć, że marzyła nam się organizacja danego koncertu i wszystko wyszło znakomicie, albo że niestety nie udało nam się go sprowadzić. Zdradzę, że jest dwóch artystów, których chciałabym ściągnąć do Krakowa, aby zagrali w hali w Czyżynach. Jestem z nimi w kontakcie.

A daleko Krakowowi do organizacji takiego festiwalu jak Orange Warsaw Festival?

Jak to daleko?! W ogóle! Proszę pamiętać, że w Krakowie mamy Live Music Festival. Dodatkowo otwieramy halę, która staje się potężną konkurencją na rynku eventowym w Polsce i nie tylko. W tym roku Florence and the Machine zagra w Warszawie, a przecież w sierpniu 2013 grała już w Krakowie. Cieszę się, że OWF sięga po artystów, którzy grali już w naszym mieście.

Mamy też mnóstwo mniejszych festiwali, ukierunkowanych na elitarnego widza. Krążą opinie, że za mało jest wydarzeń dla odbiorcy pop kultury. Zgodzi się z tym pani?

Znów posłużę się przykładem LMF. Mamy też Unsound – festiwal dla ludzi poszukujących nowych brzmień, słuchających muzyki współczesnej. Nie mogę powiedzieć, że takich festiwali jest za mało. Zwłaszcza, że już wkrótce w Kraków Arena będą organizowane koncerty największych gwiazd.

Co jest ważne: proszę nie patrzeć na miasto, jako na organizatora wszystkiego. Najlepiej byłoby, aby oprócz miasta, pojawili się zewnętrzni organizatorzy, tacy jak wspomniany już tutaj Alter Art. Miasto z takim budżetem na kulturę jakim dysponuje, nie jest w stanie zorganizować wszystkiego co by chciało. Dobrym przykładem jest Festiwal Conrada czy Off Plus Camera, gdzie tych partnerów jest wielu. Koszty są zdywersyfikowane i tym samym wkład miasta nie musi być tak znaczący. Trzeba mieć na uwadze, że festiwale są przedsięwzięciami wysokobudżetowymi. A patrząc na polski rynek muzyczny trudno przewidzieć, czy dany festiwal będzie opłacalny.

Ten przykład Live Music Festival jest faktycznie trafny. W zeszłym roku odwiedziło go 40 tys. osób. Czy festiwal znajdzie odpowiedniego sponsora tytularnego?

Mam nadzieję. Oby tak się stało.

Wróćmy jeszcze na moment do stolic. Znajomy dziennikarz muzyczny stwierdził, że duże koncerty i festiwale powinny odbywać się w Warszawie.

Traktuje Pana pytanie jako prowokację więc i ja odpowiem prowokacyjnie. Zgodzę się z tym tylko wtedy jeśli w Roskilde zamieszka duńska królowa a Glastonbury stanie się stolicą Zjednoczonego Królestwa.

Ale to był dziennikarz muzyczny z Krakowa…

No to w ogóle nie rozumiem takiego podejścia, bo festiwale budują markę miasta. Jeśli są one masowe i jeżeli grają na nich gwiazdy światowego formatu, to prawda jest taka, że na takim festiwalu publiczność składa się w 15% z krakowian, a w 50% z ludzi z zagranicy, a reszta to przyjezdni z Polski. Potrzeba nam jak najwięcej imprez, które ściągają ludzi, bo to nakręca gospodarkę –  w ciągu dnia te osoby kupują w naszych sklepach, śpią w naszych hotelach, jedzą w  krakowskich restauracjach. To są młodzi ludzie, którzy stają się naszymi ambasadorami i za dziesięć lat wrócą tutaj na wakacje ze swoimi rodzinami.

Po Sylwestrze w prasie sypały się gromy.

Polityczne gromy!

Być może. Jak pani ocenia tę imprezę?

Bardzo dobrze. Nie chcę wyliczać w tej chwili rekordowo wysokiego ekwiwalentu promocyjnego dla miasta, bo zajęłoby to sporo czasu. Oczywiście, były potknięcia, ale nie takie, aby skreślić całą imprezę i powiedzieć, że była zła. Pamiętajmy, że TVN wchodził na „rynek sylwestrowy” i musi nauczyć widza, że w ramówce w ostatnią noc roku ma coś takiego jak plenerowy koncert sylwestrowy. I Kraków również wrócił po latach przerwy z  nowym produktem, jakim była telewizyjna impreza sylwestrowa. To było nie lada wyzwanie.

Czyli za rok można się spodziewać takiego typu imprezy?

Mam nadzieję, że w przyszłym roku również uda się nam zorganizować telewizyjnego Sylwestra. Takiej promocji oraz tylu gwiazd na krakowskim Rynku dawno nie mieliśmy.

A gromów spodziewam się po każdej zorganizowanej przez KBF imprezie, ale nie przeszkadza mi to. Każdy, kto byłby na moim miejscu, będzie dostawał po głowie, bez względu, czy zrobi dobry, czy zły festiwal. Ja robię swoje i mogę tylko pochwalić osoby pracujące w KBF za pracę, jaką tu wykonują.

Ja, szczerze mówiąc, nie spotkałem się z taką krytyką innych festiwali, czy koncertów oprócz tego Sylwestra.

Proszę to powiedzieć tym tysiącom osób doskonale bawiących się na Rynku w Krakowie.

