Miasto odwrócone od kolei. „Idziemy w dół, jeśli czegoś nie zrobimy”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Wciąż nie wszyscy mieszkańcy Krakowa mają łatwy dostęp do przystanków kolejowych, niewielu dostrzega ich możliwości, a poprawa oferty napotyka różnego rodzaju bariery. Co w tej sprawie można zrobić niewielkim kosztem, a na co będzie potrzeba poczekać wiele lat?

Ostatnie lata to czas szybkiego wzrostu zainteresowania pasażerów w Małopolsce podróżowaniem koleją. Z linii aglomeracyjnych korzysta coraz więcej osób – na tyle dużo, że w godzinach szczytu pociągi kursują przepełnione, a komfort jazdy znacznie się obniżył. Równocześnie potencjał kolei jako sposobu poruszania się po Krakowie i aglomeracji mógłby być znacznie większy, gdyby nie różnego rodzaju problemy, od tych infrastrukturalnych po organizacyjne. O tym, jak może i jak powinna wyglądać przyszłość kolei w Krakowie, rozmawiali uczestnicy spotkania zorganizowanego w czwartek w ramach think-tanku miejskiego przez Koalicję Ruchów Krakowskich „Wspólnie dla miasta”.

Mieszkańcy Krakowa nie widzą kolei

Dyrektor Zarządu Transportu Publicznego Łukasz Franek nie ma wątpliwości co do tego, że miasto powinno się włączać w rozwój kolei na terenie miasta. Równocześnie kolej jest z punktu widzenia miasta „systemem zastanym”, w którym wprowadzanie zmian nie jest proste. Wskazał m.in. na dostępność przystanków kolejowych – tylko niewielki procent mieszkańców Krakowa znajduje się w zasięgu przystanku kolejowego, a przystanki te często są zlokalizowane w dość dużej odległości od zabudowań. W jego ocenie, nie zawsze prowadzone w tej dziedzinie inwestycje były adekwatne do tych potrzeb. Podawał przykład stacji Kraków Mydlniki, którą przebudowano z dużym rozmachem, a korzysta z niej niewielka liczba pasażerów, podczas gdy na niektórych bardziej obleganych przystankach pasażerowie mają do dyspozycji tylko niewielkie wiaty.

Jak mówił, z punktu widzenia ZTP istotne jest tworzenie możliwości wygodnych przesiadek pomiędzy komunikacją miejską a pociągami, ale barierą okazuje się brak regularnego taktu kursowania pociągów. Pociągi aglomeracyjne nie kursują w równych odstępach, co skutkuje rozmijaniem się kursów autobusów z odjazdami pociągów. Widać to np. na przykładzie linii 104, która jest wykorzystywana na odcinku pomiędzy Czerwonymi Makami i Klinami, ale w znacznie mniejszym stopniu napełnia się na trasie do przystanku w Swoszowicach. Znacznie łatwiej o dogodną przesiadkę jest natomiast w Bronowicach, gdzie liczba kursów autobusów jest znacznie większa.

Wciąż też mieszkańcy Krakowa nie traktują pociągu jako jednego ze sposobów poruszania się po mieście. Jak mówił dyrektor ZTP, o ile w skali metropolii system zadziałał i zachęcił wiele osób do korzystania, o tyle w samym Krakowie wielu mieszkańców nie wie o dostępnych połączeniach i nie bierze ich pod uwagę przy planowaniu podróży.

Potrzebne przystanki

Na brak przystanków w rejonach osiedli czy często uczęszczanych punktów zwracał uwagę radny dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie Marcin Sudół. W jego ocenie, lista potrzeb w tej części miasta jest długa, ale jako najistotniejszą wskazywał przystanek w rejonie powstającego obecnie węzła Grębałów, gdzie droga S7 połączy się z ul. Kocmyrzowską. Pasażerowie, przesiadając się tam do pociągu, mogliby dojechać do centrum trzykrotnie szybciej niż tramwajem.

W ocenie radnego, brakuje też takiego układu stacji, który pozwalałby pasażerom z dalszych dzielnic wsiadać do pociągów dalekobieżnych bez wjeżdżania do samego centrum miasta – tak jak funkcjonuje to w przypadku Krakowa Płaszowa.

Sam wątek funkcjonowania stacji Kraków Główny był jednym z istotnych wątków dyskusji. Jakub Florczykiewicz z Platformy Komunikacyjnej Krakowa zwrócił uwagę na to, że przy wjeździe na stację trasy poszczególnych linii krzyżują się, co bardzo negatywnie wpływa na przepustowość. W jego ocenie, tory nie są wykorzystywane w optymalny sposób – zdarza się, że składy długo czekają na peronach, na stacji odbywa się np. sprzątanie pociągów Pendolino. Sporo czasu zajmuje manewrowanie pociągami, wciąż również część pociągów kończy bieg w Krakowie Głównym zamiast przejechać do stacji Kraków Płaszów.

Co dalej?

Przed koleją w Krakowie i okolicach w najbliższym czasie jest sporo nowych szans. Nie brakuje też wyzwań i znaków zapytania. Nowością będą m.in. linia Podłęże-Piekiełko, czy planowane połączenia z Niepołomicami, Olkuszem, być może także z Myślenicami. Łukasz Franek wskazał na pojawienie się pewnego rodzaju pułapki, wiążącej się jego zdaniem ze wzrostem popularności kolei. Jak przypomniał, wyprodukowanie potrzebnego taboru trwa latami i pasażerowie mogą zacząć rezygnować, nie otrzymując usługi o zadowalającej jakości. Koleje Małopolskie zamawiają co prawda nowy tabor, ale trzeba będzie na niego poczekać, a część składów będzie musiała pojechać na czasochłonne przeglądy.

Wśród pomysłów wracały też postulaty budowy łącznicy kolejowej na Żabińcu, uruchomienia połączeń pasażerskich na tzw. małej obwodnicy i wykorzystanie linii do Łęgu. Zdania były podzielone, a wiele w tej dziedzinie może zależeć od wyników studium przygotowywanego przez PKP PLK, które ma zostać opublikowane – z dużym opóźnieniem – w II połowie roku.