Kładki zmieniają miasto

Wizualizacja kładki Ludwinów-Kazimierz fot. Biuro Projektów Lewicki Łatak

Sukces kładki łączącej Kazimierz z Podgórzem otworzył dyskusję o kolejnych tego rodzaju inwestycjach w Krakowie. Na razie najwięcej mówi się o obiekcie łączącym Kazimierz z Ludwinowem na wysokości dawnego hotelu Forum, ale pomysłów jest więcej.

Oddana do użytku w 2010 roku kładka o. Bernatka, choć początkowo mocno krytykowana, szybko wrosła w krajobraz miasta. Ożywiła pobliskie uliczki, skróciła znacząco drogę w okolice rynku Podgórskiego, stała się też atrakcją samą w sobie, chętnie fotografowaną przez turystów. Ucichły głosy kwestionujące zasadność jej budowy oraz wysokie koszty. Tylko kontrowersje wokół nazwy dają do dziś o sobie znać, bo nazwisko o. Laetusa Bernatka jak nie było znane, tak dalej nie jest.

W centrum czy na obrzeżach?

W ciągu ostatnich lat pojawiło się już wiele propozycji budowy kolejnych takich obiektów. Temat ten przewinął się również w ubiegłorocznej kampanii prezydenckiej. W swoich programach wyborczych, ale także i w „Ankiecie rowerowej” publikowanej przez stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów, kandydaci przerzucali się pomysłami. Najczęściej pojawiała się propozycja budowy kładki łączącej Salwator ze starymi Dębnikami. Sławomir Ptaszkiewicz i Tomasz Leśniak sugerowali też połączenie Grzegórzek z Zabłociem, a Łukasz Gibała przekonywał, że zamiast budować takie przeprawy w centrum, należałoby przedłużyć Bulwary Wiślane i połączyć je dwiema kładkami na wysokości Bodzowa i Lasku Łęgowskiego.

Najbliżej realizacji jest pieszo-rowerowy most łączący Kazimierz z Ludwinowem. Miasto ma już projekt, a w tym roku zarezerwowało 300 tysięcy złotych na opracowanie materiałów potrzebnych do wniosku o pozwolenie na budowę. Nowa kładka będzie miała dwa trakty: jeden poziomy, a drugi w kształcie sinusoidy, umożliwiający oglądanie panoramy tej części miasta z punktu widokowego umieszczonego wysoko nad wodą.

Zmieniony obieg energii

Jak zauważa Krzysztof Gwosdz z Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ, w ciągu ostatnich dwudziestu lat, szczególnie w krajach wysoko rozwiniętych, można zaobserwować powrót do budowy kładek. – Z jednej strony przynoszą one poprawę dostępności obszarów miasta, a równocześnie zaczynają pełnić rolę symbolu, archetypicznego landmarku, czegoś wyróżniającego i swego rodzaju atrakcji, która sama w sobie ma przyciągać – mówi Gwosdz.

Geograf zwraca uwagę, że współczesne kładki buduje się dla przekraczania przeszkód naturalnych, odchodzi się natomiast od konstruowania ich nad drogami (podobnie jak od przejść podziemnych). Jak mówi, piesi nie lubią schodów i zawsze wybierają zamiast nich pochylnię czy rampę, jeśli tylko mają taką możliwość. Dobrze umiejscowiona kładka to taka, która łączy obszary wyizolowane, wymagające znacznego nadkładania drogi, a równocześnie atrakcyjne, mające potencjał przyciągania ludzi. – Kładki stwarzają nowe możliwości połączeń, a za tym idzie ruch: zmienia się obieg materii i energii wewnątrz miasta. Jeśli taki obiekt jest postawiony w dobrym miejscu, szybko zaczyna być akceptowany i użytkowany przez mieszkańców – tłumaczy Gwosdz.