Mamy stadiony, na których wzorem innych miast, można by organizować koncerty. Na Cracovii był jeden, w tym roku szykuje się występ Andrei Bocellego. Dlaczego stadiony są tak niewykorzystywane?

W Polsce mamy większe stadiony z dachem na 50 tys. widzów.  Nie wygramy z możliwością sprzedania tylu biletów.

Otwieramy natomiast najlepszą halę w Polsce, która będzie konkurencyjną dla innych miast.

Więc czepiać będzie się można dopiero po zakończeniu budowy hali, gdy nie zostanie odpowiednio wykorzystana.

Tak jest.

Mówiliśmy o marzeniach. Agencja Rozwoju Miasta marzy o artyście z tej półki, co Miley Cyrus na otwarcie. Nie rozczaruje się?

Mierzymy w inną kategorię artystów.

Więc nikt się nie rozczaruje?

Nie ma na świecie artysty, który byłby w stanie zadowolić wszystkie gusta. Uważa pan, że bylibyśmy w stanie znaleźć  takiego?

Nie zastanawiałem się nad tym.

Dla jednych będzie to  Madonna, a inni zapłacą wyłącznie za bilety na  U2.

Notuję: U2 i Madonna nie zagrają na otwarciu…

I właśnie jedni albo drudzy będę niezadowoleni, bo nie zagrała Madonna albo U2. Najważniejsze w tej chwili dla mnie to sfinalizowanie negocjacji i podpisanie kontraktu.

Więc kto to będzie?

Tego nie mogę zdradzić z prostej przyczyny: kontrakt nie jest jeszcze podpisany (rozmowa odbyła się 23 stycznia – przyp. DK) i gdyby taka informacja wyciekła, na pewno nie zostałby sfinalizowany. Takimi prawami rządzi się współczesny show-biznes.

Skoro jesteśmy przy kończących się inwestycjach. Centrum Kongresowe ma być skończone na jesień tego roku. Będzie huczne otwarcie?

To będzie ekskluzywne centrum konferencyjne z salą dla 2 tys. osób. Dziś przed nami kolejny dzień negocjacji z artystą. Ale zapewniam, że jeśli uda się nam podpisać kontrakt,  poinformuję o tym.

To jeszcze brakuje tego, żeby dziś było kontraktowanie Wianków 2014.

Mając halę widowiskową w Czyżynach, trzeba w niej robić koncerty i to koncerty gwiazd tego formatu co Lenny Kravitz czy Jamiroquai, których dotychczas zapraszaliśmy na Wianki.

Więc co będzie?

Po pierwsze w terminie zbliżonym do Wianków zaprosimy na znakomity koncert do hali. A same Wianki musimy przeformułować. Chcemy, aby całe miasto „grało” i wtedy każdy znajdzie coś dla siebie.

Mamy w Krakowie jakieś zespoły, które można wyróżnić?

Capella Cracoviensis. Świetnie grają i co ważne: światowej sławy artyści chcą grać z nimi. Kiedyś nie mieliśmy takiego zespołu. Teraz, gdy mamy cykl Opera Rara i ściągamy najlepszych na świecie solistów operowych, okazuje się, że oni chcą występować właśnie z naszym zespołem, a nie z zagranicznymi orkiestrami. Od pewnego czasu Capella Cravoviensis to światowy poziom. Sami na to zapracowali i duże brawa dla nich.

Szykuje nam się jakaś  produkcja filmowa z Krakowem w tle w 2014?

Tu muszę oponować. Kraków to już nie tylko filmowe tło. Kraków buduje charakter polskiego i światowego kina. Nie wyobrażam sobie np. zdjęć do filmu „Pod mocnym Aniołem” w żadnym innym mieście. Jestem przekonana, że w tym roku Miasto zagra w równie doskonałych produkcjach.

Jakie wyzwania stoją teraz przed KBF-em, które działa w Mieście Literatury UNESCO?

Wzmacniamy marki, które mamy. To Festiwal Conrada, który genialnie się rozwija i zadaje kłam opinii, że ludzie nie czytają. Prawdziwą satysfakcją było obserwowanie tłumów pojawiających się na spotkaniach festiwalowych. Zdarzało się, że musieliśmy łączyć sale, dostawiać krzesła, tak żeby wszyscy chętni się zmieścili. Mamy też Targi Książki, które w tym roku, w nowej hali będą Międzynarodowymi Targami Książki i na pewno będziemy mocno współpracować z ich organizatorami. Pracujemy także nad reformą bibliotek: chcemy, aby one wszystkie współpracowały ze sobą i były bardziej nowoczesne. Będziemy też, tak jak dotychczas, intensywnie wspierać i promować krakowskie wydawnictwa.

Staraliśmy się o tytuł Miasta Literatury UNESCO, a teraz musimy pokazać że na niego zasłużyliśmy. Proszę pamiętać, że co dwa lata specjalna komisja sprawdza miasta laureatów i weryfikuje, co udało się zrobić, a jakie były założenia. Trzeba jednak jasno podkreślić, że samo KBF nie da rady temu sprostać. Potrzeba współpracy wielu jednostek, instytutów, tutaj mam na myśli przede wszystkim Instytut Książki, i ministerstwa kultury, aby tytuł utrzymać.

fot. materiały prasowe