Miłość do ojczyzny niejedno ma imię [art. sponsorowany]

Żelazny bieg fot. materiały organizatora

W dzisiejszych czasach eksponowanie swojej więzi z ojczyzną nie wiąże się już z ryzykiem jak przed laty, lecz wiele osób często zapomina o swoich korzeniach. Na uwagę zasługuje jednak grupa sportowców, którzy coraz częściej manifestują swoje przewiązanie do Polski. O tym, że nie są to jedynie puste słowa świadczą wyniki,  osiągane z orzełkiem na piersi. Czasami ich przywiązanie do kraju wystawiane jest jednak na próbę, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą wysokie stawki pieniężne.

Wśród sportowców w naszym kraju coraz liczniejszą grupę stanowią ci, dla których godło na koszulce i odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego w czasie zawodów to za mało. Tak było chociażby w przypadku mistrza olimpijskiego w skokach narciarskich Kamila Stocha, który podczas igrzysk w Soczi w 2014 umieścił na swoim kasku biało-czerwoną szachownicę – symbol polskiego lotnictwa wojskowego. Z racji faktu, że jest to emblemat chroniony prawnie, skoczek musiał uzyskać zgodę Ministerstwa Obrony Narodowej.

– Niniejszą prośbę uzasadniam wysokim prestiżem imprezy sportowej. Ponadto mam zaszczyt po raz trzeci reprezentować nasz Kraj na Igrzyskach Olimpijskich. Głęboko wierzę, iż symbol Polskiego Lotnictwa Wojskowego będzie dla mnie szczęśliwy – motywował prośbę Kamil Stoch.

Patriotyczne tatuaże

Oryginalnym tatuażem może poszczycić się piłkarz ręczny Michał Prątnicki, którego prawą nogę zdobi wizerunek małego powstańca. Jak sam twierdzi, oprócz tego, że jest sportowcem, jest również patriotą, a z zamiarem wykonania tatuażu nosił się już od dłuższego czasu.

W podobnym tonie o swoim przywiązaniu do ojczyzny wypowiada się lekkoatleta, specjalizujący się w biegu na 400 metrów Jarosław Krzewina, który oprócz tatuaży z patriotycznym przesłaniem, zawsze w czasie zawodów ma na szyi krzyż, gdyż jak twierdzi, każdy kto go zna, wie, że tatuaże nie są na pokaz, a wyrażają do co czuje, gdy biega dla Polski.

– Dbam o pamięć narodu. Teraz, niestety, jest taka moda, że patrioci są raczej negowani. Moi pradziadkowie walczyli w II wojnie światowej i jestem z tego powodu bardzo dumny – mówił Krzewina.

Polskość wystawiona na próbę

Są jednak przypadki, gdy przywiązanie do ojczyzny wystawione jest na ogromną próbę, a w grę wchodzą gigantyczne pieniądze. Tak było w przypadku medalisty mistrzostw świata w pływaniu Bartosza Kizierowskiego.

Wszystko miało miejsce w 2005 roku. Katar miał olbrzymie aspiracje na zbudowanie drużyny pływackiej, która powalczyłaby o medale w czasie igrzysk olimpijskich w Pekinie. Polak dostał propozycję zmiany barw narodowych w zamian za 600 tysięcy złotych, niezależnie od wyników. Choć kwota gwarantowała mu życie na luksusowym poziome, on jednak nie miał wątpliwości, jak powinien postąpić.

– To bardzo dużo pieniędzy, ale nie miałem cienia wątpliwości, czy przyjąć propozycję. Są wartości bezcenne. Dla mnie jedną z nich jest orzełek na reprezentacyjnym stroju– tłumaczył powody decyzji w jednym z wywiadów.

Nie tylko zawodowcy

Aby wyrażać dumę ze swego pochodzenia wcale nie trzeba być znanym sportowcem. W ostatnich latach na znaczeniu zyskują amatorskie imprezy sportowe, które oprócz zdrowej rywalizacji mają także na celu upamiętnienie bohaterskich czynów naszych przodków.

Takim wydarzeniem jest chociażby „Żelazny bieg”, czyli popularny triatlon składający się z biegu długodystansowego, pływania i jazdy na rowerze. Wydarzenie jest prawdziwą lekcją historii, ponieważ jego przesłaniem jest oddanie czci Żołnierzom Wyklętym. Sama nazwa jest nawiązaniem  ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego", legendarnego żołnierza walki z komunistycznym systemem w powiecie włodawskim.

W pamięci uczestników na zawsze pozostanie też Tour de Ochocice – wyprawa rowerowa przez wschód Polski i Kresy. Wyprawa z wątkiem historycznym zaowocowała 1700 kilometrami pokonanymi na jednośladach.

W podkrakowskiej Wieliczce dużym zainteresowaniem cieszył się również turniej piłki nożnej ku chwale Żołnierzy Wyklętych, mający na celu uczczenie ich święta przypadającego na 1 marca. Wszystkie te wydarzenia mocno wspierała firma Red is Bad, producent odzieży tożsamościowej, która od ponad pół roku obecna jest w Krakowie pod adresem Szewska 25.

W sklepie znajdą coś dla siebie zarówno zawodnicy jak i ci, dla których sport to doskonała forma relaksu. Firma oferuje między innymi odzież do biegania, rowerową, a także ma swoje propozycje dla osób uprawiających sporty walki. Wszystkie produkty powstają pod marką Red is Bad SYMBO i są dziełem polskich szwalni i rodzimych producentów materiałów.